środa, 16 sierpnia 2017

Model przedsiębiorstwa dla późnego kapitalizmu

Pobawmy się w mały eksperyment myślowy, w projektowanie idealnego świata a konkretniej w projektowanie idealnej firmy. Każdy start-up dąży do wyskalowania w korporację, w trakcie tego procesu początkowi założyciele i właściciele kapitału staną się bajecznie bogaci a późni pracownicy korpo będą niemalże niewolnikami. Oryginalna myśl komunistyczna zakładała zmiany przedsiębiorstw w spółdzielnie będące współwłasnością pracowników, co niestety nie sprawdziło się, zwłaszcza przy skalowaniu na całe Państwa. Spróbujmy rozważyć model łączący te dwa pomysły, które oddzielnie mają swoje wady i może na wzór zachodnich socjaldemokracji wyjdzie z tego coś ciekawego. Jako jedyne założenie filozoficzne przyjmuję równą wartość pracy i kapitału, co jest ewidentnie zachwiane w obecnym świecie.

Pomysł jest prosty: przedsiębiorstwo posiada dwie odrębne pule akcji – jedne dla pracowników i drugie powiązane z kapitałem. Obie pule są sobie równe pod względem prawa głosu i prawa do dywidend, ale akcje z obu pól są różne i wzajemnie niewymienne. Każdy pracownik dostaje po 100 akcji pracowniczych po przepracowaniu roku (lub odpowiedni ułamek przy niepełnym etacie albo części roku), prawo głosu i dywidendy są proporcjonalne do ilości posiadanych akcji. Akcje powiązane z kapitałem powinny być sprzedawane po rosnących cenach (np. wykładniczo – każda następna 1,01 raza droższa), by finansować wzrost firmy i premiować wczesnych inwestorów, którzy ponieśli większe ryzyko, prawo pierwokupu mają pracownicy.

Trochę namieszaliśmy tworząc dwie pule akcji, ale jakie to przyniesie korzyści? Pracownicy mając z definicji równe prawo głosu nie będą potrzebowali związków zawodowych. Jakość ich pracy będzie realniej przekładać się na ich wynagrodzenie, psychologicznie będą bardziej utożsamiać się z firmą będąc jej współwłaścicielami. Jeżeli ponadto przyjmiemy zasadę, że akcje pracownicze nie przepadają po odejściu z firmy, to będzie to forma emerytury (choć systematycznie malejącej). Każdy z nas ma tylko określoną i zbliżoną ilość lat życia, poświęcenie ich danej firmie byłoby sprawiedliwie wynagrodzone. Wisienką na torcie byłby fakt, że pracownicy sami pilnowaliby finansowych przekrętów, by nie uszczuplić własnych dywidend.

Jakieś minusy? Zmiana sposobu myślenia a zmiany nie są łatwe i nikt chętnie nie oddaje władzy…