czwartek, 8 marca 2012

Niepokój egzystencjalny - przywilej czy przekleństwo?

Każdy z nas w pewnych momentach życia przeżywa mniej lub bardziej określone niepokoje egzystencjalne. Dla uproszczenia i na potrzeby dalszego rozumowania zdefiniujmy je jako lęk przed śmiercią i zadawane w jego kontekście pytanie o sens istnienia. Wierząc statystyce można by przypuszczać, że lęk przed śmiercią jest przekleństwem, gdyż dwie trzecie ludzi unika myślenia o rzeczach ostatecznych [1], ale nie zawsze tak było, gdyż np. średniowiecze wciąż powtarzało "memento mori".

Zacznijmy jednak od biologii i oszczędnej natury, w której każde przystosowanie ma jakiś cel, a jednostki z defektem są z czasem eliminowane. Lęk z reguły mobilizuje nas poprzez wydzielenie hormonu "walki i ucieczki" czyli adrenaliny, ale w skrajnych przypadkach powoduje chwilowy paraliż, zastygnięcie aż do momentu minięcia niebezpieczeństwa. Ze śmiercią nie można walczyć ani od niej uciec, część osób odczuwa jednak duchowy a czasem nawet fizyczny paraliż. Z jakiegoś powodu ten uboczny efekt posiadania przerośniętego mózgu nie został jednak wyeliminowany na drodze ewolucji.

Osoby które otarły się o śmierć często przewartościowują swoje życie, co jest pozytwnym efektem takiego doświadczenia. Idąc dalej tym tropem, można, jak nieżyjący już Steve Jobs, co rano zadawać sobie pytanie "Czy gdybym wiedział, że jest to ostatni dzień mego życia, to przeżyłbym go w ten sposób?" i dokonywać odpowiednich korekt, jeśli zbyt długo odpowiadaliśmy przecząco [2]. Pokazuje to, że "memento mori" nie jest wcale umartwianiem się, a receptą na pełnię życia, zaś unikanie takiej refleksji to tak naprawdę wypieranie myśli o pustce prowadzonej egzystencji i marnowaniu tego krótkiego czasu jaki jest nam dany.

Myślenie o śmierci oswaja lęk przed nią, co doskonale rozumie buddyzm. Medytując utratę drogich nam rzeczy, osób a ostatecznie życia, uwalniamy się od tych lęków i wywoływanych przez nie negatywnych emocji. To pozwala zrozumieć obraz Malczewskiego "Śmierć", na którym jest ona ukazana jako młoda kobieta z kosą, zamykająca oczy pogodnemu staruszkowi oraz czemu buddyjski mnich może siedzieć w pozycji lotosu podczas samospalenia [3].

Jeśli chodzi o sens życia, to możemy schornić się pod bezpieczny płaszczyk religii, nie myśleć o tym albo zaakceptować, że go po prostu nie ma. Wbrew pozorom nad niemyśleniem też trzeba się napracować, możemy wspomagać się chemią która nas najbardziej kręci (endorfinami, adrenaliną, używkami czy psychotropami) albo za buddyzmem dosłownie odganiać zbędne myśli, żyjąc w pełni tu i teraz [4].

Niepokoje egzystencjalne są ważnym elementem rozwoju duchowego, źródłem wybitnych dzieł ludzkości i przywilejem wyróżniającym człowieka. Niepokojąca jest zaś wizja całkowitego zagłuszenia ich półśrodkami lub urzeczywistnieniem prac nad nieśmiertelnością [5].

[1] Wiesław Łukaszewski, Udręka Życia, Kraków 2010
[2] Steve Jobs Stanford Commencement Speech 2005
[3] http://www.youtube.com/watch?v=E37cMtCrKoA
[4] http://www.eioba.pl/a/2bjo/przestan-myslec
[5] http://www.ted.com/index.php/talks/aubrey_de_grey_says_we_can_avoid_aging.html

Brak komentarzy: