czwartek, 21 lipca 2011

poniedziałek, 4 lipca 2011

Pani Amnestia

Stałem chwilę zamyślony obok starszej Pani.
- Na co Pan tak czeka, na amnestię?
- Na jaką amnestię? - odparłem zaskoczony całą sytuacją.
- Człowiek wykształcony powienien wiedzieć...
Jako że moment na ciętą ripostę już dawno minął, a nie chciałem być niemiły jak moja rozmówczyni, więc zachowałem milczenie.

Nasunęło mi się jednak kilka refleksji i ogarnęła chwila nostalgii. Jedyną osobą jaką znam, która używała takich zwrotów był mój Dziadek. Pierwsze przewrotne skojarzenie, nadające tytuł wpisowi, było takie, że to jednak Pani wyszła po wieeelu latach dzięki amnestii i wciąż mówi językiem sprzed trzech pokoleń. Druga refleksja dotyczyła pojęcia wykształcenia dawniej i dziś, jak zmieniły się obszary, na które kładzie się akcent. Ostatnie skojarzenie to piosenka "Englishman in New York" Stinga, na którego koncercie ostatnio byliśmy:
  • "Don't drink coffee, I take tea, my dear" - piękny angielski przykład zalatującego myszką zwrotu
  • "A gentleman will walk but never run" - wielka rzadkość w pędzącym świecie
  • "It takes a man to suffer ignorance and smile, Be yourself no matter what they say" - ponadczasowe przesłanie

  • środa, 18 maja 2011

    Kłamię więc jestem

    Najbardziej wiarygodnym kłamcą jest osoba przekonana o prawdziwości swoich słów, nie zdradzają jej wtedy sygnały pozawerbalne jak częste mruganie powiekami, unikanie spojrzenia, pocenie się rąk, itp. Kłamstwa mogą być korzystne, dlatego też natura wyposażyła nas w mechanizm oszukiwania samych siebie, który też bardzo pomaga w zachowaniu integralności psychiki. Samousprawiedliwianie chroni nasze poglądy, wysoką samoocenę i poczucie przynależności do grupy, które z kolei nadają sens życiu i chronią przed lękiem przed śmiercią. Podczas redukcji dysonansu poznawczego, nadaniu sensu sprzecznym ideom typu "jestem porządnym człowiekiem" i "zrobiłem komuś świństwo", najczęściej cierpi prawda. Dzięki małym kroczkom i kolejnym racjonalizacjom możemy dojść z neutralnej pozycji, jak po zboczu piramidy, do dowolnego zachowania, opinii lub wspomnienia, czasem wręcz paradoksalnych:
  • Osoba, która w żaden sposób nam nie zawiniła, ale której my wyrządziliśmy świństwo stanie się w naszych oczach zła, gdyż gdyby była dobra, to z pewnością byśmy tak nie postąpili. W taki oto prosty sposób role się zamieniają i oprawca staje się w swych oczach ofiarą.
  • Chcąc zjednać sobie nieprzychylną osobę, poproś ją o przysługę. Wykonując prośbę zmieni ona zdanie o tobie, gdyż nie pomagałaby komuś niegodziwemu. Z tego też powodu chętniej pomoże ci ktoś kto już wcześniej pomógł, niż osoba której ty pomogłeś, gdyż już raz przeszedł drogę racjonalizacji.
  • U osób o niskiej samoocenie racjonalizacje służą jej utrwaleniu i nawet największe osiągnięcia traktowane są np. jako przypadek.

    Jeszcze więcej figli płata nam pamięć, gdyż tak naprawdę z danego wydarzenia pamiętamy tylko kilka migawek z najbardziej emocjonalnych momentów, a resztę na bieżąco dopowiadamy. Nowa historia musi przede wszystkim pasować do teraźniejszości, często przeinacza fakty i skleja się z innymi wspomnieniami. Czasem paradoksalnie malujemy swoją przeszłość w ciemniejszych barwach, by wyolbrzymić postęp jakiego dokonaliśmy i np. uzasadnić dalszą stagnację. Kiedy ludzie wspominają swoje działania niezgodne z ich obecnym obrazem własnej osoby, opowiadają o nich w trzeciej osobie, z perspektywy postronnego obserwatora. Kiedy zaś wspominają działania zgodne ze swym aktualnym obrazem własnej osoby, opowiadają o tych zdarzeniach w pierwszej osobie, jak gdyby patrzyli na swoje dawne ja własnymi oczami.

    Niezwykłą cechą samousprawiedliwania jest to, że pozwala nam ono w mgnieniu oka przechodzić pomiędzy rolą ofiary i sprawcy, przy czym w żadnej z ról nie stosujemy tego, czego nauczyliśmy się w tej drugiej. Dotkliwe poczucie niesprawiedliwości, jakiego doświadczamy w jednej sytuacji, nie powstrzymuje nas przed niesprawiedliwym potraktowaniem innej osoby ani nie sprawia, że stajemy się bardziej empatyczni w stosunku do ofiar niesprawiedliwości. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że cierpienie, którego sami doświadczamy zawsze wydaje się bardziej intensywne od tego, jakie zadajemy innym, nawet jeśli rzeczywisty rozmiar cierpienia jest w obu sytuacjach taki sam. Biblijne "oko za oko, ząb za ząb" nie jest nawoływaniem do zemsty a do sprawiedliwości, mającym powstrzymywać naturalną eskalację przemocy. Samousprawiedliwienie minimalizuje negatywne emocje, które moglibyśmy odczuwać jako sprawcy krzywdy oraz potęguje poczucie własnej szlachetności, jakiego możemy doświadczać jako ofiara. Sprawca uwalnia się od nieprzyjemnego poczucia winy, traktując dane zdarzenie jako sprawę zamkniętą, zaś ofiara rozpamiętuje długotrwałe negatywne skutki konfliktu, nie mówiąc jednak o tym sprawcy. Wyjściem z takiej sytuacji jest szczere wyznanie skruchy i przeprosiny sprawcy oraz wyrażenie swego cierpienia zamiast gniewu przez ofiarę.

    Samousprawiedliwianie jest główną przyczyną rozwodów, gdyż tylko niektóre małżeństwa rozpadają się z powodu katastrofalnego wyznania, aktu zdrady bądź przemocy. Różnice charakteru uzupełniają się i często stanowiły o atrakcyjności partnera, konflikty też nie są przeszkodą o ile pięć razy częściej odnosimy się do siebie pozytywnie, prawdziwym problemem jest dwójka ludzi mających zawsze rację. Pary rozchodzą się powoli, stopniowo, w wyniku postępującego procesu wzajemnego obwiniania i samousprawiedliwiania, którego owocem są ukryte teorie dotyczące zachowania drugiej osoby. Nic nie przepowiada przyszłości związku równie trafnie, jak sposób, w jaki partnerzy opowiadają o swojej przeszłości. Dobrym barometrem są również emocje, gniew jest wołaniem o pomoc oraz nadzieją na rozwiązanie problemów, zaś pogarda rezygnacją i poddaniem się. Samousprawiedliwianie czyni głuchym na głos empatii.

    Na zakończenie kilka dobrych rad:
  • Po prostu odpuść i przyznaj się do błędu. Ćwicz się w pokorze i nabierz dystansu do swego ego. Dziękuj innym za największą przysługę, jaką jest wskazanie błędów.
  • Dąż do sytuacji w których wszystko jest przejrzyste (ang. transparency) lub kontrolowane przez niezależną osobę z zewnątrz,
  • Jeśli naprawdę chcesz pomóc ofierze oszustwa lub np. osobie która uwierzyła w porwanie przez ufo (po odczuciu paraliżu sennego lub halucynacji na jawie), to nie podkopuj jej ego, gdyż tylko nasilisz mechanizmy obronne i utwierdzisz ją w błędnym postępowaniu.
  • Ludzie stają się tolerancyjni gdy im się dobrze powodzi, wystraszeni wracają do swych uprzedzeń. Uprzedzenia ustępują gdy lęk zostanie zredukowany, poznamy drugą stronę i odnajdziemy z nią wspólne cechy.
  • Pamiętaj, że błędy są nieodzowną częścią nauki. Chwal dzieci za włożony wysiłek a nie za ich zdolności, gdyż zamiast uczyć się rozwiązywać problemy, nauczą się robić dobre wrażenie i będą tracić zainteresowanie tematem przy pierwszej przeszkodzie.

    na podstawie: Elliot Aronson, Carol Tavris, Błądzą Wszyscy (Ale Nie Ja), Kraków 2008
  • czwartek, 7 kwietnia 2011

    Kij

    ...czyli krótka podróż po teorii poznania.

    Dziecko: To jest kij.
    Dziecko doświadcza kija swymi zmysłami (wzrokiem, dotykiem, nawet smakiem), dopóki nie nauczy się mówić. Nazwany kij przestaje być już taki interesujący.

    Empiryzm: Uogólniając dotychczasowe doświadczenia stwierdzam, że to jest kij.
    Postawa ta brzmi zdroworozsądkowo, jednak nie pozwala wyjść poza doświadczenie.

    Racjonalizm: W wydedukowanym przeze mnie modelu rzeczywistości, to jest kij.
    To jest postawa nowożytnej nauki, teoria względności została wydedukowana właśnie w ten sposób. Dobra teoria naukowa przynosi przewidywania wykraczające poza dotychczasowe doświadczenie. Teoria kwarków zasugerowała istnienie dodatkowych cząstek elementarnych, które później faktycznie zostały odnalezione, ale czy kwarki istnieją naprawdę?

    Krytycyzm (Kant): Myślę, że widzę kij, ale nie da się sprawdzić czy on tam naprawdę jest.
    Skoro nie da się sprawdzić, czy kwarki istnieją naprawdę, to po co o nich mówić. Wydajmy sądy tylko o tym czego jesteśmy pewni, czyli o swoim sposobie myślenia.

    Fenomenologia (Husserl): Kij jest dany mojej świadomości.
    Poprzednim razem posunęliśmy się chyba zbyt daleko, inne byty jednak naprawdę istnieją.

    Heidegger: Ujawnia mi się część nieskończonego kija, który z mej perspektywy jest nicością.
    Musimy sprecyzować, w jaki sposób kij jest dany naszej świadomości. Nasze skończone doświadczenia z definicji nie mogą ogarnąć nieskończonego kija, gdyż wtedy byłby on skończony, czyli nie istniał by.

    Zen: Nie myśl o kiju, kija nie ma... (łup) ale możesz go doświadczyć tu i teraz.
    Skoro nasze rozumowanie jest z definicji ograniczone i pełne błędów, więc po co myśleć. Zachowajmy pusty umysł i doświadczajmy rzeczy takimi, jakie są, jak małe dziecko.

    piątek, 11 marca 2011

    Memento mori

    ...czyli jak ludzie radzą sobie ze świadomością własnej śmierci.

  • 2/3 ludzi nie myśli o śmierci i się jej nie boi. Nie myśląc o śmierci rzadziej przeżywamy lęk, ale w przypadku konfrontacji jest on silniejszy. Lęk przed śmiercią zmniejsza się z wiekiem.
  • 2/3 ludzi wierzy w życie po śmierci (chociaż większość tylko w niebo). Skojarzenia ze zwierzęcą stroną natury ludzkiej i doświadczenie wstrętu aktywizują myśli o śmierci, dlatego ludzie dystansują się od biologicznej strony własnego Ja.
  • Akceptacja norm światopoglądowych grupy zabezpieczna przed lękiem przed śmiercią, ale działa to też w drugą stronę - doświadczenie śmierci wpływa na światopogląd, np. ankieta przeprowadzona przed domem pogrzebowym daje wyniki bardziej prawicowe.
  • Religijność zewnętrzna (niedojrzała, fundamentalistyczna) redukuje lęki w ramach pewnego światopoglądu, zapewniając przychylność boską, lecz tak naprawdę unika kłopotliwych problemów egzystencjalnych i gorzej radzi sobie z lękiem przed śmiercią. Religijność wewnętrzne (dojrzała, oświecona) opierająca się na wewnętznych przekonaniach i poszukiwaniu istoty religii, lepiej redukuje lęk przed śmiercią.
  • Wysoka samoocena znosi lub zmniejsza lęk przed śmiercią, niska samoocena czyni doświadczenie lęku bardziej dotkliwym. Ludzie doświadczający lęku przed śmiercią podwyższają samoocenę. Negatywnymi konsekwencjami zawyżonej samooceny są przecenianie własnych możliwości i tendencja do złego traktowania innych.
  • Doświadczenie śmierci powoduje większą potrzebę romantycznej bliskości i zaangażowania w związek, dlatego lepiej na randkę wybrać film katastroficzny niż komedię romantyczną. Bliskie związki redukują lęk przed śmiercią, ale problemy w związku zwiększają dostępność myśli o śmierci, dlatego tylko osoby charakteryzujące się bezpiecznym stylem przywiązania (bez obawy odrzucenia i utrzymywania dystansu) i wysoką samooceną efektywnie wykorzystują bliskie związki jako bufor zmniejszający lęk przed śmiercią.
  • Epatujące śmiercią kampanie społeczne mogą wyrządzić więcej szkód niż pożytku, np. ludzie ostrzegani przed śmiertelnymi skutkami picia alkoholu piją więcej, gdy uważają upijanie się za ważny składnik swojego poczucia wartości.
  • Poczucie pewnej kontroli nad śmiercią (możliwość wyboru jej terminu, np. eutanazja) zmniejsza lęk przed śmiercią.
  • Mężczyźni 4 razy częściej popełniają samobójstwa niż kobiety. Im starsza osoba podejmuje próbę samobójczą, tym jest ona skuteczniejsza. Wskaźnik samobójstw jest uwarunkowany kulturowo, ale nie zależy od czynników ekonomicznych. Liczba samobójstw znacząco wzrasta czwartego dnia po publikacji informacji o samobójstwie znanej osoby.
  • Termin naturalnej śmierci może być do pewnego stopnia kontrolowany (Chcę dożyć do..., Teraz już nie mam po co żyć...).

    na podstawie: Wiesław Łukaszewski, Udręka Życia, Kraków 2010
  • poniedziałek, 7 lutego 2011

    "Where am I?" procedure

    Imagine you have a memento defect.

    Tattoo this "Where am I?" procedure on your body.

    1. Access a computer and open a web browser.
    2. Type "red" in the address bar.
    3a. RedMine - Man at Work
    3b. else ]:-> - Home Sweet Home!

    czwartek, 3 lutego 2011

    Dlaczego wierzę we wróżki, uzdrowicieli i horoskopy

    Musi istnieć jakiś dobry powód dla faktu, że tak wielu ludzi dobrowolnie wydaje swoje pieniądze na tego rodzaju usługi. Nie jest to oczywiście samo w sobie żadnym dowodem ich słuszności, ale daje sporo do myślenia, zwłaszcza w świetle wielowiekowej tradycji tego rodzaju praktyk.

    Zacznijmy od uzdrowicieli, opinię swą kształtuję na podstawie książki Serge'a Kahili Kinga pod tytułem "Natychmiastowe uzdrawianie", której autor stara się wyciągnąć wspólne elementy z praktyk uzdrowicieli z całego świata. Sekret uzdrawiania polega na naturalnej zdolności organizmu do regeneracji (przynajmniej w pewnym zakresie) oraz na mobilizacji ciała dzięki wierze w możliwość i chęci wyzdrowienia, w wyniku czego uzyskujemy efekt placebo. Z kolei przeszkodą w wyzdrowieniu i częstą przyczyną choroby jest szeroko rozumiany stres. Uzdrowiciel wspiera cały proces swoim autorytetem i doświadczeniem, ukierunkowując pacjenta. Część ludzi jest bardzo podatna na wpływ autorytetów, nawet do tego stopnia, że mogą dać się zahipnotyzować (choć w rzeczywistości są w tym czasie świadomi). Uzdrowiciel nie jest tak naprawdę potrzebny, gdyż możemy się uleczyć samemu - redukując stres dzięki ukierunkowaniu uwagi na coś pozytywnego, przeprogramowaniu złych wspomnień, autohipnozie, przytulaniu, relaksującemu masażowi czy medytacji. Do niedawna byłbym w stanie uwierzyć w poprawę stanu zdrowia takimi metodami tylko w przypadku chorób psychosomatycznych i hipochondryków. Najnowsze badania pokazują jednak trwały negatywny wpływ traumatycznych przeżyć, powodujących zmiany w DNA w obszarach związanych z systemem immunologicznym [1], które mogą mieć wpływ nawet dwa pokolenia później [2].

    Wróżka wykorzystuje empatię lub proste schematy związane np. z płcią i wiekiem w celu odgadnięcia potrzeb klienta, po czym dzięki swemu autorytetowi uwalnia go przepowiednią od lęków i napięć. Nie potrafi ona przewidzieć przyszłości, gdyż skreśliłaby szóstkę w totka lub odebrała milionową nagrodę od Fundacji Randiego dla posiadacza zdolności paranormalnych. Jej przewidywania mogą się sprawdzić jeśli odgadnie charakter i motywy człowieka lub gdy wpłynie przepowiednią na kształt jego przyszłości. Jedni szukają pomocy u psychoanalityka, inni u duchownego a pozostali u wróżki. Jestem w stanie nawet wyobrazić sobie wizytę u wróżki w celu znalezienia inspiracji na życiowym rozdrożu, jakość porady w każdym przypadku jednak mocno zależy od osobowości duchowego doradcy.

    Układ gwiazd na niebie nie może wpływać na nasze charaktery czy losy, gdyż są one po prostu zbyt daleko. Pomijam już zupełnie fakt, że powszechnie używane daty wyznaczające granice między znakami zodiaku wcale nie odpowiadają pozornemu ruchowi słońca na tle gwiazdozbiorów, których notabene powinniśmy używać trzynastu wraz z Wężownikiem. Trzecie prawo genetyki behawioralnej podkreśla natomiast ogromny wpływ czynników zewnętrznych na charakter człowieka. W zależności od pory roku kobieta w ciąży będzie miała różne ilości potrzebnych substancji odżywczych i poziomy hormonów, co może mieć duże znaczenie w kolejnych etapach rozwoju płodu. Zbieżność czasowa położenia gwiazd i pór roku jest w tym przypadku co najmniej mylona ze związkiem przyczynowo-skutkowym.

    Przypisy:
    [1] Trauma leaves its mark on immune system genes, New Scientist, 06-05-2010, http://www.newscientist.com/article/dn18865-trauma-leaves-its-mark-on-immune-system-genes.html
    [2] Genes marked by stress make grandchildren mentally ill, New Scientist, 03-11-2010, http://www.newscientist.com/article/mg20827853.500-genes-marked-by-stress-make-grandchildren-mentally-ill.html

    wtorek, 18 stycznia 2011

    Wierność jest nudna

    ...śpiewa Natalia Kukulska promując film "Och Karol 2". Ile jest w tym prawdy, spójrzmy na kilka interesujących faktów i statystyk:

  • strategia reprodukcyjna człowieka nastawiona jest na maksymalizację liczby wnuków (których średnio mamy po 4), a nie dzieci (średnia 2). Czasem mniejsza ilość zdrowo odchowanych dzieci o wyższym statusie społecznym może nam zapewnić więcej wnuków.

  • antykoncepcja ma dużo mniejsze znaczenie, niż się nam wydaje. Kobieta (i w mniejszym stopniu mężczyzna) posiada wiele nieświadomych biologicznych mechanizmów planowania rodziny, dzięki którym będzie miała tyle dzieci ile jej ciało chce i z kim chce. W zbiorowościach o dużej śmiertelności dzieci jest to średnio 7 sztuk, z czego przeżywa 2-3, czyli dokładnie tyle ile średnio miałaby bez zabezpieczeń w społeczeństwie uprzemysłowionym.

  • mężczyzna w ciągu swego życia będzie miał średnio 12 partnerek seksualnych, zaś kobieta 8 partnerów.

  • najkrótszy odstęp pomiędzy dwoma partnerami seksualnymi dla 80% kobiet wyniesie poniżej 5 dni, dla 69% kobiet poniżej 1 dnia, zaś dla 13% kobiet poniżej 1 godziny.

  • 4% dzieci zostaje poczęte w wyniku wojny plemnikowej, czyli obecności plemników więcej niż jednego mężczyzny w ciele kobiety.

  • co najmniej 10% dzieci nie jest spłodzone przez mężczyzn, którzy uważają się za ich ojców.

  • 6% mężczyzn i 2-3% kobiet będzie miało w ciągu swego życia kontakty homoseksualne. Osoby biseksualne mają średnio więcej partnerów i dzieci niż osoby heteroseksualne. Niecheć do homoseksualistów w społeczeństwach uprzemysłowionych wynika z większego ryzyka przenoszenia chorób drogą płciową, ale w 60% społeczeństw zbadanych przez antropologów kultury, biseksualizm jest powszechny i akceptowany.

  • w społeczeństwie uprzemysłowionym 50% kobiet przynajmniej raz w życiu doświadczy próby gwałtu, a 25% padnie jego ofiarą. W 50% społeczeństw zbadanych przez antropologów kultury, gwałt jest zjawiskiem powszechnym. Duża część gwałtów to gwałty zbiorowe dokonane przez 4-5 napastników. Czas wojny pokazuje, że prawie w każdym mężczyźnie są geny zabójcy i gwałciciela.

  • statystycznie rzecz biorąc, cofając się najdalej 5 pokoleń wstecz (do 1875) znajdziemy wśród naszych przodków homoseksualistę i gwałciciela, w 6 pokoleniach (do 1850) lesbijkę a w 7 pokoleniach (do 1820) prostytutkę.

  • na zakończenie w gwoli uspokojenia dodam, że większość ludzi spędzi jednak życie w 1 lub 2 trwałych związkach.

    na podstawie: Robin Baker, Wojny Plemników, Rebis, Poznań 2009