poniedziałek, 19 marca 2012

Wstyd i wrażliwość

Wstyd to strach przed odrzuceniem. Każdy go doświadcza, ale nikt nie chce o tym mówić, a im mniej o tym rozmawiasz, tym więcej go masz. Wstyd narasta w tajemnicy i ciszy, z osądzania, remedium na to jest empatia. U podnóża wstydu leżą wrażliwość i przekonanie że "nie jestem wystarczająco dobry". U kobiet wstyd wywołuje nie sprostanie wszystkim, często wykluczającym się, oczekiwaniom, u mężczyzn - bycie postrzeganym jako słaby. Nie należy mylić wstydu ze zdrowym poczuciem winy, przyznaniem się przed sobą do błędu.

Z kolei poczucie własnej wartości bierze się z miłości i poczucia przynależności, które wymagają wiary, że jesteśmy tego warci, rzec można błędne koło. Najłatwiej zaszczepić to dziecku, zamiast wmawiać mu że jest doskonałe, czemu później nie sprosta.

Pełne życie to pasja i odwaga do bycia niedoskonałym, współczucie dla siebie i innych, bycie sobą a nie tym kim powinienem być oraz akceptacja wrażliwości. Wrażliwość to emocjonalne ryzyko, narażenie się, niepewność. Mylona ze słabością jest tak naprawdę odwagą by jako pierwszy powiedzieć "Kocham Cię", nawet jeśli nie ma żadnych gwarancji. Wrażliwość jest niezbędna do szczęścia, wdzięczności, kreatywności.

Uśmierzamy wrażliwość różnymi półśrodkami, ale nie można wybiórczo wyłączać emocji, a jedynie stłumić całość życia uczuciowego, zostając w żałosnym poszukiwaniu sensu i stając się jeszcze bardziej wrażliwym na zranienie. Czynimy niepewne pewnym, udoskanalamy wszystko, udajemy że to co robimy nie ma wpływu na innych, ale to nie działa, nie tędy droga do duchowego przebudzenia.

Na podstawie:
http://www.ted.com/talks/brene_brown_on_vulnerability.html
http://www.ted.com/talks/brene_brown_listening_to_shame.html

czwartek, 8 marca 2012

Niepokój egzystencjalny - przywilej czy przekleństwo?

Każdy z nas w pewnych momentach życia przeżywa mniej lub bardziej określone niepokoje egzystencjalne. Dla uproszczenia i na potrzeby dalszego rozumowania zdefiniujmy je jako lęk przed śmiercią i zadawane w jego kontekście pytanie o sens istnienia. Wierząc statystyce można by przypuszczać, że lęk przed śmiercią jest przekleństwem, gdyż dwie trzecie ludzi unika myślenia o rzeczach ostatecznych [1], ale nie zawsze tak było, gdyż np. średniowiecze wciąż powtarzało "memento mori".

Zacznijmy jednak od biologii i oszczędnej natury, w której każde przystosowanie ma jakiś cel, a jednostki z defektem są z czasem eliminowane. Lęk z reguły mobilizuje nas poprzez wydzielenie hormonu "walki i ucieczki" czyli adrenaliny, ale w skrajnych przypadkach powoduje chwilowy paraliż, zastygnięcie aż do momentu minięcia niebezpieczeństwa. Ze śmiercią nie można walczyć ani od niej uciec, część osób odczuwa jednak duchowy a czasem nawet fizyczny paraliż. Z jakiegoś powodu ten uboczny efekt posiadania przerośniętego mózgu nie został jednak wyeliminowany na drodze ewolucji.

Osoby które otarły się o śmierć często przewartościowują swoje życie, co jest pozytwnym efektem takiego doświadczenia. Idąc dalej tym tropem, można, jak nieżyjący już Steve Jobs, co rano zadawać sobie pytanie "Czy gdybym wiedział, że jest to ostatni dzień mego życia, to przeżyłbym go w ten sposób?" i dokonywać odpowiednich korekt, jeśli zbyt długo odpowiadaliśmy przecząco [2]. Pokazuje to, że "memento mori" nie jest wcale umartwianiem się, a receptą na pełnię życia, zaś unikanie takiej refleksji to tak naprawdę wypieranie myśli o pustce prowadzonej egzystencji i marnowaniu tego krótkiego czasu jaki jest nam dany.

Myślenie o śmierci oswaja lęk przed nią, co doskonale rozumie buddyzm. Medytując utratę drogich nam rzeczy, osób a ostatecznie życia, uwalniamy się od tych lęków i wywoływanych przez nie negatywnych emocji. To pozwala zrozumieć obraz Malczewskiego "Śmierć", na którym jest ona ukazana jako młoda kobieta z kosą, zamykająca oczy pogodnemu staruszkowi oraz czemu buddyjski mnich może siedzieć w pozycji lotosu podczas samospalenia [3].

Jeśli chodzi o sens życia, to możemy schornić się pod bezpieczny płaszczyk religii, nie myśleć o tym albo zaakceptować, że go po prostu nie ma. Wbrew pozorom nad niemyśleniem też trzeba się napracować, możemy wspomagać się chemią która nas najbardziej kręci (endorfinami, adrenaliną, używkami czy psychotropami) albo za buddyzmem dosłownie odganiać zbędne myśli, żyjąc w pełni tu i teraz [4].

Niepokoje egzystencjalne są ważnym elementem rozwoju duchowego, źródłem wybitnych dzieł ludzkości i przywilejem wyróżniającym człowieka. Niepokojąca jest zaś wizja całkowitego zagłuszenia ich półśrodkami lub urzeczywistnieniem prac nad nieśmiertelnością [5].

[1] Wiesław Łukaszewski, Udręka Życia, Kraków 2010
[2] Steve Jobs Stanford Commencement Speech 2005
[3] http://www.youtube.com/watch?v=E37cMtCrKoA
[4] http://www.eioba.pl/a/2bjo/przestan-myslec
[5] http://www.ted.com/index.php/talks/aubrey_de_grey_says_we_can_avoid_aging.html

Nadszedł czas zmian

KONY 2012 from INVISIBLE CHILDREN on Vimeo.

niedziela, 4 marca 2012

Dezyderata

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.