piątek, 28 grudnia 2012

Wampiry


Ten interesujący mem potrafi przekształcić przydługą historyjkę o problemach nastolatków w Sagę Zmierzch.

Jakie jest jego źródło, bo przecież, jak z dobrymi dowcipami, musi być w nim ziarenko prawdy. Pewne etapy rozkładu pośmiertnego człowieka mogą bardzo pobudzać fantazję, czerwony kolor można zinterpretować jako wypitą krew, zmianę pozycji jako nocne wędrówki, nabrzmienie jako nadludzkie moce a odgłos uchodzących gazów po wbiciu kołka jako krzyk wampira.

Cóż zatem nadaje atrakcyjności tym zabobonom, że wciąż mają się tak dobrze? Pociągająca z pewnością jest nieśmiertelność - odwieczne pragnienie człowieka, jak też i inne moce. Picie krwi ma konotacje z brutalnym aktem seksualnym, nie przez przypadek w większości scen wampir gryzie młodą piękną kobietę. Został jeszcze drzemiący w człowieku pierwotny lęk przed pożarciem, niemal już zagłuszony z powodu braku naturalnych wrogów. Nowy wyimaginowany drapieżca oprócz przewagi fizycznej dorównuje ludziom intelektem, dzięki któremu ujarzmiliśmy inne bestie. Daje mu to poczucie wyższości, przynależności do elity mogącej wyznawać nietzscheańskie wartości - "The weak are meat the strong do eat".

Wampiry są uosobieniem wszystkiego tego, czym człowiek nie jest albo nie może być we współczesnym społeczeństwie, skrywanymi pragnieniami ciemnej strony natury ludzkiej i pewną formą katharsis. Tajemnicze i romantyczne stworzenia grane przez hollywoodzkich przystojniaków jak Brad Pitt i Pattinson są doskonałym towarem, na który jest zapotrzebowanie.

niedziela, 16 grudnia 2012

Wielka Unifikacja ;)


Kończąc mini-serię wpisów o FB, tak ku własnej przestrodze, doklejam blog do fejsa. Dzięki aplikacji Networked Blogs wpisy automatycznie będą pojawiać się w obu mediach.

sobota, 15 grudnia 2012

Lajk




"Żegnaj słodkie życie, żegnaj piękny świecie, wyznam co lubiłem nim mnie zabijecie."
Czyżby słowa Thackeraya były prorocze, zapis strumienia świadomości w postaci lajków?

piątek, 14 grudnia 2012

tl;dr


...taki znak naszych czasów. Kompulsywnie zaglądam na fejsa, w poszukiwaniu impulsów świadomości. Dzięki nim czuję, że jestem. Odbieram więc jestem! Błyski myśli rozświetlają noc samotności. Siła bezwładności nadaje sens egzystencji, zewnętrzne moce rzucają mną w różnych kierunkach i jakoś się toczy...

Nie, to nie moja bajka. Opcja Hide skutecznie odfiltrowuje szum, trzy głupie posty i znikasz ze ściany. Pan Hyde szybko jednak zostaje prawie sam. Prawie, więc chyba jeszcze nie czas usiąść w lotosie i olać to wszystko...

piątek, 7 grudnia 2012

Atlas chmur


Film ten określiłbym mianem kina totalnego, sześć historii w cenie jednego biletu, mieszanka gatunków, przeplatanie się przeszłości z teraźniejszością i przyszłością, ukazanie wielu stron natury ludzkiej i społeczeństwa, liczne parallele i powiązania między wątkami, wszystko w doborowej obsadzie i przy wysokich nakładach. Gorąco polecam.



Mnie osobiście najbardziej zainspirował cytat z Sołżenicyna mówiący o tym, że system kontroluje jednostki dając im to czego pragną, ale zabierając im wszystko traci nad nimi kontrolę. Sam dodałbym do tego dwie rzeczy: ludziom daje się to czego pragną albo wmówi im się że chcą; jednostka może uwolnić siebie sama, zrzekając się wszystkiego.

sobota, 24 listopada 2012

Największa dawka placebo na rynku


Mam ogromną przyjemność zaprezentować Państwu hit sezonu - poświęcone plastry detoksyfikacyjne indian hopi w kształcie piramidek z dodatkowymi akcesoriami. Różdżka i wahadełko pozwolą ustalić pozycję do przyklejenia plastra na ciele, karty tarota i kalendarz astrologiczny pomogą ustalić który plaster jest danego dnia najodpowiedniejszy - dostępne w ofercie są plastry na zdrowie, miłość, pieniądze... w niewiarygodnej cenie 999 PLN, jeśli zadzwonisz w tej chwili! Plastry oczyszczają ciało i czakry (nie mylić z klepkami), leczą ze wszystkich chorób, dają szczęście i zbawienie.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Przepis na oświecenie


1. Obserwuj swe myśli i emocje, zwłaszcza te negatywne.
2. Nie myśl o przeszłości i przyszłości, żyj teraźniejszością.
3. Zmień lub całkowicie zaakceptuj swoją bieżącą sytuację.
4. Naprawdę poczuj swoje ciało, świadomie oddychaj.
5. Zabij ego a zrozumiesz, że śmierci nie ma.

"Potęga teraźniejszości" Eckharta Tolle jest bardzo interesującym podręcznikiem życia. Nie zawiera archaicznego słownictwa i wieloznacznej symboliki jak księgi religijne. Jest natomiast bardzo praktyczna w porównaniu do tekstów Fromma czy de Mello.

niedziela, 11 listopada 2012

Obława


Jak zostać beznamiętnym egzekutortem?

Wystarczy ogromna osobista tragedia, w tym przypadku jeszcze z elementem własnej winy, by umarło ego ze wszystkimi tego konsekwencjami. Żyjąc chwilą i bez zbędnych myśli, nie ma zbyt wielu dylematów, po prostu wiadomo co w danej chwili robić a strach przed śmiercią nie istnieje, gdy się już raz umarło. Cieszą zaś przyroda, cukrowa wata i ostatni przed śmiercią papieros...

piątek, 9 listopada 2012

Oświecona randka


- Szukam partnerki oświeconej...
- Nie jestem jeszcze oświecona, ale mam dwie duże żarówki. Czy to wystarczy?
- By rozproszyć mroki dzisiejszej nocy, na pewno.

niedziela, 28 października 2012

Ile da się zarobić na Forex?


Pytanie jest elementarne, ale dość trudno znaleźć na nie odpowiedź, gdzie w przypadku instrumentów podstawowych jest to bardzo proste.

Jako wstęp i dla późniejszego porównania spójrzmy najpierw na rynek akcji. Poniżej histogram wyników 156 funduszy akcyjnych za ostatnie 3 miesiące za bankier.pl.


Wnioski są dość oczywiste, wzrost WIG-20 za ten okres wyniósł 7,6% i w tej okolicy skupia się większość funduszy. Pozostałe parametry rozkładu: średnia 5,7%, mediana 7,3%, odchylenie standardowe 6,7%. Nie obserwujemy idealnej krzywej dzwonowej, gdyż do worka "fundusze akcyjne" w portalu wrzucone zostały wszystkie ryzykowne fundusze operujące niekoniecznie na polskich akcjach i większa część stratnego ogona rozkładu inwestuje za granicą. Zatem inwestując w fundusz akcji możemy spodziewać się wyniku indeksu giełdy, z dokładnością do tego, że część funduszy jest zarządzana lepiej lub gorzej.

Forex kusi dźwignią i faktem, że możemy zarabiać zarówno na wzrostach jak i na spadkach, zatem w zasadzie nie interesuje nas kondycja instrumentu podstawowego. Nie ma natomiast oficjalnego indeksu Forex, z którym możnaby się porównać. Zacznijmy zatem optymistycznie, ile teoretycznie dałoby się zarobić dobrze zgadując każde lokalne ekstremum wykresu. Odpowiedź znajdujemy w artykule, kupując kontrakty o stałej wielkości 1 lot można osiągnąć milion dolarów w 3 miesiące, a dobrze zarządzając wielkością pozycji dużo szybciej. Tak kuszą reklamy, a jak wygląda rzeczywistość?

Przyjżyjmy się cząstkowym wynikom rozgrywanego konkursu dla automatów grających na Forex. Histogram aktualnych zysków/strat przy początkowym kapitale 10k$ poniżej:


Parametry rozkładu: średnia 58$, mediana: -206$, odchylenie standardowe: 5535$. Wnioski nie są zbyt optymistyczne, większość traci, chociaż średnio niby można zyskać. Może automaty nie są wystarczająco dobre i ludzie radzą sobie lepiej? Histogram dla żywych traderów ma ten sam charakter, a jego zyskowny ogon jako zachętę publikuje np. XTB tutaj. Problem nie leży w sposobie grania, ale w tym, że na rynku akcji zarabiamy/tracimy na procentowych wahnięciach kursu a na derywatywach na każdym punkcie, stąd przy akcjach rozkład zwrotów jest normalny, a dla derywatyw log-normalny.

Zakończmy jednak optymistycznie, średnia była przecież dodatnia, co również potwierdza Barclay Currency Traders Index. Możliwe jest zatem osiąganie zysków na poziomie 10%, jeżeli będziemy dywersyfikować nasze strategie na forex, co jest dość łatwe dla automatów, ale raczej trudne dla człowieka.

sobota, 15 września 2012

Kapitalizm czy komunizm - Forex prawdę Ci powie...

Sprawa dotyczyć będzie zarządzania pieniędzmi w kontekście dywersyfikacji inwestycji lub strategii dla tego samego instrumentu finansowego. Czy promować najzyskowniejsze strategie czy wszystkie zyski/straty wrzucać do jednego worka i dalej równo rozdzielać? Z jednej strony intuicja sugeruje podążać za zyskowną opcją, ale rozsądek podpowiada że warunki mogą się zmienić i chwilowo nierentowna inwestycja może się szybko odbić a lider dużo stracić.

Sprawdźmy to eksperymentalnie, ale najpierw uogólnijmy problem. Pomiędzy podanymi skrajnościami mogą też istnieć rozwiązania pośrednie, które chciałbym zamodelować odwołując się do powszechnie znanej koncepcji podatku i jego późniejszej redystrybucji. Początkowe środki równo rozdzielamy pomiędzy wszystkie strategie i zmiany kapitału rejestrujemy osobno dla każdej strategii. Wartość chwilową kapitału dla i-tej strategii oznaczmy przez Ki. Środki które będziemy inwestować dla danej strategii lub używać jako zabezpieczenia kontraktu na Forex wyrażać będą się wzorem:


Tax równe zero to czysty kapitalizm, każdy ma to co zarobił. Stu procentowy podatek to globalna komuna - dzielimy się wszystkim. Przeprowadźmy zatem symulacje dla różnych wartości podatku. Nie chcę zbytnio wgłębiać się w sam eksperyment, ale dla ustalenia uwagi podam, że uruchomiona została symulacja dwunastu strategii na czterech parach walutowych na Forex z interwałem godzinnym przez dwa okresy 3 miesięczne. Wyniki prezentuje następująca tabela:


Pierwszy scenariusz jest optymistyczny, drugi pesymistyczny. Wersja pesymistyczna ewidentnie przemawia za komunizmem, a optymistyczna za pewną formą socjal-demokracji, w żadnym zaś wypadku nie powinniśmy wybierać czystego kapitalizmu. Wnioski są zadziwiająco zbieżne z realiami ekonomicznymi panującymi na świecie...

środa, 22 sierpnia 2012

Czy da się zarobić na Forex?

Zainspirowany wcześniejszym eksperymentem, postanowiłem zgłębić tematykę rynku wymiany walut. Jako pierwsze nasuwa się pytanie, czy da się na tym faktycznie zarobić, czy tylko bierze się udział w zabawie, w której wygrywa wyłącznie kasyno?

Próżno szukać odpowiedzi w optymistycznych poradnikach dla żółtodziobów, ale następujący artykuł sugeruje, że jest to teoretycznie możliwe. Występowanie trendów odróżnia naszą zabawę od rzucania monetą i daje szansę na sukces.

Skoro można, to jak? Tego jeszcze nie odkryłem, ale wiem jak na pewno nie :). O ile nie jesteś wróżbitą, to nie polecam zgadywania przyszłej wartości kursu. Proste metody dają gorsze rezultaty niż założenie że będzie to samo co teraz (patrz tabela 1 w następującym artykule) a zaawansowane są lepsze na granicy błędu (patrz tabela 2).

Jeszcze gorszym pomysłem są strategie martyngałowe, czyli słynne podwajanie zakładu po przegranej. Nie chodzi tu nawet o prowizje brokera (ruletkowe 0), ale o rozkład prawdopodobieństwa kursu, który w końcu tak się wahnie, że stracimy wszystko, próbując zarobić 1 dolara.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Zakład

Właśnie założyłem się z tatą o to, że w ciągu najbliższych 20 lat nie będziemy chodzić do sklepu po większość rzeczy, lecz wybierać przedmioty on-line i drukować je na domowej drukarce 3d.

Już dziś możemy tworzyć przedmioty z kolorowego plastiku w urządzeniu, które można samemu złożyć w domu lub kupić w rozsądnej cenie:


Trwają też prace nad tworzeniem w ten sposób elektroniki: http://www.youtube.com/watch?v=Wnu4lmOnX00

Nic nie stoi na przeszkodzie, by wyobrazić sobie wydrukowanie ubrań, całego samochodu lub domu, a może i obiadu przyrządzonego przez kucharza z ekskluzywnej restauracji. Konsekwencją takiego postępu byłaby ogromna zmiana modelu biznesowego, eliminująca pośredników i koszty transportu, a stawiająca na piedestale twórców - artystów, projektantów i inżynierów. Skaner 3D i maszyna do automatycznego recyklingu idealnie uzupełniałyby zestaw.

Dalszy rozwój technologii i ruchu open source może w znaczący sposób wpłynąć na koncepcję "posiadania rzeczy".

sobota, 26 maja 2012

Przewidywanie kursu Forex

Jaki będzie kurs EUR/USD/CHF jutro o 12:00? Znając wcześniej odpowiedź na to pytanie możnaby zarobić krocie i konkurs o tej treści przeprowadził ostatnio znany portal wymiany walut. W dalszej części artykułu przedstawię prosty algorytm, który pozwolił pokonać 99,5% graczy.

Inspiracją do opracowania strategii był film Moneyball, ukazujący potęgę statystyki zastosowaną w baseballu. W jaki sposób biedna drużyna ma pokonać zespoły z gwiazdami kosztującymi miliony? Po pierwsze dobrze stawiając sobie cel, w filmie było to zdobywanie potrzebnej liczby punktów w ciągu meczu. W naszym przypadku chodzi o minimalizację sumy odchyleń od kursu przy dwunastu próbach odgadnięcia notowania, wcale nie muszę być najlepszy w poszczególnych próbach - wygrać ma zespół a nie gwiazdy.

Podsumowując, interesują nas strategie zmniejszające błędy a nie typowanie dokładnych wyników! W zasadzie mamy wpływ na dwa czynniki: moment i sposób zgadywania. Intuicyjnie czujemy, że popełnimy mniejszy błąd zgadując jaki kurs będzie za minutę niż za 24 godziny. Jeżeli przyjmiemy, że waluta co minutę zwiększa się lub zmniejsza o stały, określony ułamek grosza, to im krótszy czas, tym mniej zdąży nam w najgorszym przypadku uciec. Zatem zgadujemy w ostatnim możliwym momencie, tuż przed północą. Teoretyczne rozważania potwierdza analiza kursów z miesiąca poprzedzającego konkurs, suma odchyleń od południa do południa następnego dnia jest dwukrotnie większa od sumy odchyleń od północy do południa. Efekt ten ma dodatkowe wytłumaczenie faktem, że od północy do około 8 rano kurs niewiele się zmienia, gdyż brokerzy śpią. Prosty zabieg ustawienia budzika tuż przed północą zmniejsza nam sumę błędów lub "potrzebne szczęście" o połowę.

Pozostał jeszcze sposób zgadywania: intuicja, analiza techniczna, a może w ogóle nie zgadywać? Wracając do modelu kursu zwiększającego się lub zmniejszającego co minutę o stały, określony ułamek grosza, nie warto w ogóle zgadywać. Rzucając wiele razy monetą wypadnie zbliżona ilość orłów oraz reszek i wyjdziemy na zero. Model jest oczywiście zbyt uproszczony, ale wnioski z niego potwierdziły się w przypadku wyboru momentu losowania. Załóżmy jednak, że będziemy strzelać, raz nam się uda a raz nie, raz zminimalizujemy błąd do zera a raz powiększymy go dwukrotnie, a średnio i tak wyjdzie na to samo. Wybieramy zatem mniejszy, pewniejszy błąd i podajemy po prostu aktualny kurs tuż przed północą. Ktoś może uważać, że np. analiza doniesień prasowych zwiększa szansę na odgadnięcie kursu, niestety doświadczenie tego nie potwierdza, w tygodniu w którym pojawiły się pogłoski o występieniu Grecji ze strefy Euro algorytm radził sobie najlepiej.

Najważniejsza jest konsekwencja i stalowe nerwy, cząstkowe pozycje w rankingu nie wyglądały zbyt obiecująco, ale przejawiały ciągły trend rosnący. Miejsca 71, 28, 74 dla liczonych osobno trzech walut dały w sumie miejsce 10 na 1981 uczestników. Podobnie jak w filmie nie udało się wygrać mistrzostwa, ale potwierdziła się słuszność metody. 12 prób okazało się niestety niewystarczające, by zniwelować całkowicie czynnik losowy.

Powyższe rozważanie nie daje gotowych przepisów na zarabianie fortuny, ale pozwala wyciągnąć sporo ciekawych wniosków. Większość ludzi nie jest w stanie wygrać na dłuższą metę nawet z prymitywnymi automatami, mającymi choć niewielką przewagę. Krótkoterminowe granie powinno się skupić na szukaniu prawidłowości dających większą niż 50% szansę na zysk i żelaznej konsekwencji. Żeby nie ulec emocjom trzeba grać tylko o tyle ile można stracić a tym samym ile chce się zyskać.

wtorek, 15 maja 2012

Sunset Limited

Prawda jest taka, że widząc formy na ulicach, nie widzę już ich zawartości.
To tylko kształty: pociąg, ściana, świat, człowiek.
Formy wiszące w bezsensownych tunelach olbrzymiej pustki.
Bez jakiegokolwiek przesłania.
Po co miałbym żyć na takim świecie?

Dwa i pół miliona lat temu w wyniku duplikacji genu SRGAP2, mózg zyskał więcej czasu na rozwój a neurony bardziej skomplikowany kształ [1]. Ta niewielka zmiana przemieniła australopiteka w homo i w efekcie zaowocowała powstaniem obecnego społeczeństwa. Film Sunset Limited traktuje jednak o efektach ubocznych tego przypadku, o sytuacji w której inny gen decyduje że jesteśmy mniej towarzyscy i zawodzi stronniczy optymizm [2]. Gorąco polecam, jeśli masz odwagę!

[1] http://www.newscientist.com/article/mg21428644.400-the-humanity-switch-how-one-gene-made-us-brainier.html
[2] http://www.ted.com/talks/tali_sharot_the_optimism_bias.html

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Koń Turyński

Ta filmowa podróż w koniec dziewiętnastego wieku może okazać się ciężkim doświadczeniem dla współczesnych. Czasy, w których jednakie dni powoli upływały na powtarzalnych rytuałach, gdy wydarzeniem były odwiedziny sąsiada lub przypadkowej osoby, kiedy ludzie przyzwyczajali się i akceptowali krnąbrnego konia zamiast wymienić go na "nowszy model", są nam już niemal całkowicie obce w dobie wszechobecnej konsumpcji, rozrywki, pośpiechu i szumu informacyjnego. Gorąco polecam te dwie i pół godziny bycia off-line z pięknymi obrazami, muzyką i ciszą.

środa, 4 kwietnia 2012

poniedziałek, 19 marca 2012

Wstyd i wrażliwość

Wstyd to strach przed odrzuceniem. Każdy go doświadcza, ale nikt nie chce o tym mówić, a im mniej o tym rozmawiasz, tym więcej go masz. Wstyd narasta w tajemnicy i ciszy, z osądzania, remedium na to jest empatia. U podnóża wstydu leżą wrażliwość i przekonanie że "nie jestem wystarczająco dobry". U kobiet wstyd wywołuje nie sprostanie wszystkim, często wykluczającym się, oczekiwaniom, u mężczyzn - bycie postrzeganym jako słaby. Nie należy mylić wstydu ze zdrowym poczuciem winy, przyznaniem się przed sobą do błędu.

Z kolei poczucie własnej wartości bierze się z miłości i poczucia przynależności, które wymagają wiary, że jesteśmy tego warci, rzec można błędne koło. Najłatwiej zaszczepić to dziecku, zamiast wmawiać mu że jest doskonałe, czemu później nie sprosta.

Pełne życie to pasja i odwaga do bycia niedoskonałym, współczucie dla siebie i innych, bycie sobą a nie tym kim powinienem być oraz akceptacja wrażliwości. Wrażliwość to emocjonalne ryzyko, narażenie się, niepewność. Mylona ze słabością jest tak naprawdę odwagą by jako pierwszy powiedzieć "Kocham Cię", nawet jeśli nie ma żadnych gwarancji. Wrażliwość jest niezbędna do szczęścia, wdzięczności, kreatywności.

Uśmierzamy wrażliwość różnymi półśrodkami, ale nie można wybiórczo wyłączać emocji, a jedynie stłumić całość życia uczuciowego, zostając w żałosnym poszukiwaniu sensu i stając się jeszcze bardziej wrażliwym na zranienie. Czynimy niepewne pewnym, udoskanalamy wszystko, udajemy że to co robimy nie ma wpływu na innych, ale to nie działa, nie tędy droga do duchowego przebudzenia.

Na podstawie:
http://www.ted.com/talks/brene_brown_on_vulnerability.html
http://www.ted.com/talks/brene_brown_listening_to_shame.html

czwartek, 8 marca 2012

Niepokój egzystencjalny - przywilej czy przekleństwo?

Każdy z nas w pewnych momentach życia przeżywa mniej lub bardziej określone niepokoje egzystencjalne. Dla uproszczenia i na potrzeby dalszego rozumowania zdefiniujmy je jako lęk przed śmiercią i zadawane w jego kontekście pytanie o sens istnienia. Wierząc statystyce można by przypuszczać, że lęk przed śmiercią jest przekleństwem, gdyż dwie trzecie ludzi unika myślenia o rzeczach ostatecznych [1], ale nie zawsze tak było, gdyż np. średniowiecze wciąż powtarzało "memento mori".

Zacznijmy jednak od biologii i oszczędnej natury, w której każde przystosowanie ma jakiś cel, a jednostki z defektem są z czasem eliminowane. Lęk z reguły mobilizuje nas poprzez wydzielenie hormonu "walki i ucieczki" czyli adrenaliny, ale w skrajnych przypadkach powoduje chwilowy paraliż, zastygnięcie aż do momentu minięcia niebezpieczeństwa. Ze śmiercią nie można walczyć ani od niej uciec, część osób odczuwa jednak duchowy a czasem nawet fizyczny paraliż. Z jakiegoś powodu ten uboczny efekt posiadania przerośniętego mózgu nie został jednak wyeliminowany na drodze ewolucji.

Osoby które otarły się o śmierć często przewartościowują swoje życie, co jest pozytwnym efektem takiego doświadczenia. Idąc dalej tym tropem, można, jak nieżyjący już Steve Jobs, co rano zadawać sobie pytanie "Czy gdybym wiedział, że jest to ostatni dzień mego życia, to przeżyłbym go w ten sposób?" i dokonywać odpowiednich korekt, jeśli zbyt długo odpowiadaliśmy przecząco [2]. Pokazuje to, że "memento mori" nie jest wcale umartwianiem się, a receptą na pełnię życia, zaś unikanie takiej refleksji to tak naprawdę wypieranie myśli o pustce prowadzonej egzystencji i marnowaniu tego krótkiego czasu jaki jest nam dany.

Myślenie o śmierci oswaja lęk przed nią, co doskonale rozumie buddyzm. Medytując utratę drogich nam rzeczy, osób a ostatecznie życia, uwalniamy się od tych lęków i wywoływanych przez nie negatywnych emocji. To pozwala zrozumieć obraz Malczewskiego "Śmierć", na którym jest ona ukazana jako młoda kobieta z kosą, zamykająca oczy pogodnemu staruszkowi oraz czemu buddyjski mnich może siedzieć w pozycji lotosu podczas samospalenia [3].

Jeśli chodzi o sens życia, to możemy schornić się pod bezpieczny płaszczyk religii, nie myśleć o tym albo zaakceptować, że go po prostu nie ma. Wbrew pozorom nad niemyśleniem też trzeba się napracować, możemy wspomagać się chemią która nas najbardziej kręci (endorfinami, adrenaliną, używkami czy psychotropami) albo za buddyzmem dosłownie odganiać zbędne myśli, żyjąc w pełni tu i teraz [4].

Niepokoje egzystencjalne są ważnym elementem rozwoju duchowego, źródłem wybitnych dzieł ludzkości i przywilejem wyróżniającym człowieka. Niepokojąca jest zaś wizja całkowitego zagłuszenia ich półśrodkami lub urzeczywistnieniem prac nad nieśmiertelnością [5].

[1] Wiesław Łukaszewski, Udręka Życia, Kraków 2010
[2] Steve Jobs Stanford Commencement Speech 2005
[3] http://www.youtube.com/watch?v=E37cMtCrKoA
[4] http://www.eioba.pl/a/2bjo/przestan-myslec
[5] http://www.ted.com/index.php/talks/aubrey_de_grey_says_we_can_avoid_aging.html

Nadszedł czas zmian

KONY 2012 from INVISIBLE CHILDREN on Vimeo.

niedziela, 4 marca 2012

Dezyderata

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

środa, 29 lutego 2012

Róża

Film Róża w obiegowej opinii przedstawiany jest jako mówiący o miłości w trudnych czasach, co jest chyba celowym zabiegiem marketingowym, mającym przyciągnąć panie do kina. Zobaczą one tam jednak, parafrazując Kieślowskiego, "Długi film o gwałcie" i innych okrucieństwach wojny, na co może nie każdy jest przygotowany. Wątek miłosny jest mocno ograniczony, do "oswajania Róży przez Małego Księcia", krótkiego błysku szczęścia oraz długiej tragicznej walki z chorobą i innymi przeciwnościami.

Film jest bardzo oszczędny w środkach wyrazu: brak muzyki, mało rozbudowane dialogi, brak jawnych refleksji czy analiz psychologicznych, co czyni go nawet bardziej realistycznym niż dokumenty. Bardzo dobre zdjęcia i gra aktorów sprawiają jednak, że jest to pozycja warta uwagi. Drażniła mnie tylko czarno-białość charakterów i to że jedynym pozytywnym akcentem był trochę naiwny happy end.

Zastanawia cel tak realistycznego ukazania ciemnych stron natury ludzkiej: zaszokowanie widza, przestroga, zachowanie pamięci historycznej, docenienie czasu pokoju... Moja refleksja to podziw dla społeczeństwa, w którym w miarę bezkrwawo kręci się ten cyrk, pomimo drzemiących w ludziach demonów.

Kup pan cegłę...

W opisywanej przez Tyrmanda przedwojennej Warszawie, można było dostać w bramie taką propozycję nie do odrzucenia. Drab sprzedawał elegancko zapakowaną w gazetę cegłę lub za darmo dawał tą cegłą. To tyle nostalgii, dalej zaś współczesna przestroga.

Elektronika wciąż tanieje i jest coraz lepsza, obecnie w modzie są urządzenia mobilne, np. tablety. Najprostszą zabawkę można kupić już za niecałe 300zł i tu przestroga. Opisywane w superlatywach urządzenia oparte na chipie WM8650 są niestety mało użyteczną cegłą. Przestarzały o dwie generacje procesor ARM i o kilka wersji system Android nie pozwolą nacieszyć się zbyt wieloma aplikacjami z Android Market. Nieoficjalne aktualizacje systemu Android do nowszej wersji mogą się skończyć przywracaniem oryginalnego oprogramowania w serwisie w cenie połowy urządzenia (wliczając przesyłkę). Drugim mankamentem tanich gadżetów jest używanie rezystancyjnych ekranów dotykowych, które są koszmarnie toporne w stosunku do kondensacyjnych.

Sprzedaż jako nowości przestarzałych gratów jest teoretycznie w porządku, ale z pewnych względów produkująca je firma nie firmuje ich swą marką, by nie psuły wizerunku sensownych, ale co najmniej dwukrotnie droższych urządzeń. Inną częstą praktyką jest łamanie licencji wolnego oprogramowania, przez nieudostępnianie kodu źródłowego znajduącego się w urządzeniu oprogramowania. Tu niestety muszę przytoczyć niechlubny przykład firmy GoClever z którą się zetknąłem.

czwartek, 16 lutego 2012

Wybory 2020

...czyli historia generacji Anonimowych. Political-fiction albo przyszłość, wszystko zależy od Ciebie!

Cała ta historia brzmi niesamowicie, jak sobie teraz o tym pomyślę. Wszystko na dobre zaczęło się w 2012 roku, gdy chciwe zysków korporacje wpłynęły na rządne podatków rządy, które postanowiły podpisać porozumienie ACTA. Ściślejsza ochrona własności intelektualnej miała się odbywać kosztem potencjalnych naruszeń wolności, jakby mało im było aktów myszki miki przesuwających w nieskończoność przechodzenie czarno-białych kreskówek do domeny publicznej. Niestety w swym niezrozumieniu zmieniającego się świata, nikt nie przewidział, że młodzi ludzie wyjdą tłumnie na ulice, zaczną skandować, skakać, ach to były czasy...

Wtedy chyba poczuli swą siłę, zrozumieli że po Wietnamie, Solidarności przyszedł czas na nich, żeby coś zmienić, żeby nie zostać czarną kartą historii. Jak w większości tego typu opowieści wszystko zaczyna się od przypadku i drobnych kroczków prowadzących do celu. Grupa osób postanowiła zakpić z demokratycznych struktur i wprowadzić do sejmu Partię Króla Juliana. Julian Król mieszkał w Koluszkach Dolnych, był malarzem pokojowym i chyba nie do końca rozumiał, czego od niego chcą te dzieciaki. Spotykali się co tydzień w barach całego kraju, edytowali w wiki swój Manifest, zbierali podpisy, drukowali ulotki.

Ówczesny rząd zamówił nawet, odtajnioną później, analizę socjologiczną: "Obecna młodzież nie jest w stanie stworzyć partii politycznej, gdyż kieruje się doraźnym egoistycznym interesem a nie poświęceniem wyższym celom. Brakuje jej systematyczności, determinacji oraz funduszy na reklamę w telewizji i na billboardach.". Jakież musiało być ich zdziwienie na późniejsze wydarzenia.

Do wyborów poszli z hasłami rewolucji francuskiej "Wolność, Równość, Braterstwo" rozszerzonymi o "Demokracja, Przejrzystość, NIE Monopolom". Zupełnie abstrahowali od poglądów prawicowych czy lewicowych, wiódł nimi tylko nieokiełznany zew wolności. Kampania prowadzona niemalże wyłącznie w mediach społecznościowych okazała się na tyle skuteczna, że pozwoliła im zdobyć trzeci wynik wyborczy, po PiS i skompromitowanym PO. Zebrane drobne fundusze na kampanię przekazane zostały na cele charytatywne, podobnie jak późniejsze subwencje.

PiS potrzebowało koalicjanta by stworzyć rząd, wyjaśnić katastrofę Smoleńską i spojrzeć na ręce poprzedniej ekipie, co mieściło się w sumie w haśle Przejrzystość. Zawiązała się wpółpraca, w zamian za obietnicę przyjęcia kilku ustaw, myśleli że to niewielka cena za "głosy dzieciaków". Darmowy podpis elektroniczny z rządowego serwera dla każdego obywatela, umożliwiający zdalne głosowanie w wyborach, niby nic wielkiego, dodatkowo zmniejsza możliwość cudów przy urnach, przeszło gładko. Stworzona infrastruktura rozszerzona została o możliwość przeprowadzania referendów i zbierania podpisów pod społecznymi projektami, po co wam to pytali, ale obiecali i dotrzymali. Gdy po kilku społecznych projektach ustaw wszyscy zrozumieli co się stało, było już za późno, w referendum przeszła zmiana konstytucji wprowadzająca demokrację bezpośrednią.

W tym miesiącu głosujemy nad przeznaczeniem rządowych pieniędzy na badania i wysłaniem wojsk do Gruzji. Nigdy nie będę za wojną, ale na czytanie tych naukowych analiz nie mam czasu, chyba przychylę się do zdania tego doradcy z którym zgadzałem się poprzednio, skubany ma już pięćset tysięcy fanów na fejsie i nieźle żyje z reklam na blogu. Niedługo też koniec kwartału, sprawozdanie premiera ze stanu budżetu i wykonania zadań. Wskaźniki są ok i szybko posprzątał tą ostatnią aferę, więc powinien przejść kwartalne wotum zaufania, ale jakby bardziej się poci, jak mu ostatnio uchwaliliśmy wygłaszanie mów z wykrywaczem kłamstw, he he...

Podoba mi się ten twój projekt ustawy "Starożytni Grecy mawiali idiota na osobę nie biorącą udziału w życiu publicznym... w związku z czym wprowadźmy dla nich dodatkowy podatek, mający naprawić szkody wyrządzone ich biernością Państwu", ale narusza wolności obywatelskie i chyba nie zbierze wystarczającej ilości głosów, by trafić do legislatorów. A swoją drogą, kto by pomyślał, reguły demokracji wzorowane na Wykopie.

Pytasz, jak ludzie mogli wcześniej żyć. Ich umysły były zniewolone, jak w średniowieczu "jeśli nie feudalizm i dziesięcina, to co?", albo bali się wolności i idącej z nią odpowiedzialności...

Polecam również: My, dzieci Sieci

środa, 15 lutego 2012

Zakopane, Nie Kocham

Pięcioletnia Marysia zaskoczyła nas ostatnio dwoma zdarzeniami.
Pierwsze to opowieść o wujku, który mieszka pod ziemią (w rzeczywistości w Zakopanem). Córka szybko dała sobie wytłumaczyć nieporozumienie, ale jak długo jeszcze? Kiedy następuje ten moment w życiu, od którego mamy rację? Od kiedy wygłaszamy nasze poglądy, do których mamy prawo, choć w uszach eksperta z danej dziedziny brzmią one jak przytoczona historyjka o Zakopanem?
Drugie wydarzenie to laurka o treści "Nie Kocham" - rozbrajająca szczerość.
Cóż, wychodzi na to, że dorosłość to bycie ignorantem i hipokrytą.

poniedziałek, 13 lutego 2012

W ciemności

W ciemności to zdecydowanie jasne światełko w polskiej kinematografii i doskonałe studium natury ludzkiej. Niebanalne wybory pomiędzy egoizmem i altruizmem, strachem i chciwością, życiem i śmiercią, kulturą i pierwotnymi instynktami, bez żadnego pudrowania i kolorowania, po prostu kanał, ale z jasnym światełkiem na końcu. Film z gatunku tych, co wyrywają człowieka z błogiego zadowolenia, by potem bardziej docenił to co ma. W przypadku historii opartych na faktach ciężko uniknąć przewidywalności lub pokazywać że cała historia jest tylko przypadkiem, dziwnym zbiegiem współrządnych czaso-przestrzeni, błahym wyborem z którego z czasem nie można już się wyplątać, niemniej autorce chyba się to udało. Gorąco polecam.

Miód

Film Miód to niezwykła podróż w miejsce, w którym czas się zatrzymał. Bohaterowie wciąż żyją jak ich rodzice i dziadkowie, w bezpiecznych granicach swojego małego świata. Wykonują przekazywany z pokolenia na pokolenie zawód, nie opuszczając swego domu dalej niż na jarmark w większej miejscowości. Każdy dobrze zna swoje miejsce w strukturze społecznej, czerpie radość z poczucia przynależności i drobnych przyjemności, jak obcowanie z piękną przyrodą. Fundamentem porządku świata jest religia, na koniec recytowany w filmie fragment Koranu:

W jasne letnie noce, będę chodził ścieżkami, kłuty źdźbłami pszenicy, w drobnej trawie, po której iść będę.
Choć jestem roztargniony, pod stopami poczuję jej świeżość, pozwolę wiatrom głaskać gołą głowę.

Będę milczał, mój umysł będzie pusty, ale bezgraniczna miłość wypełni mą duszę i pójdę bardzo daleko,
Jak włóczęga po kraju, szczęśliwy jakbym był z dziewczyną.

W jasne letnie noce, będę chodził ścieżkami, kłuty źdźbłami pszenicy, w drobnej trawie, po której iść będę.
Choć jestem roztargniony, pod stopami poczuję jej świeżość, pozwolę wiatrom głaskać gołą głowę.