środa, 29 lutego 2012

Róża

Film Róża w obiegowej opinii przedstawiany jest jako mówiący o miłości w trudnych czasach, co jest chyba celowym zabiegiem marketingowym, mającym przyciągnąć panie do kina. Zobaczą one tam jednak, parafrazując Kieślowskiego, "Długi film o gwałcie" i innych okrucieństwach wojny, na co może nie każdy jest przygotowany. Wątek miłosny jest mocno ograniczony, do "oswajania Róży przez Małego Księcia", krótkiego błysku szczęścia oraz długiej tragicznej walki z chorobą i innymi przeciwnościami.

Film jest bardzo oszczędny w środkach wyrazu: brak muzyki, mało rozbudowane dialogi, brak jawnych refleksji czy analiz psychologicznych, co czyni go nawet bardziej realistycznym niż dokumenty. Bardzo dobre zdjęcia i gra aktorów sprawiają jednak, że jest to pozycja warta uwagi. Drażniła mnie tylko czarno-białość charakterów i to że jedynym pozytywnym akcentem był trochę naiwny happy end.

Zastanawia cel tak realistycznego ukazania ciemnych stron natury ludzkiej: zaszokowanie widza, przestroga, zachowanie pamięci historycznej, docenienie czasu pokoju... Moja refleksja to podziw dla społeczeństwa, w którym w miarę bezkrwawo kręci się ten cyrk, pomimo drzemiących w ludziach demonów.

Kup pan cegłę...

W opisywanej przez Tyrmanda przedwojennej Warszawie, można było dostać w bramie taką propozycję nie do odrzucenia. Drab sprzedawał elegancko zapakowaną w gazetę cegłę lub za darmo dawał tą cegłą. To tyle nostalgii, dalej zaś współczesna przestroga.

Elektronika wciąż tanieje i jest coraz lepsza, obecnie w modzie są urządzenia mobilne, np. tablety. Najprostszą zabawkę można kupić już za niecałe 300zł i tu przestroga. Opisywane w superlatywach urządzenia oparte na chipie WM8650 są niestety mało użyteczną cegłą. Przestarzały o dwie generacje procesor ARM i o kilka wersji system Android nie pozwolą nacieszyć się zbyt wieloma aplikacjami z Android Market. Nieoficjalne aktualizacje systemu Android do nowszej wersji mogą się skończyć przywracaniem oryginalnego oprogramowania w serwisie w cenie połowy urządzenia (wliczając przesyłkę). Drugim mankamentem tanich gadżetów jest używanie rezystancyjnych ekranów dotykowych, które są koszmarnie toporne w stosunku do kondensacyjnych.

Sprzedaż jako nowości przestarzałych gratów jest teoretycznie w porządku, ale z pewnych względów produkująca je firma nie firmuje ich swą marką, by nie psuły wizerunku sensownych, ale co najmniej dwukrotnie droższych urządzeń. Inną częstą praktyką jest łamanie licencji wolnego oprogramowania, przez nieudostępnianie kodu źródłowego znajduącego się w urządzeniu oprogramowania. Tu niestety muszę przytoczyć niechlubny przykład firmy GoClever z którą się zetknąłem.

czwartek, 16 lutego 2012

Wybory 2020

...czyli historia generacji Anonimowych. Political-fiction albo przyszłość, wszystko zależy od Ciebie!

Cała ta historia brzmi niesamowicie, jak sobie teraz o tym pomyślę. Wszystko na dobre zaczęło się w 2012 roku, gdy chciwe zysków korporacje wpłynęły na rządne podatków rządy, które postanowiły podpisać porozumienie ACTA. Ściślejsza ochrona własności intelektualnej miała się odbywać kosztem potencjalnych naruszeń wolności, jakby mało im było aktów myszki miki przesuwających w nieskończoność przechodzenie czarno-białych kreskówek do domeny publicznej. Niestety w swym niezrozumieniu zmieniającego się świata, nikt nie przewidział, że młodzi ludzie wyjdą tłumnie na ulice, zaczną skandować, skakać, ach to były czasy...

Wtedy chyba poczuli swą siłę, zrozumieli że po Wietnamie, Solidarności przyszedł czas na nich, żeby coś zmienić, żeby nie zostać czarną kartą historii. Jak w większości tego typu opowieści wszystko zaczyna się od przypadku i drobnych kroczków prowadzących do celu. Grupa osób postanowiła zakpić z demokratycznych struktur i wprowadzić do sejmu Partię Króla Juliana. Julian Król mieszkał w Koluszkach Dolnych, był malarzem pokojowym i chyba nie do końca rozumiał, czego od niego chcą te dzieciaki. Spotykali się co tydzień w barach całego kraju, edytowali w wiki swój Manifest, zbierali podpisy, drukowali ulotki.

Ówczesny rząd zamówił nawet, odtajnioną później, analizę socjologiczną: "Obecna młodzież nie jest w stanie stworzyć partii politycznej, gdyż kieruje się doraźnym egoistycznym interesem a nie poświęceniem wyższym celom. Brakuje jej systematyczności, determinacji oraz funduszy na reklamę w telewizji i na billboardach.". Jakież musiało być ich zdziwienie na późniejsze wydarzenia.

Do wyborów poszli z hasłami rewolucji francuskiej "Wolność, Równość, Braterstwo" rozszerzonymi o "Demokracja, Przejrzystość, NIE Monopolom". Zupełnie abstrahowali od poglądów prawicowych czy lewicowych, wiódł nimi tylko nieokiełznany zew wolności. Kampania prowadzona niemalże wyłącznie w mediach społecznościowych okazała się na tyle skuteczna, że pozwoliła im zdobyć trzeci wynik wyborczy, po PiS i skompromitowanym PO. Zebrane drobne fundusze na kampanię przekazane zostały na cele charytatywne, podobnie jak późniejsze subwencje.

PiS potrzebowało koalicjanta by stworzyć rząd, wyjaśnić katastrofę Smoleńską i spojrzeć na ręce poprzedniej ekipie, co mieściło się w sumie w haśle Przejrzystość. Zawiązała się wpółpraca, w zamian za obietnicę przyjęcia kilku ustaw, myśleli że to niewielka cena za "głosy dzieciaków". Darmowy podpis elektroniczny z rządowego serwera dla każdego obywatela, umożliwiający zdalne głosowanie w wyborach, niby nic wielkiego, dodatkowo zmniejsza możliwość cudów przy urnach, przeszło gładko. Stworzona infrastruktura rozszerzona została o możliwość przeprowadzania referendów i zbierania podpisów pod społecznymi projektami, po co wam to pytali, ale obiecali i dotrzymali. Gdy po kilku społecznych projektach ustaw wszyscy zrozumieli co się stało, było już za późno, w referendum przeszła zmiana konstytucji wprowadzająca demokrację bezpośrednią.

W tym miesiącu głosujemy nad przeznaczeniem rządowych pieniędzy na badania i wysłaniem wojsk do Gruzji. Nigdy nie będę za wojną, ale na czytanie tych naukowych analiz nie mam czasu, chyba przychylę się do zdania tego doradcy z którym zgadzałem się poprzednio, skubany ma już pięćset tysięcy fanów na fejsie i nieźle żyje z reklam na blogu. Niedługo też koniec kwartału, sprawozdanie premiera ze stanu budżetu i wykonania zadań. Wskaźniki są ok i szybko posprzątał tą ostatnią aferę, więc powinien przejść kwartalne wotum zaufania, ale jakby bardziej się poci, jak mu ostatnio uchwaliliśmy wygłaszanie mów z wykrywaczem kłamstw, he he...

Podoba mi się ten twój projekt ustawy "Starożytni Grecy mawiali idiota na osobę nie biorącą udziału w życiu publicznym... w związku z czym wprowadźmy dla nich dodatkowy podatek, mający naprawić szkody wyrządzone ich biernością Państwu", ale narusza wolności obywatelskie i chyba nie zbierze wystarczającej ilości głosów, by trafić do legislatorów. A swoją drogą, kto by pomyślał, reguły demokracji wzorowane na Wykopie.

Pytasz, jak ludzie mogli wcześniej żyć. Ich umysły były zniewolone, jak w średniowieczu "jeśli nie feudalizm i dziesięcina, to co?", albo bali się wolności i idącej z nią odpowiedzialności...

Polecam również: My, dzieci Sieci

środa, 15 lutego 2012

Zakopane, Nie Kocham

Pięcioletnia Marysia zaskoczyła nas ostatnio dwoma zdarzeniami.
Pierwsze to opowieść o wujku, który mieszka pod ziemią (w rzeczywistości w Zakopanem). Córka szybko dała sobie wytłumaczyć nieporozumienie, ale jak długo jeszcze? Kiedy następuje ten moment w życiu, od którego mamy rację? Od kiedy wygłaszamy nasze poglądy, do których mamy prawo, choć w uszach eksperta z danej dziedziny brzmią one jak przytoczona historyjka o Zakopanem?
Drugie wydarzenie to laurka o treści "Nie Kocham" - rozbrajająca szczerość.
Cóż, wychodzi na to, że dorosłość to bycie ignorantem i hipokrytą.

poniedziałek, 13 lutego 2012

W ciemności

W ciemności to zdecydowanie jasne światełko w polskiej kinematografii i doskonałe studium natury ludzkiej. Niebanalne wybory pomiędzy egoizmem i altruizmem, strachem i chciwością, życiem i śmiercią, kulturą i pierwotnymi instynktami, bez żadnego pudrowania i kolorowania, po prostu kanał, ale z jasnym światełkiem na końcu. Film z gatunku tych, co wyrywają człowieka z błogiego zadowolenia, by potem bardziej docenił to co ma. W przypadku historii opartych na faktach ciężko uniknąć przewidywalności lub pokazywać że cała historia jest tylko przypadkiem, dziwnym zbiegiem współrządnych czaso-przestrzeni, błahym wyborem z którego z czasem nie można już się wyplątać, niemniej autorce chyba się to udało. Gorąco polecam.

Miód

Film Miód to niezwykła podróż w miejsce, w którym czas się zatrzymał. Bohaterowie wciąż żyją jak ich rodzice i dziadkowie, w bezpiecznych granicach swojego małego świata. Wykonują przekazywany z pokolenia na pokolenie zawód, nie opuszczając swego domu dalej niż na jarmark w większej miejscowości. Każdy dobrze zna swoje miejsce w strukturze społecznej, czerpie radość z poczucia przynależności i drobnych przyjemności, jak obcowanie z piękną przyrodą. Fundamentem porządku świata jest religia, na koniec recytowany w filmie fragment Koranu:

W jasne letnie noce, będę chodził ścieżkami, kłuty źdźbłami pszenicy, w drobnej trawie, po której iść będę.
Choć jestem roztargniony, pod stopami poczuję jej świeżość, pozwolę wiatrom głaskać gołą głowę.

Będę milczał, mój umysł będzie pusty, ale bezgraniczna miłość wypełni mą duszę i pójdę bardzo daleko,
Jak włóczęga po kraju, szczęśliwy jakbym był z dziewczyną.

W jasne letnie noce, będę chodził ścieżkami, kłuty źdźbłami pszenicy, w drobnej trawie, po której iść będę.
Choć jestem roztargniony, pod stopami poczuję jej świeżość, pozwolę wiatrom głaskać gołą głowę.