Ogromnym szokiem może być uświadomienie sobie, jak wiele wysiłków rodzicielskich jest całkowicie bezcelowych. Trzy prawa genetyki behawioralnej nie pozostawiają żadnych złudzeń.
1. Zdolności, cechy charakteru i wszystkie inne mierzalne właściwości człowieka w 50% bezpośrednio lub pośrednio zależą od genów i nic nie jest w stanie tego później zmienić. Człowiek nie rodzi się pustą tablicą i nie można go dowolnie ukształtować.
2. Wpływ wychowania rodziców na wspomniane cechy jest zerowy! Nie rozwinę inteligencji dziecka puszczając mu Mozarta i nie utemperuję jego charakteru, mogę jedynie uzyskać tymczasowy efekt w zachowaniu. Pomimo identycznego wychowania adoptowane i naturalne dziecko są do siebie nie bardziej podobne niż dwie losowo wybrane osoby z ulicy, co niestety pokazuje duże ryzyko tego szlachetnego przedsięwzięcia. Nie brzmi to wszystko zbyt optymistycznie, ale ma dość dobre wytłumaczenie ewolucyjne. Dzieci zbyt podatne na kształtowanie byłyby wykorzystywane przez rodziców lub inne jednostki i wykonując tylko ich wolę nie przekazałyby swoich genów. Widać zatem, że bunt nastolatków jest nie tylko nieuniknionym, ale też zdrowym objawem.
Podobnie w kwestii wzorców zachowań, dzieci chętniej kopiują swoich rówieśników. W grupie ludzi pierwotnych, od których genetycznie nie różnimy się, matka po urodzeniu kolejnego dziecka, przestawała się praktycznie zajmować starszym i dołączało ono do gromadki rówieśników. Tam musiało dostosować się, znaleźć swoje miejsce, walczyć o status, który po części przekładał się na pozycję w życiu dorosłym, a co za tym idzie na szansę reprodukcji. To przystosowanie wydaje się mieć jeszcze większe znaczenie w obecnym, szybko zmieniającym się świecie, gdzie nie można żyć życiem swoich rodziców sprzed dwudziestu lub więcej lat. Jedyne co rodzic może zrobić, to zamieszkać w dobrej okolicy i wybierać porządne placówki edukacyjne swemu dziecku.
3. Pozostałe 50% wpływu na różne cechy osoby pochodzi z wielu źródeł, które w sumie można określić mianem przypadku. Ułożenie w łonie, dostępność odpowiednich substancji, przebyte choroby i urazy oraz wiele innych czynników decydują o tym, że bliźnięta jednojajowe nie są jednak identyczne, pomimo posiadania tego samego DNA.
Wnioski dla rodziców są dość proste. Dbajmy o teraźniejszość naszych pociech, ale nie łudźmy się wpływem na ich przyszłość. Czerpmy radość z powierzonych nam na pewien czas istnień i kształtujmy z nimi dobre relacje, gdyż tylko w ten sposób możemy się nawzajem ubogacić i zyskać przyjaciół na całe życie. Zadanie nie jest proste, jak wszystkie relacje międzyludzkie, to ciągła walka o wpływy i nierozstrzygalne konflikty interesów. Dziecko zawsze będzie uważało się za pokrzywdzone w stosunku do rodzeństwa, gdyż ma większe oczekiwania niż próbujący wszystkich traktować sprawiedliwie lub wyrównujący szanse rodzice. Gra niemniej jest warta świeczki, dzieci to największe źródło radości i spełnienia, a z genetycznego punktu widzenia jedyny cel naszego życia. Ciężko znaleźć dla niego substytut, by z pełnym przekonaniem móc powiedzieć „exegi monumentum”.
Na podstawie: Steven Pinker, „The Blank Slate: The Modern Denial of Human Nature” („Tabula rasa. Spory o naturę ludzką.”).
1 komentarz:
Ihaa! Wiosna panie Tuwimie! :)
Prześlij komentarz