czwartek, 17 grudnia 2009

Chińska opowieść

Pewien mężczyzna miał klacz, która mu uciekła. Odwiedzili go sąsiedzi mówiąc "oj niedobrze", na co on odparł "może i dobrze, może i niedobrze".

Klacz wróciła po jakimś czasie, przyprowadzając pięknego ogiera. Sąsiedzi mówią "ale dobrze", na co mężczyzna odparł "może i dobrze, może i niedobrze".

Syn mężczyzny spadł z ogiera, łamiąc nogę. Sąsiedzi wtórują "oj niedobrze", na co on odparł "może i dobrze, może i niedobrze".

Wybuchła wojna i wszyscy młodzieńcy zostali zmobilizowani, oprócz kulawego syna. Sąsiedzi zazdroszczą "ale dobrze", na co mężczyzna odparł "może i dobrze, może i niedobrze".

Wojna szybko się skończyła i bohaterowie zostali szczodrze nagrodzeni. Sąsiedzi współczują "oj niedobrze", na co mężczyzna odparł "może i dobrze, może i niedobrze"...

piątek, 11 grudnia 2009

Allegro - uwaga na licytacje więcej niż jednego przedmiotu!!!

Wczoraj spotkałem się z dość nieoczekiwanym zachowaniem tego popularnego serwisu aukcyjnego. Otóż wziąłem udział w licytacji w której wystawione były dwa identyczne nowe przedmioty. W takiej sytuacji wygrywają osoby dające dwie najwyższe oferty, jednak mechanizm licytowania jest zupełnie inny niż w przypadku jednego przedmiotu!

Licytując jeden przedmiot podajemy stawkę maksymalną, której jednak często nie płacimy, gdyż system podbija za nas o przysłowiową złotówkę powyżej maksimum drugiego miejsca. W przypadku aukcji z wieloma przedmiotami podana kwota jest od razu naszą ofertą i możemy być mocno zdziwieni, jeśli oczekiwaliśmy zachowania analogicznego do przypadku z jednym przedmiotem. Na załączonym przykładzie wygrywający niejako przepłacili 13 zł (wszyscy zapłacą tyle co najniższa wygrywająca kwota).



Różne zachowanie w nie tak znów różnych sytuacjach jest błędem z punktu widzenia sztuki pisania programów, choć według regulaminów pewnie wszystko jest w porządku. Część sprzedawców na Allegro wykorzystuje tę "funkcję" systemu, więc trzeba uważać...

czwartek, 19 listopada 2009

Baw się!

Jako dorośli często zapominamy o dobroczynnym wpływie zabawy na rozwój mózgu, jako rodzice zbyt szybko chcemy urobić nasze dzieci w poważnych dorosłych.

piątek, 6 listopada 2009

Google Matrix nadchodzi

Dziś zainspirowały mnie dwa innowacyjne podejścia zmieniające sposób interakcji z otoczeniem i komunikacji z innymi ludźmi.

Urządzenie SixthSense zaciera barierę pomiędzy światem wirtualnym a realem:


Google Wave może po raz kolejny odmienić sposób patrzenia na komunikację w sieci:

niedziela, 25 października 2009

Przebudzenie

Powiedz mi kim jesteś, a może co masz,
To wszystko i tak pójdzie kiedyś w piach.
Nie lepszyś od innych, zrozum to że
Tylko w ten sposób wyzwolisz się.

Obudź się, nie warto trupem być,
Obudź się, tak bardzo chce się żyć,
Obudź się, poczuj życia smak,
Obudź się, to wszystko nie tak.

Odrzuć cudze myśli i ich marzenia,
Stań się świadom własnego istnienia.
Porzuć iluzje, to jedyny sposób,
Nie sprzedaj się, bądź panem swego losu.

Obudź się, nie warto trupem być,
Obudź się, tak bardzo chce się żyć,
Obudź się, poczuj życia smak,
Obudź się, to wszystko nie tak.

Imprezowa chemia nic nie zmienia,
Niszczy tylko przyrząd do myślenia.
Cierpienie to przemiana, tak to już jest,
Nie rezygnuj z siebie, życie nie jest złe.

Obudź się, nie warto trupem być,
Obudź się, tak bardzo chce się żyć,
Obudź się, poczuj życia smak,
Obudź się, to wszystko nie tak.

Ja ciebie rozumiem i ty zrozum mnie,
Wtedy nie będziemy nienawidzić się.
Poznaj brata swego, zniknie złość i strach,
Kochaj brata swego, sercem nań patrz.

czwartek, 8 października 2009

Mam 15 lat i...

Dzięki funkcjonalności podpowiadania zapytań w Google można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, np. jakie problemy mają ludzie w danym wieku.



Pracowicie wpisując fragment zapytania dla kolejnych lat można doszukać się pewnych prawidłowości.

Najwięcej problemów mają nastolatki, sortując według ilości wystąpień są to: przedwczesne rodzicielstwo, problemy z dojrzewającym ciałem, samotność, brak inicjacji seksualnej, szukanie pracy i poczucie winy (z powodu np. masturbacji, homoseksualizmu, palenia...). Dziwi może trochę brak jawnie wyartykułowanej akceptacji rówieśników. Inną ciekawostką jest pojawiające się w wieku osiągnięcia dojrzałości filozoficzne pytanie: "mam 18 lat i co z tego?".

Powyżej 25 roku życia wiek jest już zaokrąglany do pełnych dziesiątek i chyba problemy nie są już wiązane z wiekiem, gdyż jest ich coraz mniej. Dwudziestolatki wciąż cierpią z powodu samotności i braku inicjacji seksualnej, natomiast oprócz posiadania dziecka problem okazuje się też chęć jego posiadania. Trzydziestolatki dodatkowo jako problem postrzegają mieszkanie z rodzicami.

Czterdziestolatków martwi późne rodzicielstwo, zaś z pięćdziesiątką znów pojawiają się pytania filozoficzne: "mam 50 lat i co dalej?".

piątek, 2 października 2009

poniedziałek, 14 września 2009

Dlaczego Kościół może utrudniać rozwój duchowy

i dlaczego ateiści są ślepi.

Dwadzieścia wieków historii to wystarczająco dużo, by z młodego wilka stać się spasionym kanapowcem. Jest to niestety proces dość naturalny w przypadku organizacji przyjmujących pod swe skrzydła coraz szersze rzesze ludzi. Duch rewolucji powoli ginie wśród kolejnych kompromisów i ułatwień, zwłaszcza gdy w grę wchodzi wielka polityka i pieniądze.

Bałwochwalcze obrzędy niestety zbyt często zastępują prawdziwą wewnętrzną duchowość. Pierwsze przykazanie w nauczanej wersji katechetycznej brzmi: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną." W Biblii zawiera też drugą część: "Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył." Kościoły zreformowane podkreśliły wagę tego fragmentu nadając mu rangę drugiego przykazania, zaś Kościół katolicki jakby o tym zapomniał zezwalając na kult świętych obrazów i figur. Pogańską naleciałością jest również Kult Maryjny, adresujący ważną ludzką potrzebę kosztem prawdy. Jezus nie kazał stawiać sobie krzyży i czcić własnej matki, chciał tylko by każdy stał się taki jak on!

Odpowiedni akcent w tej sprawie kładzie buddyzm zen jasno wskazując na duchowe przebudzenie i oświecenie oraz podkreślając wtórność wszystkich rytuałów. Część wiernych Kościoła zatrzymuje się niestety w połowie drogi, gdyż samo przyswojenie przykazań jest niewystarczające. Złudne poczucie bycia "dobrym człowiekiem" i wspomaganie się sakramentem spowiedzi, dającym upust gromadzącym się emocjom, może zostać błędnie uznane za koniec drogi. W przypadku modlitwy pierwszym etapem jest zwracanie się do Boga, drugim tylko nasłuchiwanie go, zaś ostatnim czysta kontemplacja. Odczuwanie obecności Boga w każdej chwili swego życia jest jakościowo innym doświadczeniem!



Biblię można odczytać na tyle sposobów, ile jest odłamów chrześcijaństwa, oto dwie ciekawe interpretacje. Primitive Baptist Church nie znajduje w Biblii fragmentu mówiącego o tym, że dobre uczynki zaprowadzą cię do nieba, a złe do piekła. 144 tysiące zostały już wybrane przez Boga i możesz mieć tylko nadzieję, że jesteś wśród nich. Postępując źle uprzykrzysz jedynie swój los na tym ziemskim padole, nie możesz zaś targować się z Bogiem o wejście do nieba za swe ludzkie uczynki. Z kolei Red-Letter Christians odczytują wyłącznie słowa Jezusa zapisane w niektórych wydaniach Biblii czerwonymi literami. Przeczytaj sam i zacznij myśleć!

Kościoła nie można traktować jako monolitu, gdyż ciężko jest porównywać wiarę jezuity i wystraszonej śmiercią staruszki. Prawdziwy duch Chrystusa obecny jest w kościelnych wspólnotach, niestety spora część osób zdąży się zniechęcić zanim tam dotrze. Ubolewać można jedynie nad krytykowaniem bardziej radykalnych prądów, jak np. pism Anthony'ego De Mello, przez Kongregację Nauki Wiary na czele z obecnym papieżem.

Każda religia jest dobra, jeśli prowadzi do duchowego przebudzenia. Każda wspólnota jest dobra, jeśli znajdują się w niej ludzie już przebudzeni, którzy pomogą w twojej drodze, w przeciwnym przypadku nie ma to żadnego sensu. Tak naprawdę mogłaby wystarczyć nowoczesna psychologia nie skupiająca się już tylko na leczeniu chorych, a również na szukaniu recepty na szczęście [1]. Nie namawiam nikogo do zmiany wyznania, tak naprawdę byłoby to błędem, gdyż głęboka przemiana musi nastąpić wewnątrz.

Z pewnością ostateczną odpowiedzią nie jest ateizm. Faktycznie do opisu otaczającego nas świata nie potrzebujemy już sił nadprzyrodzonych, nie udowadnia to jednak w żaden sposób istnienia lub nieistnienia pierwiastka boskiego. Prawdziwe pytanie brzmi, czy odczuwane mistyczne przeżycia to obecność chrześcijańskiego Boga, czy buddyjska harmonia ze wszechświatem, czy tylko fajna funkcja mózgu, którą można wyćwiczyć lub zgodnie z duchem zen po prostu "nie wiem". Dopiero dotarcie do tego punktu pozwala na wygłaszanie racjonalnych sądów, w przeciwnym przypadku jest to rozmowa głuchego ze ślepym o kolorach. Rozwój duchowy nie musi wiązać się z przyjęciem jakiejś wiary, na początek proponuję wykonać eksperyment opisany we wcześniejszych postach. Warto zadbać o ten aspekt rozwoju osobowości, gdyż np. trener kung-fu zaleca medytacyjne tai-chi dla nabrania siły ciosów, zaś z czasem wpływa to na całe nasze życie, znacznie je upraszczając.

Referencje:
[1] http://www.ted.com/index.php/talks/martin_seligman_on_the_state_of_psychology.html

niedziela, 6 września 2009

Przebudzone wychowanie dzieci

Każde dziecko nosi w sobie Boga, nasze próby urobienia go przemieniają Boga w diabła. Chore dziecko poznać można po tym, że zawsze krąży wokół rodziców, a także po tym, że zainteresowane jest innymi osobami. Kiedy dziecko pewne jest miłości matki, zapomina o matce, wychodzi na zewnątrz i bada świat.

Tylko jedna zasada:
Możesz robić ze swym życiem co chcesz, pod jednym warunkiem: nie może to w żaden sposób niszczyć wolności innych. Nie przyjdziesz na czas, nie dostaniesz obiadu. Jesteś wolny, to prawda, ale i ponosisz konsekwencje swej wolności. W ten sposób funkcjonuje świat.

I dużo miłości:

Przebudzenie

Kim jesteś?
Przyszedłeś i odejdziesz z niczym.
Nie jesteś lepszy od innych.
Nie masz prawa niczego od nich żądać.
Nie zmieniaj innych, jeśli o to nie poproszą.
Gdy niczego nie wymuszasz, zmiana pojawia się sama.
Jeśli nic nie przeszkadza umysłowi, myślisz. Jeśli serce nie przeszkadza, prawdziwie kochasz.
Miłość albo strach. Nigdy obiektywnie nie widzimy tego, czego się boimy.
Zło zniknie, jeśli tylko zostanie zrozumiane. Niewiedza rodzi strach i nienawiść, które rodzą zło.

Moje przebudzenie trwało 10 lat. Pod koniec liceum pod wpływem zetknięcia ze współczesną fizyką i darwinizmem zacząłem zadawać pytania. Dzięki intensywnemu treningowi fizycznemu miałem również mocno rozwiniętą świadomość własnego ciała. Odrzucając religię, zacząłem poszukiwać w obszarze filozofii a następnie psychologii. Odnalazłem książki Ericha Fromma zawierające jeden z możliwych opisów właściwej odpowiedzi, ale niewiele z nich zrozumiałem. Zamiast być a nie mieć, zamiast wyzbycia się pychy i egoizmu, wzbogaciłem tylko swój zbiór etykietek rzeczywistości.

Studia, praca, małżeństwo, dom, samochód, rodzina, uznanie, podróże do pięknych miejsc przyszły nazbyt łatwo. Społeczeństwo podsuwając te cele sprawnie sprawuje kontrolę nad jednostkami, gonisz za nimi jak opętany by potem kurczowo się ich trzymać. Ale co jeśli dotrzesz tam za szybko, albo jeszcze gorzej gdy zorientujesz się, że tak naprawdę to nie są twoje marzenia. Takie zawieszenie w pustce trwało jakiś czas.

Źródłem zmian jest cierpienie, w moim przypadku było to przemęczenie i deprawacja snu związane z wychowaniem trójki malutkich dzieci. Brak czasu na zaspokajanie wyimaginowanych pragnień powodował frustrację i umysłowy paraliż. Postanowiłem przejść na dietę, by odzyskać dawną energię, co miało rozwiązać wszystkie problemy. Oczywiście tak się nie stało, ale było to bardzo cenne doświadczenie. Przyznałem się przed swoim ego do problemu ze sobą, odkryłem jak niewiele jedzenia potrzeba do życia, musiałem jeść wolniej i chociaż w tym obszarze zmniejszyć tempo życia, dzięki temu na nowo odkryłem smak jedzenia i faktycznie odzyskałem dużo energii po utracie wagi.

Przełomem okazał się wykład dotyczący buddyzmu zen. Znając już wcześniej teorię postanowiłem wykonać eksperyment - nie myśleć przez 24 godziny. Taki prosty zabieg powoduje, że wyłączamy lewą półkulę mózgową i zaczynamy świat odbierać prawą odpowiedzialną za uczucia, za zorientowanie na chwilę, na ludzi i na ogólny obraz, za uczenie się i za zdolności artystyczne. Potocznie mówiąc patrzymy sercem, trochę tak jak w pierwszym szalonym etapie zakochania, ale odbieramy w ten sposób cały świat a nie tylko jedną osobę. Dokładniejszą relację zawarłem we wcześniejszym wpisie.

Po duchowym przebudzeniu sięgnąłem po książkę Anthony'ego De Mello Przebudzenie (tekst on-line), gdzie znalazłem opis tych doświadczeń w bardziej przyjaznej dla mnie niż wschodnia terminologii.

Szkoda dalszych słów, "Przeżyj to sam" i zaśpiewaj "Och, życie kocham cię nad życie"...

wtorek, 25 sierpnia 2009

Przestań myśleć!

...a będziesz szczęśliwszy i bardziej produktywny.


Do tak prostej reguły można sprowadzić buddyzm zen. Nie warto na początek czytać zbyt wielu opracowań na temat zen, trzeba po prostu spróbować. Mój pierwszy kontakt z buddyzmem miał formę książek, po przeczytaniu których wydawało mi się, że coś zrozumiałem, że oświecenie to taki stan magicznej euforii, a osiąga się je dzięki latom siedzenia i zadawania dziwnych pytań typu "Dlaczego jest mysz, kiedy się kręci?".

Prawdziwe zrozumienie przyniósł mi eksperyment, do którego wszystkich zachęcam - nie myśl przez 24 godziny! Moją inspiracją był wykład dotyczący zen wstawiony pod koniec artykułu, a krótką relację postaram się zawrzeć w dalszej części tekstu. Celowo nie będę używał wschodniej terminologii a więcej pojęć z psychologii, żeby podkreślić zgodność ze współczesną nauką.

Wykład obejrzałem na koniec dnia pracy i od razu rozpocząłem eksperyment. W trakcie drogi powrotnej samochodem do domu, z reguły miałem włączone radio i myślałem o tym, co będę robił po powrocie. Chciałem maksymalnie zagospodarować czas, tak by jak najmniej się dłużył. Wyłączając radio i skupiając się wyłącznie na jeździe i drodze, odkryłem że prowadzę lepiej i bezpieczniej, zauważam bardzo wiele interesujących detali, prowadzi mi się dużo przyjemniej i nie zauważam nawet upływu czasu. Prowadząc "na autopilocie" tak naprawdę późno reagowałem na zmieniającą się sytuację na drodze i wiele ciekawych rzeczy mi umykało. Powodem dłużenia się czasu przy starych nawykach było oczekiwanie na wykonanie rzeczy o których w danej chwili myślałem.

Po powrocie do domu na nowo odkryłem smak obiadu, skupiając się tylko na wykonywanej obecnie czynności. Zauważyłem jak bardzo rutynowo bawiłem się z dziećmi, mając umysł zaprzątnięty innymi myślami. Małe dzieci nie będąc jeszcze skażone myśleniem od razu zauważyły różnicę, a zabawa nigdy nie była tak przyjemna jak wtedy [1].

Opis wieczoru pozostawię dla siebie, mogę jedynie polecić próbę tylko w tej jednej dziedzinie, jeśli już nie zdecydujemy się na eksperyment całodobowy. Panie niemyślące o atrakcyjności swego wyglądu lub planach na kolejny dzień i panowie niezastanawiający się jak długo jeszcze czy też co przyniesie następny dzień w biurze, będą na nowo mogli poczuć uniesienia jak z początku znajomości.

Kolejnego dnia w drodze do pracy przydarzył mi się trwający półtora godziny korek - prawdziwe wyzwanie dla niemyślenia. Z początku obserwowałem ruch liści na wietrze, by później przyjrzeć się ludziom. Tylko dając sobie czas możemy poczuć empatię z innymi i prawdziwe współczucie dla ich kondycji [2]. Większość osób była podenerwowana, ale znalazła się też wesoła zakochana para, czy smutna i zmęczona pani - takie rzeczy umykają w biegu. Następnie skupiłem się na prawidłowym oddechu, czyli przeponą, przy zachowaniu prostej postawy ciała, koncentrujemy się na pełnym wydechu i uwolnieniu oddechu, który nastąpi już automatycznie.

Największą zagadką był dla mnie kolejny dzień w pracy. Przecież nie można wykonywać pracy umysłowej nie myśląc. Tu zaskoczenie było jeszcze większe - można i jest to o wiele przyjemniejsze i efektywniejsze. W psychologii określa się to terminem bycia "w strefie" [3,4], gdzie rzeczy wykonuje się automatycznie z wielką łatwością. W ten sposób działają wybitni sportowcy, ale również i naukowcy. Osobom które tego doświadczyły można opisać zen jako bycie "w strefie" przez cały dzień, niezależnie od tego co się robi. Taki stan otwarcia i odprężenia umysłu powoduje ciągłą ciekawość i przyspiesza przyswajanie wiedzy.

Ale przecież trzeba myśleć, analizować i podejmować decyzje, powiedzą co poniektórzy. Otóż wcale nie trzeba, nasz mózg i tak robi to podświadomie i możemy zdać się na intuicję. Niezależnie od tego czy będziemy o tym świadomie myśleć, gdy dojdzie do momentu wykonania czynności, będziemy już mieli w głowie wszystko poukładane, trzeba tylko zaufać sobie. Nie rozmyślając o rzeczach przyszłych popełniamy mniej błędów wykonując bieżące i nie zapominamy o innych ważnych. Nasze postępowanie staje się zgodne z naszym prawdziwym ja i odczuwamy ogromną ulgę, znikają koszmary senne, tiki nerwowe czy inne psychopatologie życia codziennego. Trochę na podobieństwo filmu "Yes Man (Jestem na tak)" jesteśmy wolni i nie żałujemy niczego, a wszystko zaczyna się magicznie układać, ale nie musimy bezkrytycznie się na wszystko zgadzać żeby przełamać dotychczasowe schematy, możemy od razu przejść do bycia sobą, do czego główny bohater doszedł na końcu.

Niemyślenie pomaga również w kontaktach z innymi: zauważamy znajomych na ulicy, nie obawiamy się rozpocząć rozmowy ani tego jak zostaniemy odebrani. Zaczynamy naprawdę słuchać ludzi [5] i odbieramy więcej sygnałów pozawerbalnych, przez co lepiej ich rozumiemy a nasze relacje stają się głębsze.

Myślenie czasami jest jednak potrzebne, niemniej jest to naprawdę rzadka sytuacja i należy wtedy być skupionym wyłącznie na myśleniu nad tą jedną rzeczą. Dużo trudniej jest jednak nie myśleć, trzeba w tym celu nie podejmować pojawiających się myśli, co doprowadza do ciągów myślowych. Nie można zbyt obsesyjnie myśleć o niemyśleniu, gdyż daje to efekt zupełnie odwrotny, po prostu pozwólmy myślom odejść...



Opisane w artykule doświadczenie to "małe oświecenie" pozwalające żyć w pełni i cieszyć się każdą chwilą, małymi rzeczami. Długie praktyki medytacyjne pozwalają mnichom z klasztoru Shaolin stanąć na jednym palcu ręki lub igłą przebić szybę [6,7], jest to również droga do osiągnięcia nirwany. Niestety nie potrafię opisać tych doświadczeń, dlatego oddam głos pani psycholog, która miała taką okazję dzięki wylewowi (dostępne polskie napisy):



Zen jest drogą wyzwolenia dla ludzi, którzy przyswoili sobie dyscyplinę narzuconą przez konwencje społeczne, będące sposobem kształtowania jednostki przez grupę. Zen jest lekarstwem na niekorzystne skutki takiego kształtowania, na umysłowy paraliż i niepokój, które rodzą się z nadmiernie wyostrzonej świadomości samego siebie. Doświadczenia tysięcy lat buddyjskich studiów nad ludzkim umysłem mogą być doskonałym remedium na obecne tempo życia, na zalew informacji i sprzecznych wartości.

Zen zwalnia nas z dokonywania wyborów, które tak naprawdę przeszkadzają nam w szczęściu. Mnogość opcji teoretycznie pozwala nam dokonać idealnego wyboru [8], ale z drugiej strony winduje nasze wymagania i pozostawia niedosyt oraz wątpliwości [9]. Na domiar złego bardzo słabo oceniamy szansę na powodzenie naszych decyzji i kiepsko szacujemy wartość tych wyborów [10], natomiast zbytnio przeceniamy różnicę pomiędzy alternatywami [11]. Zwycięzca loterii i ofiara wypadku po trzech miesiącach będą równie szczęśliwi, gdyż krótkotrwałe przyjemności szybko spowszednieją a człowiek wyposażony został w psychologiczny system obronny, pozwalający pogodzić się nam z nieodwracalnymi zdarzeniami i zachować integralność psychiki. Zen uwalnia nas z huśtawki nastrojów powodowanej zewnętrznymi warunkami, gdyż są one mniejsze od wewnętrznego poziomu szczęśliwości, często porównywanego do oceanu z falami [12].

W zen nie ma jakiejś szczególnej doktryny czy filozofii, żadnych formalnych wyznań wiary lub dogmatów, dzięki czemu nie kłóci się on z innymi religiami czy światopoglądami jak ateizm i każdy może tego spokojnie spróbować. Nie myśląc nie zadajemy egzystencjalnych pytań o istnienie Boga, o śmierć, o sens. Największą wartością jest harmonia z naturą, z ludźmi i z samym sobą, postrzeganymi jako jedność.



Jesień w Warszawie - Jarosław Iwaszkiewicz

W alejach białe obserwując pieski,
Oglądam spadające chrupliwe kasztany,
Którymi się zachwycał gdzieś tam Miłaszewski.
Gdybyż park na błękitno był pomalowany!

Ultramaryny dreszcze na szarym asfalcie!
Szaro się podesłała pod stopy ulica.
Ćmy złotych liści, tylko się nie spalcie:
Stolica!

Mgliste aleje i miękkie futerka,
Niskie obłoki, smak węgierki chłodnej.
Chodniki: dziwna dymów, serc rozterka.
O jakiż jestem głodny!

Pomiędzy już nadpsute zabłąkane dalie
Rzymianka-warszawianka, jak z chaty Ewandra,
Syn żołnierza wita, przeginając talię
Na posiniałym placu szaro - Aleksandra.

Za chwilę znowu jesień i Nowy Świat w mgłach,
Wąska, wąska, tasiemna ulica.
Kameralne koncerta grywać będzie Bach.
Stolica - ha, stolica.

Gdzież tu zasadzić wszystkie swoje kwiaty
Między Ziemiańską, Kruczą a belferką,
Zaczarowane uciekając lato
Zaklęło w przedmiot marzeń przelotną kasjerkę.

Cóżem Ci, o Warszawo, ty Wiedeński Dworcze,
Uczynił szarobury, żeś wskazał godzinę,
Gdy wszystkie moje myśli bujne i dozorcze
Spłynęły i samotną odkryły głębinę.

"Maj" się mój gdzieś w Kijowie między Oktostychy
Płonący wydał - zasię śmieszył w Picadorze.
Nowogrodzkiej ulicy rów sinawo-cichy
Czasami tylko w głębi daje żółte zorze.

Rozstąpcie się, o domy, rozjedźcie, tramwaje,
Przez trzeciomostu wiadukt przejrzysty i miodny.
Zejdź mi z oczu, widoku siwy i łagodny.
Dążącemu przez dziwnie pojmowane kraje.

Cóż wy mi poradzicie, na pomnikach wieszcze?
O dziewczynki, marzące o srebrnej epolet!
Za mną wrota, przede mną nieskończone wrota
Otworzą się na błękit, na siność, na fiolet!!...

Niech się raz przecie śmiga z pajęczyn odmota,
Niech palmy złotowonne, niech obudzi strusie,
Różowy żagiel wznieci na morza obrusie,
Precz mi wszystko, co męstwo tamuje i gnębi!

Precz, przyjaźni: ja w krwi chcę przepaścistą głąb
Izochimenów zamknąć tęczowe widoki!
O morza, morza, morza ziąb -
I czarna piano gorącej posoki!



Referencje:
[1] http://www.ted.com/index.php/talks/carl_honore_praises_slowness.html
[2] http://www.ted.com/index.php/talks/daniel_goleman_on_compassion.html
[3] http://www.ted.com/index.php/talk/martin_seligman_on_the_state_of_psychology.html
[4] http://www.ted.com/index.php/talks/mihaly_csikszentmihalyi_on_flow.html
[5] http://www.ted.com/index.php/talks/john_francis_walks_the_earth.html
[6] http://www.youtube.com/watch?v=J6Z-ekyyK8o
[7] http://www.youtube.com/watch?v=U3ubr1Z372Y
[8] http://www.ted.com/index.php/talks/malcolm_gladwell_on_spaghetti_sauce.html
[9] http://www.ted.com/index.php/talks/barry_schwartz_on_the_paradox_of_choice.html
[10] http://www.ted.com/index.php/talks/dan_gilbert_researches_happiness.html
[11] http://www.ted.com/index.php/talks/dan_gilbert_asks_why_are_we_happy.html
[12] http://www.ted.com/index.php/talks/matthieu_ricard_on_the_habits_of_happiness.html

piątek, 31 lipca 2009

Abonament RTV

Wśród polityków i w mediach trwa obecnie dyskusja dotycząca tego kolejnego de facto podatku. Osobiście jestem za jego zniesieniem i dofinansowaniem tylko niektórych stacji lub treści z budżetu.

Państwowe media z pewnością wolałyby zagwarantowane wysokie dofinansowanie zamiast słabo ściągalnego abonamentu, ale czułbym się kolejny raz oszukany i wykorzystany finansując "Gwiazdy tańczą na lodzie", "Modę na sukces" i wiele innych pozycji. Podobnego materiału nie brak w komercyjnych rozgłośniach i w tym obszarze powinien zdecydowanie panować wolny rynek.

Z kolei stacje takie jak TVP Kultura, czy radiowa Dwójka niestety nie są w stanie przeżyć wyłącznie z reklam przy zachowaniu ich obecnego charakteru. Finansowanie wyłącznie treści kulturalnych, edukacyjnych i informacyjnych mogłoby się z kolei wydawać niesprawiedliwe dla dużej liczby osób, których to nie interesuje, ale na dłuższą metę spowodowałoby to podniesienie poziomu treści rozrywkowych przy trochę większej ilości reklam czy konkursów SMSowych.

Myślę, że ciekawym pomysłem mogłoby być wprowadzenie mechanizmów wolnorynkowych w obszarze misji, czemu np. TVN nie mógłby wygrać przetargu i taniej zrobić lepszego program edukacyjnego dla dzieci, albo teatr telewizji w Polsacie.

W żadnym wypadku nie jestem przeciwnikiem Polskiego Radia czy Telewizji. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony mogąc posłuchać Trójki przez internet, lub zobaczyć ciekawe dokumenty i filmy w internetowej Filmotece.

czwartek, 23 lipca 2009

Knowledge Sharing & Protecting

Those are two sides of the medal. For given information we have to decide: with whom we want to share it and from whom we want to protect it. Such joint approach solves many dilemmas and in my opinion is a right way to do it.

  • Choose a proper knowledge repository based on the target audience and its business need-to-know: secrets repository, project's wiki, company's wiki, Wikipedia. In general it is desired to share the information with the widest audience allowed, so others can benefit from it and contribute to it.

  • Copy-paste is important part of knowledge aggregation, but watch for possible copyright issues: revealing company's IP to public, using materials under GNU Free Documentation License in company's materials (GPL contamination).

  • Put information in a single repository and link to it from repositories for narrower audience if necessary, for example: if a tool can be used in other projects, describe it on company's wiki and if it’s widely used in your project put a link on your project’s wiki. If you comply to this rule all the time, there would be no need to dig project's wiki before it’s going EOL for useful info or it’s going to be lost otherwise. Also, if information is put in one place it’s easier to maintain.

  • Be careful with linking to repositories for narrower audience, because you can reveal some information, for example: if you put info on project's wiki containing only references to secrets repository, you reveal information that you have such knowledge and your laptop is worth stealing.

  • Don’t reinvent the wheel, for example: if a tool is already described on Wikipedia, just link to it on project's wiki and describe project’s specific usage. Check twice, before doing some work ;).
  • czwartek, 25 czerwca 2009

    Solidarność

    Z okazji obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca TVP Kultura wyemitowała film Solidarność, Solidarność. Ten zbiór trzynastu etiud filmowych, pozwolił mi na chwilę zadumy w całym tym zgiełku i szumie medialnym. Moimi faworytami są Ojciec Małgorzaty Szumowskiej i Benzyna Filipa Bajona, zamieszczona poniżej:

    piątek, 19 czerwca 2009

    Jak wyrwać lachona

    ...skąd wiedzieć, że to ona...

    The Bardons — Lachon


    Sympatyczny kawałek, który wprawił mnie dziś od rana w dobry humor. Jeśli też Ci się podoba, pomóż zespołowi oddając głos w plebiscycie.

    środa, 10 czerwca 2009

    Czego może nauczyć cię... dieta

    Dieta pozwoli na nowo odkryć smak potraw i to z kilku powodów. Odrzucając cukier poczujesz prawdziwy smak np. herbaty. Żeby jeść mniej trzeba jeść wolniej, gdyż uczucie sytości dociera do mózgu z opóźnieniem. Jedząc mniejszymi kęsami i wolniej, mamy więcej czasu na delektowanie się jedzeniem, dlatego też musi ono być smaczne!

    Nie można katować się pieczywem Wasa, jeśli z trudem przełykamy każdy kęs. Wyszukane jadłospisy trzeba dostosowywać do dostępnych produktów i własnego gustu. Nic się nie stanie, gdy niejadalne pieczywo ryżowe zastąpimy chlebem razowym. Skomplikowane diety można sprowadzić do kilku prostych do zapamiętania i stosowania zasad, np.: koniecznie zjeść śniadanie, dotychczasowy obiad podzielić na dwie części i zupę zjeść na obiad a drugie danie bez dodatku skrobiowego (ziemniaki, makaron) na kolację, unikać takich a takich produktów, pić dużo wody (niegazowanej, może być z cytrynką lub zielonej herbaty), nie podjadać nocami.

    Dieta jest najskuteczniejszym sposobem na utratę wagi, po niej jest aktywność fizyczna a na końcu farmaceutyki, choć najlepsza jest oczywiście kombinacja wszystkich trzech. Dorosła osoba, której organizm już nie rośnie, naprawdę potrzebuje tylko połowę pokarmu dla podtrzymania procesów życiowych. Pierwszy okres w którym organizm spali cukry i przestawi się na spalanie tłuszczu może być trochę nieprzyjemny, ale mija w przeciągu tygodnia. Nie ma się co łudzić, że pigułki całkowicie uśmierzą głód.

    Bycie na diecie ma też swoje dobre strony. Jako wszelka nowość budzi zainteresowanie i zwraca uwagę, łatwo też jest wykpić się ze zjedzenia czegoś na co nie mamy ochotę :). Nie zapominajmy też o efektach, czyli zdrowiu, estetyce i ogromnej ilości energii, którą możemy spożytkować dźwigając lżejsze ciałko!

    piątek, 15 maja 2009

    Płyta kryminał

    Nie chodzi wcale o kolejny krążek Dody, za który powinno się ją zamknąć do kryminału ;), a o nowy album zespołu Towary Zastępcze pod tytułem "Dolne Miasto OST".

    Na płytę składa się dwanaście zaśpiewanych wierszy, opowiadających strzępy tragicznej historii dziewczyny z Grand Hotelu. Szczególną uwagę zwraca strona internetowa towary.art.pl promująca album, na której możemy wcielić się w rolę detektywa prowadzącego śledztwo. Oglądając kolejne fragmenty video i podążając właściwym tropem, z pewnością uda nam się zdobyć odpowiedzi na trzy pytania, co pozwoli ściągnąć album w formacie mp3 za darmo z sieci. Wytrwali mogą również odnaleźć prawdziwego mordercę i dotrzeć do kolejnych bonusów.



    Album dostępny jest również w bardziej namacalnej postaci. W atrakcyjnej cenie można nabyć akta sprawy, w których jednym z dowodów jest płyta. Doskonały pomysł na nietuzinkowy prezent i wsparcie twórczości artystów. Gorąco polecam!

    wtorek, 17 marca 2009

    Obraz świata

    Kiedyś pisałem o tym, jak różne mapy mogą wykrzywić lub lepiej pokazać, jaki tak naprawdę jest świat. Poniższa mapa obrazuje, w jaki sposób przedstawiają nasz glob amerykańskie media.



    W Polsce raczej nie jest dużo lepiej, a dlaczego tak jest?

    Gry komputerowe

    Media alarmują, że nastolatki grające w brutalne gry komputerowe mogą przenieść zachowania z nich do świata rzeczywistego - nic bardziej błędnego. Głównymi odbiorcami gier są ludzie około trzydziestki, tak samo często kobiety jak i mężczyźni (coś w tym jest, po wielu latach niegrania kupiłem Wiedźmina ;) ), zaś zawartość dla dorosłych jest tylko w kilkunastu procentach gier. Dzięki postępowi technicznemu realizm świata gier jeszcze za naszego życia dorówna rzeczywistości - Matrix nadchodzi!, a prawdziwym problemem będzie atrakcyjność świata gier w porównaniu do szarej rzeczywistości. Już dziś twórcy gier na swych konferencjach dyskutują o tym, jak wywołać u gracza określone emocje, a nie o nowinkach technicznych.

    poniedziałek, 16 marca 2009

    Czy wychowywanie dzieci ma sens?

    Pewne badania stawiają pod znakiem zapytania tą oczywistość. Rozdzielone w dzieciństwie bliźnięta jednojajowe wybierają tą samą drogę kariery, w tym samym czasie się usamodzielniają, mają identyczne gusta, a nawet dziwne nawyki, zaś adoptowane dzieci wychowujące się w jednej rodzinie nie mają ze sobą niemal nic wspólnego. Człowiek nie rodzi się pustą tablicą, a geny mają znacznie większy wpływ niż wychowanie. Niesamowity wykład Stevena Pinkera:



    Dlaczego powinniśmy pozwalać dzieciom bawić się ogniem, nożem, rzucać przedmiotami, rozbierać urządzenia, łamać prawa autorskie, czy jeździć samochodem?



    A może po prostu powinniśmy im tylko nie przeszkadzać, w grupie rówieśników same szybko nauczą się obsługi komputera, angielskiego i wszystkiego, co jest im w życiu potrzebne.

    niedziela, 8 marca 2009

    Ocalić od zapomnienia

    Na Ziemi jest w tej chwili 6 tysięcy języków, z czego 3 tysiące nie jest używane przez dzieci. Co 2 tygodnie umiera starzec, będący ostatnią osobą mówiącą w danym języku i znającym kulturę tych ludzi.



    Jakiś czas temu postanowiłem zamienić na postać cyfrową nagrania ze starych taśm mojej babci. Słuchając bliskich jej sercu polskich i ukraińskich piosenek, mogłem ją trochę lepiej poznać i zrozumieć. Piosenki opowiadały o młodości, o miłości do ukochanej, do matki, do ojczyzny, o dawnych wojnach, o wierze, o ciężkiej pracy i o zabawie.



    Historia naprawdę potrafi być ciekawa i pasjonująca, musi tylko zostać dobrze opowiedziana.

    piątek, 6 marca 2009

    Get your motor running Head out on the highway



    Powyższy filmik przypomniał mi samotną podróż z L.A. do Wielkiego Kanionu i dalej do Las Vegas i Folsom. W sumie 2,300 km w dwa dni po amerykańskich autostradach wypożyczoną Corollą.

    Po Stanach jeździ się trochę inaczej, dość często można spotkać skrzyżowania ze znakiem stop z każdej strony i pierwszeństwo ma ten, kto pierwszy przyjechał. Pomimo rewelacyjnych dróg maksymalna dozwolona prędkość to 70 mil/h (110 km/h), no i oczywiście wszystkie samochody mają duży silnik i automatyczną skrzynię biegów.

    Dlaczego w Polsce nie możemy doczekać się takich dróg? Bo to kosztuje, ale... Amerykanie mają o wiele większy kraj a dobre drogi biegną nawet przez pustkowia. Łatwo zauważyć tam tendencję, by raz wybudowana droga wymagała minimalnego utrzymania, dlatego też wiele autostrad jest betonowych. Po betonowej autostradzie jedzie się dość dziwnie - czytaj głośno. Poprzeczne dylatacje powodują stukot podobny do pociągu a robione są z powodu rozszerzania/kurczenia się drogi pod wpływem temperatury. Ponadto droga jest celowo "porysowana", by zwiększyć przyczepność samochodu, kosztem kolejnych dziwnych odgłosów. Za to nawet osiemnastokołowce czy łańcuchy nie są w stanie wyżłobić kolein.

    Podobnie bezobsługowo, z punktu widzenia państwa, podchodzi się do otoczenia autostrady. Na obwodnicy Trójmiasta można w lecie, w godzinach szczytu spotkać ludzi radośnie koszących sobie trawkę, powodując przy okazji niemiłosierny korek. W Stanach trawki po prostu nie ma, są za to ogromne mandaty za śmiecenie. Sprzątaniem przy autostradach zajmują się ochotnicy w zamian za umieszczenie ich nazwiska/reklamy na tabliczce przy tym kawałku autostrady.

    Ostatnia ciekawostka dotyczy korków. W oczywisty sposób powodują je wypadki, czy światła i ronda przy dużym ruchu. Ale przy odpowiednio dużym natężeniu ruchu korek powstanie bez przyczyny, co pokazały eksperymenty. Kierowcy nie potrafią utrzymać stałej prędkości czy stałej odległości od kolejnego samochodu, a przyhamowanie propaguje się na kolejne jadące zbyt blisko samochody, doprowadzając w rezultacie do korka. Będąc już w korku, powinniśmy jechać ze stałą wolną prędkością zamiast podjeżdżać po kawałeczku, co jest zdecydowanie ułatwione przy automatycznej skrzyni biegów. W nowszych samochodach są też systemy utrzymujące stałą prędkość na trasie oraz stałą odległość od kolejnego samochodu w korku. Z kolei by nie dopuścić do powstania w ten sposób korka, monitoruje się na bieżąco natężenie ruchu i przy wjazdach na autostradę umieszcza światła, dopuszczające do ruchu tylko określoną liczbę samochodów.

    czwartek, 5 marca 2009

    TED - idee warte szerzenia

    Zapoczątkowany jako mała konferencja w Kalifornii, rozrósł się do globalnej społeczności liczącej miliony ludzi. Łączy ich chęć wymiany i szerzenia wartościowych idei. Odbywające się co roku konferencje to spotkania największych na świecie myślicieli i praktyków, którzy w ciągu 18 minut chcą przedstawić prezentację swego życia. Skrót TED rozwija się do Technologia, Rozrywka, Projektowanie, choć poszerzona formuła mieści również Naukę, Biznes, Sztukę i Problemy świata. Co roku trzy osoby wyróżniane są wyjątkową nagrodą, na którą składa się 100,000$ i możliwość wygłoszenia życzenia, które ma zmienić świat. Społeczność TED stara się pomóc w realizacji tych przedsięwzięć. Najlepsze prezentacje dostępne są za darmo w sieci pod adresem www.ted.com. Jeśli chcesz posłuchać co ma do powiedzenia Bono, Stephen Hawking, Bill Clinton, Peter Gabriel, Richard Dawkins, Al Gore i inne umysły naszej epoki, nie ma na co czekać.

    Polscy Spartanie

    Jak to możliwe, że szwedzki zespół metalowy gra piosenki wysławiające męstwo polskich żołnierzy i na dodatek ma to ręce i nogi? Czapki z głów, przed Państwem Sabaton:

    wtorek, 3 marca 2009

    Różnice kulturowe

    Cztery przypadkiem obejrzane filmy z czterech różnych krajów.

    Pierwsza produkcja pochodziła z indyjskiego Bollywood, tytuł nieznany, gatunek romansidło, w zasadzie widziałem samą końcówkę. Rozdarta kobieta musiała wybierać pomiędzy człowiekiem którego kochała, a jego najlepszym przyjacielem, za którego musiała wyjść za mąż. Nie dość, że pierwszy nie został wybrany, to jeszcze biedak zaraz zapadł na śmiertelną chorobę. Gdy cała trójka spotkała się przy łożu śmierci, umierający prosi swego przyjaciela, by przysiągł, że w kolejnych wcieleniach ich ukochana będzie jego. Gdy ten dla żartu krzyżuje palce podczas przysięgi, zostaje uraczony epitetem "Ty psie!", po czym przysięga z pełną powagą. W kolejnej scenie małżeństwo wspomina zmarłego 20 lat temu przyjaciela i podkreśla jak wielki wpływ ma on wciąż na ich życie.

    Dla kontrastu nasza rodzima produkcja z tego samego gatunku - To nie tak jak myślisz, kotku. Kolejna "warszawska" produkcja "na bogato", z wiecznie żywymi kiepskimi aktorami (czytaj pani Kasia Figura) i humorem na poziomie intelektualnym kilkulatka. Mijający się niezauważenie w korytarzu bohaterowie, niczym na starych filmach z Chaplinem, plączą się w szytych grubymi nićmi kłamstwach, rzucając co jakiś czas silące się na "kultowe" teksty. Nie wiem nawet jak się skończył - wyszliśmy z kina.

    Kolejna pozycja pochodzi z Chin, gatunek mordobicie, znów obejrzana przypadkiem końcówka. W zasadzie nie widać było wielu różnic w stosunku do amerykańskich produkcji z Jackie Chanem, aż do zakończenia. Ostateczne starcie dobrego bohatera ze złym bosem, dobro triumfuje po zaciętym pojedynku i uwalnia więzionego przyjaciela. Rozmowa usypia czujność naszego bohatera i zły jakimś cudem regeneruje się i wyrzuca go przez okno wieżowca. Spoglądając w dół za lecącym pokonanym, bandzior po chwili uświadamia sobie, jaką ceną przypłacił to zwycięstwo. Pod wieżowcem stał zaparkowany samochód z jego żoną i malutkim dzieckiem, człowiek pogrąża się w rozpaczy.

    Ostatni film, aczkolwiek najbardziej godny polecenia to rosyjskie 12. Dwunastu ławników ma zadecydować o losie młodego Czeczena oskarżonego o morderstwo swojego przybranego ojca - rosyjskiego oficera. Pełna symboliki opowieść o losach ludzi dwóch egzystujących ze sobą narodów, przybliżająca trochę kulturę Czeczenii. W pełni zasłużona nominacja do Oskara.