środa, 29 grudnia 2010

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Ubezpieczenia po Wuju

...czyli nie daj się rąbać drwalom z mBanku, albo krótka historia o tym, jak można się łudzić, że jest się ubezpieczonym.

Moje nieprzyjemne doświadczenia dotyczą ubezpieczenia NNW w BRE ubezpieczenia, oferowanego w pakiecie przez mBank. Tak wiem, należy czytać umowy, nawet jeśli mają kilkanaście stron, większość tekstu nie ma w praktyce znaczenia, a warunków reszty i tak nie możesz negocjować. Lepiej jednak wiedzieć, na co zwrócić uwagę w trakcie chociażby pobieżnego skanowania umowy.

Kruczek w ofercie NNW BRE Ubezpieczeń polega na wyszczególnieniu tylko kilku uszczerbków na zdrowiu, za które nastąpi wypłata odszkodowania. W skrócie śmierć i utrata kończyn w różnym punkcie - bardzo sprytnie biorąc pod uwagę, że w wypadkach samochodowych najczęściej dochodzi do złamań i obrażeń wewnętrznych. Na odmowną decyzję w przypadku złamania przedramienia czekałem trzy miesiące, naiwnie dosyłając kolejną dokumentację i dzwoniąc na infolinię.

Dla oddania sprawiedliwości, nie miałem problemów z likwidacją szkody z polisy AC, jednak zakup NNW to pieniądze wyrzucone w błoto.

sobota, 18 września 2010

Dramat ojca trójki dzieci...

... przygniecionego codziennością i pragnącego choć na chwilę powrócić do lat młodości. Metaforyczna opowieść o tym, jak łatwo jest utracić wszystko to, czego na co dzień nie doceniamy i jak trudno jest to potem odzyskać. Refleksja nad koleją ludzkich losów i nad tym, jak pojedyncze wydarzenia potrafią odmienić nasze życie. Wszystko w 3D, true color i dolby surround.

P.S. Nie, to na szczęście nie podsumowanie ostatnich wydarzeń z mojego życia, a opis Shrek Forever - gorąco polecam ;).

piątek, 23 lipca 2010

It's all about the money boys!

czyli czym tak naprawdę są pieniądze i jakie są tego konsekwencje.

Dawno już minęły czasy, gdy ludzie przy wymianie dóbr i usług posługiwali się rzadkimi kruszcami w naturalnej postaci. Z czasem, w celu standaryzacji i ułatwienia rozliczeń, zaczęto wybijać monety o ustalonej wadze i zawartości kruszcu. Bilon z kolei został częściowo zastąpiony lżejszymi i poręczniejszymi banknotami, które miały jednak pokrycie w złocie w skarbcu państwa. Po pierwszej wojnie światowej kraje zrezygnowały z wymienialności swych walut na złoto po stałym dla danej waluty przeliczniku zwanym parytetem złota. Miało to dość istotne konsekwencje - skomplikowały się proste do tej pory rozliczenia międzynarodowe, system walutowy stał się mniej stabilny, waluty zaczęły konkurować ze sobą i z innymi lokatami kapitału. Psucie złotych monet (zmniejszanie wagi czy zawartości kruszcu) było łatwe do wykrycia, w obecnym systemie obywatele i inne kraje muszą mieć zaufanie do państwa, że nie zacznie ono drukować pieniędzy bez pokrycia, co na dłuższą metę nie ma oczywiście sensu, gdyż spowoduje hiperinflację. W rzeczywistości tylko niewielka ilość pieniędzy jest dodrukowywana w celu zapewnienia płynności obiegu i wymiany zniszczonych egzemplarzy.

Pieniądz gotówkowy, emitowany przez państwa, stanowi jednak tylko 10% wszystkich pieniędzy na świecie, pozostałe 90% to pieniądz bezgotówkowy, głównie w postaci elektronicznej, kreowany przez system bankowy. W jaki sposób jest to możliwe? Dla uproszczenia rozumowania przyjmijmy, że mamy tylko jeden bank reprezentujący cały system bankowy. Kapitał naszego banku wynosi 1000zł i na taką kwotę pomniejszoną o obowiązkową rezerwę deponowaną w banku centralnym możemy udzielić kredytu. Historycznie pierwszy poziom rezerw obowiązkowych wynosił 50%, dalej przyjmijmy, że wynosi on 10%. Udzielamy kredytu Janowi Kowalskiemu wysokości 900zł na zakup mieszkania, zaś developer od którego je on zakupił wpłaca je nam z powrotem na atrakcyjną lokatę. Następnie udzielamy kredytu Janowi Nowakowi wysokości 810zł na zakup samochodu, itd. Tym sposobem mając początkowo 1000zł możemy udzielić kredytów na 10,000zł. Poziom rezerw obowiązkowych stanowi zabezpieczenie wypłacalności banku i powoduje, że pieniądze nie mogą być kreowane w nieskończoność. Obecnie w Polsce wynosi on 3,5%, co teoretycznie pozwala bankom wykreować 28 razy więcej pieniądza bezgotówkowego niż gotówkowego.

Kiedyś za pieniędzmi stało złoto, teraz tylko długi innych ludzi, firm i państw, czy można mieć zaufanie do takiego pieniądza? Otóż można, gdyż państwa tak zarządziły i ludzie to zaakceptowali. Powszechna akceptacja jest tu bardzo istotnym czynnikiem, gdyż każdy pieniądz może stać się bezwartościowy np. w przypadku wojny czy kataklizmu, gdy liczą się tylko żywność i woda. Pomimo że obecny system to piramida finansowa, w której część długów nigdy nie zostanie spłacona a równoczesne wyjęcie przez wszystkich oszczędności z banków spowodowałoby jej upadek, korzyści wydają się przeważać. Brak dopływu pieniędzy do systemu spowodowałby ich kumulację w wąskiej grupie najbogatszych i powszechną biedę. Z drugiej strony kredyty pozwalają przedsiębiorcom szybciej rozwinąć interes i dają więcej pieniędzy w ręce konsumentów, stymulując tym samym popyt, co przekłada się na szybszy wzrost gospodarki. Dla sprawnego funkcjonowania takiego systemu państwo musi zapewnić skuteczny system egzekwowania długów i ścisły nadzór nad instytucjami finansowymi. Ważne jest również to, by kreowane pieniądze miały pokrycie w produkowanych dobrach, gdyż inaczej będziemy mieli do czynienia z wysoką inflacją. Państwa oddając kreowanie pieniędzy bankom, stały się z czasem ich dłużnikami i mogą już tylko pośrednio wpływać na ilość pieniędzy w obiegu poprzez zmiany stóp procentowych.

Konsekwencje takiego stanu rzeczy są dalekosiężne. Zyskujemy czas w zamian za odsetki, jednak koszt takiego pieniądza jest bardzo wysoki. Pożyczając hipotetycznie od banku pewną sumę na okres 10 lat z oprocentowaniem 15% spłacimy w sumie 194% pożyczonej kwoty (raty równe), gdyż w pierwszej kolejności pokrywane są narastające odsetki, a dopiero potem powoli zmniejsza się kapitał. Fakt że większość przedsiębiorstw opiera swą działalność na kredytach wymusza ekspotencjalny a nie liniowy wzrost całej gospodarki. Wykładniczy postęp społeczeństwa może być bardzo ekscytujący, jednak jego utrzymanie jest dużym wyzwaniem. Trzeba biec co sił, żeby stać w miejscu, trzeba pędzić dwa razy szybciej, żeby iść do przodu. Wobec ograniczonych zasobów naturalnych nie można po prostu eksploatować i produkować więcej, trzeba zmieniać bezużyteczny piasek w złoto, czyli na przykład w mikroprocesory. Ciągła innowacja jest kluczowa, gdyż w przeciwnym przypadku czeka nas upadek cywilizacji, której pewne struktury nie nadążą za wzrostem, jak to już nie raz miało miejsce w historii. Żyjemy w ciekawych czasach, kiedy komputer na biurku ma moc obliczeniową superkomputera sprzed około trzynastu lat, jednak podstawy takiego stanu rzeczy są miejscami dość kruche.

czwartek, 27 maja 2010

Próżne rodziców starania

Ogromnym szokiem może być uświadomienie sobie, jak wiele wysiłków rodzicielskich jest całkowicie bezcelowych. Trzy prawa genetyki behawioralnej nie pozostawiają żadnych złudzeń.

1. Zdolności, cechy charakteru i wszystkie inne mierzalne właściwości człowieka w 50% bezpośrednio lub pośrednio zależą od genów i nic nie jest w stanie tego później zmienić. Człowiek nie rodzi się pustą tablicą i nie można go dowolnie ukształtować.

2. Wpływ wychowania rodziców na wspomniane cechy jest zerowy! Nie rozwinę inteligencji dziecka puszczając mu Mozarta i nie utemperuję jego charakteru, mogę jedynie uzyskać tymczasowy efekt w zachowaniu. Pomimo identycznego wychowania adoptowane i naturalne dziecko są do siebie nie bardziej podobne niż dwie losowo wybrane osoby z ulicy, co niestety pokazuje duże ryzyko tego szlachetnego przedsięwzięcia. Nie brzmi to wszystko zbyt optymistycznie, ale ma dość dobre wytłumaczenie ewolucyjne. Dzieci zbyt podatne na kształtowanie byłyby wykorzystywane przez rodziców lub inne jednostki i wykonując tylko ich wolę nie przekazałyby swoich genów. Widać zatem, że bunt nastolatków jest nie tylko nieuniknionym, ale też zdrowym objawem.
Podobnie w kwestii wzorców zachowań, dzieci chętniej kopiują swoich rówieśników. W grupie ludzi pierwotnych, od których genetycznie nie różnimy się, matka po urodzeniu kolejnego dziecka, przestawała się praktycznie zajmować starszym i dołączało ono do gromadki rówieśników. Tam musiało dostosować się, znaleźć swoje miejsce, walczyć o status, który po części przekładał się na pozycję w życiu dorosłym, a co za tym idzie na szansę reprodukcji. To przystosowanie wydaje się mieć jeszcze większe znaczenie w obecnym, szybko zmieniającym się świecie, gdzie nie można żyć życiem swoich rodziców sprzed dwudziestu lub więcej lat. Jedyne co rodzic może zrobić, to zamieszkać w dobrej okolicy i wybierać porządne placówki edukacyjne swemu dziecku.

3. Pozostałe 50% wpływu na różne cechy osoby pochodzi z wielu źródeł, które w sumie można określić mianem przypadku. Ułożenie w łonie, dostępność odpowiednich substancji, przebyte choroby i urazy oraz wiele innych czynników decydują o tym, że bliźnięta jednojajowe nie są jednak identyczne, pomimo posiadania tego samego DNA.

Wnioski dla rodziców są dość proste. Dbajmy o teraźniejszość naszych pociech, ale nie łudźmy się wpływem na ich przyszłość. Czerpmy radość z powierzonych nam na pewien czas istnień i kształtujmy z nimi dobre relacje, gdyż tylko w ten sposób możemy się nawzajem ubogacić i zyskać przyjaciół na całe życie. Zadanie nie jest proste, jak wszystkie relacje międzyludzkie, to ciągła walka o wpływy i nierozstrzygalne konflikty interesów. Dziecko zawsze będzie uważało się za pokrzywdzone w stosunku do rodzeństwa, gdyż ma większe oczekiwania niż próbujący wszystkich traktować sprawiedliwie lub wyrównujący szanse rodzice. Gra niemniej jest warta świeczki, dzieci to największe źródło radości i spełnienia, a z genetycznego punktu widzenia jedyny cel naszego życia. Ciężko znaleźć dla niego substytut, by z pełnym przekonaniem móc powiedzieć „exegi monumentum”.

Na podstawie: Steven Pinker, „The Blank Slate: The Modern Denial of Human Nature” („Tabula rasa. Spory o naturę ludzką.”).

czwartek, 8 kwietnia 2010

Autorytety

Często w mediach słyszy się o kryzysie autorytetów, młodzież buntuje się przeciw nim, ale z drugiej strony poszukuje kogoś godnego naśladowania. Bardzo interesujące badania pokazują, że szacunek dla autorytetów jest bliski tylko połowie ludzi i nie da się tego w zasadzie zmienić.



Wiara ludzi w dany autorytet jest często dość naiwna, niejawnie zakładają oni, że wybitna osobowość z dziedziny nauki czy sztuki musi być również nieskazitelna moralnie. Innym efektem który obserwuję, jest wyrastanie z pewnych ideałów czy wręcz ich przerastanie w trakcie życiowej drogi. Osobiście rzadko stawiam kogoś na piedestał i z reguły tylko na pewien czas, przez który jest on w stanie rozwijać się szybciej ode mnie. Niezmienny podziw żywię tylko dla mądrości życiowej mych dziadków, ale zdecydowanie nie dla każdej starszej osoby.

poniedziałek, 15 marca 2010

Przeznaczenie

Przeznaczenie pod nazwami Fortuna (Tyche), Fatum, Ananke, Mojry (Parki, Norny), Dola (u Słowian), los, konieczność, kismet, karma towarzyszy ludzkości od wieków. Jaka jest geneza tego memu[1] i na czym polega fenomen jego niesłabnącej popularności? Czy wiara w przeznaczenie ma jakieś racjonalne przesłanki?

Pojęcie przeznaczenia

Deterministyczna koncepcja przybierała w różnych kulturach różne odcienie. Wyroki losu są nieuchronne, nieznane, często niespodziewane, ale czasem udaje się przepowiedzieć przyszłość i niekiedy można próbować ją przebłagać lub odczarować. Przeznaczenie dotyczy w zasadzie konkretnej osoby, ale czasem może być odziedziczone po rodzicach. Los może być dobry, zły lub w gruncie rzeczy obojętny. Przeznaczenie często jest wyrazem woli bóstw lub np. narzędziem w rękach śmierci z popularnej serii amerykańskich filmów. Postawy ludzkie wobec nieuchronnej konieczności obejmują przesiąkniętą fatalizmem obojętność jak i pełne zaufania poddanie się jego woli. Przeznaczenie doskonale koegzystuje w ludzkiej świadomości np. z wiarą w Boga i w wolną wolę, które je niejako wykluczają. Aczkolwiek niektóre odłamy chrześcijaństwa wyznają wiarę w predestynację, zwalniając tym samym swych wyznawców z troski o własne zbawienie lub potępienie, które zostały już wcześniej przesądzone i na które nie mają oni wpływu, pozostawiając wolnej woli jedynie wpływ na kolej ziemskich losów.

Fakt, że koncepcja przeznaczenia pod różnymi nazwami i w różnych kolorytach występuje niemal we wszystkich kulturach, sugeruje, że kształtowała się ona niezależnie. Tym samym jej źródła muszą tkwić w naturze ludzkiej, a nie być np. wymysłem jednego poety. Szeroka akceptacja pojęcia wskazuje na powszechność odczuć postrzeganych jako manifestacja przeznaczenia. Wielu czytelników z pewnością doświadczyło nieodpartego uczucia, że „coś” ma się zaraz wydarzyć albo, że jakaś dziwna „siła” popycha ich wbrew logice w pewnym kierunku lub też, że z pozoru niezwiązane wydarzenia układają się w celowym porządku czy chociażby, że przypadkowo spotkana osoba zadziwiająco do nas pasuje.

Podsumowując, cechą wspólną wszystkich wyobrażeń przeznaczenia jest ograniczanie ram wolnej woli jednostki ludzkiej i kierowanie jej przyszłości w ustalonym kierunku. Czy istnieje zatem coś, co pasowałoby do tej definicji i jednocześnie tłumaczyło towarzyszące przeznaczeniu przeczucia?

Zasadność determinizmu

Pierwszym pytaniem, na które trzeba odpowiedzieć, jest chociażby teoretyczna zasadność determinizmu. Czy jest w ogóle sens w niego wierzyć w świetle obecnej wiedzy?

Odkrycia fizyki dwudziestego wieku pokazują, że świat w swej naturze nie jest deterministyczny. Na poziomie cząstek elementarnych nie jest teoretycznie możliwe równoczesne określenie położenia i prędkości obiektu a jedynie prawdopodobieństwo jego znalezienia się w określonym miejscu. Nie uda nam się nic ustalić nawet na podstawie późniejszych wydarzeń, co przecina tym samym nić deterministycznego rozumowania.

Jak więc to możliwe, że obserwowany przez nas świat jest tak przewidywalny i że w ogóle może istnieć, choć zbudowany jest z takiego materiału? Weźmy na przykład elektron, znajduje się on gdzieś na swojej orbicie, jednak prawdopodobieństwo jego obecności poza nią jest w zasadzie zerowe. Fakt, że jest on równocześnie cząsteczką i falą czyni go nieprzewidywalnym, ale z drugiej strony ogranicza jego obecność do miejsc zależnych od długości jego fali. Ten porządek jest wystarczający do łączenia się cząstek w większe obiekty i możliwy do ogarnięcia przez umysł ludzki, dzięki czemu istnieje cała współczesna technika. Obiekty ze świata naszej skali podlegają tym samym prawom, jednak ich wielkość redukuje szanse np. przejścia przez ścianę do zera. Tym samym, choć w swej naturze niedeterministyczny, świat nasz jest dość przewidywalny.

Pomimo znajomości praw fizyki przewidywanie przyszłości napotyka na przeszkody, z jednej strony techniczne jak mnogość danych, które trzeba brać pod uwagę, a z drugiej strony fundamentalne jak teoria chaosu. Początkowa drobna niedokładność w określeniu stanu układu może bardzo szybko oderwać dalsze obliczenia od rzeczywistości np. dla prognoz pogody.

Podsumowując, nauka nie wyklucza wiary w determinizm, trzeba jednak pamiętać, że nie można mówić o konieczności a jedynie o bardzo wysokim prawdopodobieństwie.

Twoje geny są twoim przeznaczeniem

Geny determinują bardzo dużo: płeć, wygląd, temperament, zdolności, dziedziczone choroby oraz długość życia. Określają naszą skłonność do otyłości, podatność na używki, poziom agresji, orientację seksualną, siłę libido, szukanie ekscytacji lub unikanie urazów, nieśmiałość lub towarzyskość[2], a nawet wyznawane wartości i poglądy polityczne[3], ale czy mają one bardziej bezpośredni wpływ na bieg naszej egzystencji i czy można przypisać im cechy przeznaczenia i towarzyszące mu odczucia?

Rozdzielone w dzieciństwie bliźnięta jednojajowe wybierają tę samą drogę kariery, w tym samym czasie się usamodzielniają, mają identyczne gusta, a nawet dziwne nawyki, zaś adoptowane dzieci wychowujące się w jednej rodzinie nie mają ze sobą niemal nic wspólnego. Człowiek nie rodzi się pustą tablicą, a geny mają znacznie większy wpływ niż wychowanie, wykształcenie czy pozycja społeczna. Donioślejszą rolę od późniejszych doświadczeń ma odpowiednie stężenie pewnych substancji chemicznych w mózgu i przebycie określonych chorób. Gorąco polecam niesamowity wykład Stevena Pinkera (dostępne polskie napisy), autora książki „The Blank Slate: The Modern Denial of Human Nature” („Tabula rasa. Spory o naturę ludzką.”). Wychowania nie należy jednak zaniedbywać, powinno ono nauczyć dziecko miłości i pracy, co ułatwi mu szczęśliwe przejście przez życie.



Nieodparte uczucie, że „coś” ma się zaraz wydarzyć to impuls od genów przygotowujący nas do zaprogramowanego działania. Oczekuje on tylko na mającą go wyzwolić okoliczność, przy czym konkretna osoba czy idea nie jest w tym momencie aż tak istotna, wystarczy by była ona odpowiednia w danej chwili. Przykładowo znalezienie partnera w momencie, gdy człowiek jest na to gotowy jest tylko kwestią czasu, a rzeczywiste wymagania to podobieństwo do siebie i swoich rodziców. Ilość istotnych wyborów w życiu jest tak naprawdę niewielka, a wysyłane sygnały bardzo wyraźne jak w przypadku usamodzielniającego się nastolatka czy pragnącej dziecka kobiety.

Dziwna „siła” popychająca nas wbrew logice w pewnym kierunku to temperament zmagający się z wyuczonymi zasadami. Charakter jest w stanie tylko do pewnego stopnia tłumić instynktowne pragnienia i zachowania. W pełni świadome kontrolowanie życia jest mrzonką, przez większość czasu musimy zdać się na instynkt, gdyż utonęlibyśmy w natłoku informacji i błahych decyzji. Zgłębiając tajniki psychologii możemy wytrenować włączanie się „alarmowych lampek” by np. nie dać się manipulować specjalistom od marketingu i bardziej świadomie podejmować decyzje, niemniej w sytuacji dużego stresu i ograniczonego czasu ciężko o racjonalne wybory. Problem jeszcze bardziej komplikują hormony i środki odurzające. Zastrzyk adrenaliny w sytuacji zagrożenia przyspiesza wewnętrzny zegar człowieka jak np. LSD, dając mu więcej czasu na instynktowne działanie, z kolei marihuana i alkohol spowalniają go, ograniczając tym samym zdolności umysłowe. O wpływie testosteronu i estrogenów można by pisać długo, trafnie chyba jednak sprawę ujmuje powiedzenie, że miłość jest nieczuła na mądrości. Ciężko mówić o racjonalności wyboru pomiędzy szarmanckim zawadiaką a ciepłym misiem, jeśli silnie zależy on od dnia cyklu menstruacyjnego kobiety. Czy w takiej sytuacji powinniśmy być odpowiedzialni za nasze czyny, zwłaszcza, że np. drobne oszustwa i zdrady są zakodowane genetycznie, nie wspominając nawet o możliwych poważniejszych zaburzeniach? Z pragmatycznego powodu odpowiedź brzmi tak, gdyż wprowadza to dodatkowy realny czynnik podczas wyboru. O ile wizja kary jest często niewystarczająca, to zachowanie własnego dobrego wizerunku powstrzymuje większość ludzi przed przestępstwem[4]. Złoczyńcy również dbają o swój wewnętrzny obraz traktując innych jak frajerów, a dzięki racjonalizacjom, przenoszeniu decyzji na inną płaszczyznę rozumowania i ślepemu poddaniu się autorytetom lub grupie można popełnić każdą niegodziwość włącznie z holocaustem[5]. Świat abstrakcyjnych idei z biegiem historii redukuje ilość przemocy[6], ale z drugiej strony może w skrajnych przypadkach doprowadzić do okrucieństwa niespotykanego w świecie zwierząt.

Układanie się pozornie niezwiązanych wydarzeń w celowym porządku obserwujemy dzięki działającemu asocjacyjnie mózgowi, wszędzie doszukującemu się analogii. Spostrzeżenia „po fakcie” wybiórczo filtrują wydarzenia i często mogą być nadinterpretacją, co w groteskowy sposób pokazuje np. Gombrowicz w Kosmosie. Znacznie ciekawsze jest takie stałe przeświadczenie, które też opiera się na przeszłości, ale wybiega przewidywaniami w przyszłość. Poczucie spotykającego nas ciągle szczęścia albo wyjątkowego pecha może mieć źródło w naszych cechach indywidualnych jak spostrzegawczość lub jej brak, szybkość lub powolność, dobra lub słaba koordynacja ruchowa, sami możemy też wysyłać podprogowe sygnały innym, wywołując ich bardziej lub mniej korzystne zachowania, np. naszym roztrzepaniem przyciągać złodzieja. Z drugiej strony takie przeczucie może być samospełniającą się przepowiednią, osoba nastawiona na sukces wszędzie doszukuje się okazji, etatowy przegrany tylko unika porażek, co czyni go mniej efektywnym.

Nasze geny w gruncie rzeczy zawierają opis budowy maszyny i działający na niej program. Dane dostarczane do programu nie są od niego całkowicie zależne, ale dzięki mobilności ma on na nie ogromny wpływ. Zadziwiające pasowanie do nas przypadkowej osoby, nie jest aż tak przypadkowe. Miejsce kontaktu często leży w kręgu zainteresowań obojga. Łącznikiem mogą być również wspólni znajomi, których najczęściej dobieramy na nasze podobieństwo pod pewnym względem. Szanse spotkania w gruncie rzeczy są dość duże, gdyż świat jest mały. Nasi znajomi mają swoich znajomych, którzy mają następnych i przez sześć kolejnych osób jesteśmy w stanie dotrzeć do każdego człowieka na Ziemi. Łącząc punkty reprezentujące osoby liniami, reprezentującymi relacje między nimi, możemy utworzyć graf socjometryczny. Znajdą się na nim gwiazdy socjometryczne, czyli osoby, do których biegnie wiele linii, dzięki którym efekt sześciu osób jest możliwy. Z drugiej strony pytając w paczce znajomych, „z kim chciałbyś spędzić sam na sam cały dzień” i rysując graf na podstawie odpowiedzi, zobaczymy łańcuszki i cykle osób spotykających się razem, ale nieprzepadających za sobą każda z każdą, będą gwiazdy socjometryczne i osamotnione osoby lub pary, co bardziej odpowiada głębokości ludzkich relacji. Na zmniejszenie się świata wpłynęła też możliwość swobodnego i szybkiego przemieszczania się oraz globalny dostęp do informacji. Z kolei w dawnych czasach ludzie mieli ograniczoną wiedzę, co zawężało ich wyobrażenie o świecie, czyniąc go możliwym do ogarnięcia.

Podsumowując, eksperymenty z rozdzielonymi bliźniętami jednojajowymi pokazują, że geny w dużym stopniu determinują nasze zdawałoby się wolne wybory. Spotykające nas wydarzenia (o ile nie są tragiczne) i wyuczone zasady wprowadzają pewien element losowości, jednak koniec końców nie mają szans z wbudowanym programem, zapisaną w genach przepowiednią.

Konkluzje

Pojęcie przeznaczenia nadal będzie funkcjonować z uwagi na jego atrakcyjność, choć nie ma przeszkód by je nazywać po imieniu. Może ono stanowić dobrą racjonalizację niepowodzeń, pomagać w poszukiwaniach sensu istnienia i ma spory potencjał literacki i filmowy.

Geny skazują nas na stanie się własnymi rodzicami i podjęcie życia tam, gdzie oni się zatrzymają, niemniej główny ich cel, czyli reprodukcja z teoretycznego punktu widzenia traci powoli na znaczeniu. Wszyscy posiadamy niemal identyczne DNA, a o całej różnorodności decyduje ułamek procenta genów. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dość prosta, cofając się w czasie chociażby do czasów biblijnych, teoretyczna liczba niespokrewnionych ze sobą przodków jednej osoby, przekracza liczbę osób mieszkających kiedykolwiek na Ziemi. Mówiąc w skrócie, wszyscy jesteśmy ze sobą spokrewnieni odpowiednią ilość pokoleń wstecz i nie chodzi tu wcale o afrykańskie początki całego gatunku ludzkiego, zwłaszcza w przypadku osób mieszkających na tym samym obszarze geograficznym.

Jak wypełnić swe przeznaczenie i najlepiej rozwinąć swe predyspozycje? Po pierwsze słuchać wewnętrznego głosu i mniej zwerbalizowanych przeczuć. Pomagać szczęściu będąc otwartym na świat i mając kontakt z szeroką gamą ludzi i idei, mogących wyzwolić tkwiący w nas potencjał. Nie poddawać się budzącym sprzeciw zakazom, gdyż i tak poniosą one ostatecznie klęskę lub tylko nas unieszczęśliwią. Nie przejmować się losowymi zdarzeniami, gdyż nie mają one większego znaczenia, jak w starej chińskiej opowieści „może to i dobrze, może i niedobrze”.

Jestem w stanie uwierzyć w głęboką intuicję niektórych wróżek, dzięki której mogą one odgadnąć losy człowieka, zwłaszcza stojącego na rozdrożu i szukającego u nich inspiracji. W niedalekiej przyszłości obejdziemy się jednak bez magii, dzięki dostępowi do precyzyjnych informacji zapisanych w naszych genach. Zaraz po narodzeniu lub nawet w łonie matki będzie można określić talenty i ułomności człowieka dużo dokładniej niż przy pomocy obecnych badań medycznych i testów psychologicznych. Z jednej strony pozwoli to lepiej kierować rozwojem jednostki, dobrać odpowiednią profilaktykę medyczną a z czasem również podmienić niechciane geny. Z drugiej strony będzie to źródłem wielu dylematów etycznych, np. posiadając informację o dużej agresji i sporych szansach wkroczenia na drogę przestępstwa lub o nieuleczalnej chorobie przyszłego potomka czy zdecydujemy się na aborcję z przyczyn genetycznych zakładając, że modyfikacja genów nie będzie jeszcze dostępna. Dbając o zdrowie z pewnością dożyjemy tych ciekawych czasów. Postęp w dziedzinie genetyki jest niesamowity, a edukacja i badania w tym kierunku staną się niedługo równie ważne jak obecnie posługiwanie się komputerem[7]. Już dziś dzięki malutkiej płytce można rozpoznać każdego wirusa znanego ludzkości włącznie z nowymi mutacjami[8]. Trwają też badania nad realizacją największego marzenia każdej istoty ludzkiej, czyli nad nieśmiertelnością[9]. Trzymajmy kciuki!

Przypisy:
[1] Mem jest autonomiczną strukturą neuronalną w mózgu, będącą nośnikiem informacji kulturowej. Memy powielają się poprzez naśladownictwo, w procesie ich replikacji działa dobór naturalny. Podlegają również mutacji.
[2] D. Hamer, P. Copeland, Geny a charakter
[3] http://www.ted.com/index.php/talks/jonathan_haidt_on_the_moral_mind.html
[4] http://www.ted.com/talks/dan_ariely_on_our_buggy_moral_code.html
[5] http://www.ted.com/index.php/talks/philip_zimbardo_on_the_psychology_of_evil.html
[6] http://www.ted.com/index.php/talks/steven_pinker_on_the_myth_of_violence.html
[7] http://www.ted.com/index.php/talks/juan_enriquez_on_genomics_and_our_future.html
[8] http://www.ted.com/talks/joe_derisi_hunts_the_next_killer_virus.html
[9] http://www.ted.com/index.php/talks/aubrey_de_grey_says_we_can_avoid_aging.html

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Sens życia

Filozofowie głowili się całe wieki, a wystarczy zrobić ankietę i już wiadomo. Statystyka prawdę Ci powie ;) i według badania przeprowadzonego wśród Polaków, dla Gazety Wyborczej, odpowiedź kształtuje się następująco:



Jak widać niezbyt popularna jest odpowiedź w duchu buddyjskim, że sensu nie ma. Podobnie uogólnione współczucie dla innych, kończy się na kręgu najbliższych, zwłaszcza wśród ludzi młodych (1%), którzy trochę wyżej cenią pracę (17%), karierę (13%) i przyjemności (8%).

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Czego słuchają Polacy?

Przytaczają wyniki następującego badania wynika, że głównie popu, disco-polo i na trzecim miejscu rocka.


Ciekawe rezultaty dało pytanie o miejsce muzyki w życiu badanej osoby - prawdziwych pasjonatów jest tylko 13%, 29% lubi co jakiś czas posłuchać dobrej płyty, zaś aż dla 58% ankietowanych muzyka pełni marginalną funkcję. Wydaje się być to zgodne z faktem, że większość ludzi to wzrokowcy, zaś słuchowcy i kinestetycy są w mniejszości.

Jeszcze ciekawsze informacje dałoby uruchomienie algorytmów wydobywania wiedzy na tych danych, by dowiedzieć się np. że osoby w życiu których muzyka zajmuje ważne miejsce najczęściej słuchają country albo wręcz przeciwnie. Ciężko niestety o tak pogłębione wyniki w przypadku publikowanych ankiet.

sobota, 16 stycznia 2010

Wehikuł czasu

W tym tygodniu, po 4 latach jazdy samochodem do pracy, przesiadłem się znów na kolejkę. Oprócz zakupu biletu w nowych elektronicznych automatach zmieniło się niewiele - te same wagony, te same perony i widoki z okna. Miejscami kosmetyczne zmiany w rodzaju nowych tabliczek, ale nawet graffiti na murach się nie zmieniły. Powracają wspomnienia z czasów studenckich, chyba nie tylko moich ;).

wtorek, 5 stycznia 2010

Google Specjal!

Jak podmienić logo Google na własne, podobnie jak czyni to firma z okazji różnych świąt i ważnych wydarzeń? Oto recepta na mały żarcik lub geeky gadżet do pokazania znajomym.

Przepis działa tylko w przeglądarce Firefox, do której musimy zainstalować dodatek Greasemonkey. Po ponownym uruchomieniu przeglądarki możemy już zacząć działać.

W programie do obróbki grafiki tworzymy nowe logo, w naszym przykładzie jest to takie cudo, zainspirowane miłością do czarnego Specjala i pięknych kobiet. Fanatykom tej idealnej kombinacji polecam stronę SpecLovers.



Teraz pora na prosty skrypt użytkownika:
// ==UserScript==
// @name Google Specjal
// @namespace http://mmorfe.blogspot.com
// @description This script replaces Google logo with a very "Specjal" one.
// @include http://www.google.pl/*
// @include http://www.google.com/*
// ==/UserScript==
var logo = document.getElementById('logo');
logo.style.backgroundImage = 'url(https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvYpUpqfJ_WsPIuv9-aBnbN57Qe1kl2ImIXPvgFdWo8kArbeoJZV71q9KQT8RFNSdCm9rPGpr5SP59b0WZ-cUDkVt1wypnoWGotkN0g9AjvoPr2sz-JWr09NksP728wq1eLHO5NbPaGuY/s400/logo_spec.png)';


Gotowiec do zainstalowania dostępny jest tutaj.

Jak to działa? Wykorzystujemy technikę zwaną augmented browsing, pozwalającą użytkownikom instalować dodatkowe skrypty modyfikujące wygląd i zachowanie stron www. Mogąc dopisać własny kod JavaScript do dowolnej strony, mamy ogromne możliwości, zaczynając od prostych modyfikacji wyglądu, usuwania irytujących elementów, dodawania nowych elementów strony, automatycznego wypełniania formularzy, kończąc na zaawansowanych skryptach automatycznie grających w gierki na Facebook. Pisząc skrypty skazujemy się niestety na ich ciągłe poprawianie, przy zmianach stron na których one działają.

Wiele użytecznych, choć oczywiście nie tak fajnych jak ten ;), skryptów znajdziemy na stronie Userscripts.org. Warto jednak być ostrożnym i instalować tylko sprawdzone skrypty.