Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 października 2019

Słoń na sznurku

Elephant, Africa, African Elephant, Kenya, Tsavo, Trunk

Mężczyzna przechodząc koło słoni zatrzymał się zdziwiony faktem, że te potężne zwierzęta przywiązane są tylko cienką liną do przedniej nogi. Żadnych łańcuchów ani klatek. Oczywistym było, że słonie mogły w każdej chwili uwolnić się, ale tego nie robiły. Zobaczył w pobliżu tresera i zapytał go, dlaczego zwierzęta tak stoją i nie próbują uciec. Gdy są bardzo młode i dużo mniejsze – rzekł treser – używamy takich samych lin i wtedy są one wystarczające, by je zatrzymać. Gdy dorastają wciąż wierzą, że lina je powstrzyma, więc nigdy nie próbują się uwolnić.

Możemy teraz okrasić naszą historię motywacyjnym banałem „Nigdy nie poddawaj się!” albo zastanowić się, dlaczego słonie i ludzie tak postępują. Mózg człowieka jest organem zużywającym najwięcej energii a i tak jego możliwości są ograniczone. Myślenie jest bardzo kosztowne i może nawet przyprawić o ból głowy, zatem lenistwo umysłowe ma bardzo silne uzasadnienie praktyczne. Nie ma sensu ponownie wykonywać tych samych lub bardzo zbliżonych obliczeń, wystarczy zapamiętać użyteczny wynik. Przeliczymy wszystko ponownie, gdy dostrzeżemy znaczącą zmianę okoliczności. W większości sytuacji sprawdza się to doskonale, no chyba, że zmiana będzie bardzo powolna i długotrwała, tak jak w przypadku naszego słonia.

Jest jeden rodzaj zmiany, który jest jeszcze trudniejszy do dostrzeżenia – jest to powolna zmiana na gorsze. Jeśli na przykład przez lata wymarzona ścieżka kariery zmieni się w ślepy zaułek, apetyczne ciacho w słodkiego pączka lub idealny partner w toksyczną relację, to możemy dodatkowo wypierać docierające do nas sygnały. Nieprzetworzone emocje zaczną kłębić się pod powierzchnią świadomości owocując depresją.

Prawdziwy morał tej historii powinien zatem brzmieć: „Zauważaj zmianę i szansę w codziennych sytuacjach”. Świeże spojrzenie na samego siebie nie jest łatwym zadaniem, ale z pomocą mogą przyjść nam lustra w postaci innych osób. W tym przypadku paradoksalnie dalsi znajomi lub obcy mogą łatwiej zauważyć zmianę niż najlepszy przyjaciel, z którym mamy kontakt przez cały czas. Warto zatem zwracać uwagę na zdziwienie przechodzącego koło naszych słoni mężczyzny.

środa, 16 sierpnia 2017

Model przedsiębiorstwa dla późnego kapitalizmu

Pobawmy się w mały eksperyment myślowy, w projektowanie idealnego świata a konkretniej w projektowanie idealnej firmy. Każdy start-up dąży do wyskalowania w korporację, w trakcie tego procesu początkowi założyciele i właściciele kapitału staną się bajecznie bogaci a późni pracownicy korpo będą niemalże niewolnikami. Oryginalna myśl komunistyczna zakładała zmiany przedsiębiorstw w spółdzielnie będące współwłasnością pracowników, co niestety nie sprawdziło się, zwłaszcza przy skalowaniu na całe Państwa. Spróbujmy rozważyć model łączący te dwa pomysły, które oddzielnie mają swoje wady i może na wzór zachodnich socjaldemokracji wyjdzie z tego coś ciekawego. Jako jedyne założenie filozoficzne przyjmuję równą wartość pracy i kapitału, co jest ewidentnie zachwiane w obecnym świecie.

Pomysł jest prosty: przedsiębiorstwo posiada dwie odrębne pule akcji – jedne dla pracowników i drugie powiązane z kapitałem. Obie pule są sobie równe pod względem prawa głosu i prawa do dywidend, ale akcje z obu pól są różne i wzajemnie niewymienne. Każdy pracownik dostaje po 100 akcji pracowniczych po przepracowaniu roku (lub odpowiedni ułamek przy niepełnym etacie albo części roku), prawo głosu i dywidendy są proporcjonalne do ilości posiadanych akcji. Akcje powiązane z kapitałem powinny być sprzedawane po rosnących cenach (np. wykładniczo – każda następna 1,01 raza droższa), by finansować wzrost firmy i premiować wczesnych inwestorów, którzy ponieśli większe ryzyko, prawo pierwokupu mają pracownicy.

Trochę namieszaliśmy tworząc dwie pule akcji, ale jakie to przyniesie korzyści? Pracownicy mając z definicji równe prawo głosu nie będą potrzebowali związków zawodowych. Jakość ich pracy będzie realniej przekładać się na ich wynagrodzenie, psychologicznie będą bardziej utożsamiać się z firmą będąc jej współwłaścicielami. Jeżeli ponadto przyjmiemy zasadę, że akcje pracownicze nie przepadają po odejściu z firmy, to będzie to forma emerytury (choć systematycznie malejącej). Każdy z nas ma tylko określoną i zbliżoną ilość lat życia, poświęcenie ich danej firmie byłoby sprawiedliwie wynagrodzone. Wisienką na torcie byłby fakt, że pracownicy sami pilnowaliby finansowych przekrętów, by nie uszczuplić własnych dywidend.

Jakieś minusy? Zmiana sposobu myślenia a zmiany nie są łatwe i nikt chętnie nie oddaje władzy…

wtorek, 25 października 2016

Sukces... w liczbach


Ciekawe informacje można znaleźć pod hasłem "social mobility", które w skrócie mówi o tym jak zmieni się grupa dochodowa od urodzenie (to co zapewnili rodzice) do dorosłości (to na co zapracowało się samemu lub z pomocą). Spójrzmy na poniższy wykres z https://www.bostonfed.org/inequality2014/papers/reeves-sawhill.pdf


Jeśli urodziłeś się biedny to masz większe szanse być biednym, jeśli urodziłeś się bogaty to masz większe szanse być bogatym, jak urodziłeś się w klasie średniej to masz równe szanse zostać bogatym/biednym/klasą średnią. Niezbyt to optymistyczne i sprawiedliwe, ale można na sprawę spojrzeć inaczej.


Przy tak symetrycznym wykresie, masz średnio pół na pół szanse radzić sobie lepiej niż swoi rodzice i jest to o tyle łatwiejsze im niżej stoi poprzeczka. Nawet mając niezależnego od siebie pecha i rodząc się w Q1 masz 2/3 szans zajść dalej. Rodząc się w Q5 masz najlepsze szanse tam pozostać, ale niestety raczej spadniesz w dół!

Spójrzmy jeszcze na diagram z http://eprints.gla.ac.uk/3141/1/intergenerational__social_mobility.pdf


Skrócone pola:
"Father's class" = "Father's social class"
"1st class" = "Social class of 1st job"
"F1" = "Social position at midlife (F1)"
Bogaty tatuś załatwi dobrą szkołę i pierwszą pracę, ale IQ jest jednak ważniejsze (.43) dla końcowego sukcesu.

czwartek, 8 września 2016

Sukces

Jaki jest jego sekret?

Na początek przeprowadźmy mały eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w grupie kosmonautów mających zaraz wylądować na nieznanej planecie i ją zasiedlić. Każdy z nas ma tylko kilka niezbędnych rzeczy i zupełnie nie wiemy co nas tam spotka. W takiej sytuacji zawieramy umowę społeczną mającą obowiązywać w naszym nowym świecie. W obliczu niewiadomej możemy umówić się, że każdy będzie wykonywał to na czym się zna a owocami pracy będziemy dzielić się po równo. Po lądowaniu okaże się jednak, czy najbardziej potrzebujemy silnych wojowników by walczyć z wrogimi kosmitami albo czy najbardziej potrzebujemy wynalazków konstruktorów które pozwolą nam przeżyć w ciężkich warunkach albo czy rozchwytywani będą artyści pomagający zabić nudę w rajskim ogrodzie. Z dodatkową wiedzą równy podział może wydawać się niesprawiedliwy a ponadto niekorzystny dla całej grupy, bo nie będzie motywował/zmuszał jednostek do przekwalifikowania się według bieżących potrzeb.

Nasz prosty eksperyment oprócz wyboru pomiędzy komunizmem a kapitalizmem pokazuje bardzo ważną rzecz, sukces jednostki jest w ogromnej mierze rolą przypadku w postaci zewnętrznych okoliczności, na które nie ma ona wpływu. Analizy czynników sukcesu start-upów stawiają właściwy czas wyżej niż pomysł i jego skuteczne wykonanie [https://www.ted.com/talks/bill_gross_the_single_biggest_reason_why_startups_succeed]. W średniowieczu osiłek za męstwo w bitwie stawał się panem feudalnym a obecnie w Polsce w wyniku globalizacji raporty płacowe faworyzują mózgowców z sektora IT. Część prac jest trudniejsza od innych, ale często lepiej wiedzie się przeciętnej osobie we właściwej branży niż wybitnej w niewłaściwej.

Uproszczony eksperyment zakładał równy start wszystkich, co również nie jest zgodne z rzeczywistością, bo za sukcesem jednostki często stoją pokolenia przodków. Wszyscy gramy w tej samej loterii, ale bogaty może kupić więcej losów, np. zdawać latami na wymarzone studia, położyć firmę i nie spłacać kredytów do końca życia. Świadomość posiadania kilku losów na loterii pozwala podejmować bardziej ryzykowne ale potencjalnie bardziej korzystne wybory, gdy przy małej ich liczbie czasem lepiej stawiać na pewniaki. Jeśli rodzice osiągnęli sukces w jakiejś branży, to mogą przekazać odpowiednią wiedzę i kontakty, jeśli oczywiście latorośl chce podążać tą drogą i okoliczności zewnętrzne nie uległy zmianie. Jako efekt regresji do średniej, dziecko raczej nie będzie tak utalentowane jak jego wybitni rodzice, co może być dla niego dużym ciężarem i może zaprzepaścić ich dokonania.

Sukcesu warto uczyć się od tych, którzy go systematycznie osiągają, ciekawą analizę przeprowadza K. Kłopotowski w książce "Geniusz Żydów na rozum polski". Górale z góry Synaj, mają ogromną nadreprezentację wśród bogaczy, noblistów, itd. Stawiają oni na dobre wykształcenie i kontakty, które między innymi zawiera się na uczelniach. Potrzebny jest jeszcze ten łut szczęścia, którego nie boją się oni szukać w niepopularnych niszach.

Niestety nie ma jednej prostej recepty, gdyż każdy by jej już używał, a stare recepty nie działają, bo świat już się zmienił. Możemy tylko uczyć się i nawiązywać kontakty w dziedzinie którą kochamy lub która najlepiej płaci i czekać na swoją szansę.

czwartek, 19 listopada 2015

The ultimate guide to life

"When I was a little boy, my father told me to always listen to my heart.
When I was a big boy, my father told me that only money counts.
The wind blows and breaks the weak trees, the wind blows and pets the strong trees. The most important thing is to be strong."

This is a free translation of the "Kiedy byłem małym chłopcem" ("When I was a little boy") song by the famous polish blues band Breakout. This great piece really puzzles my children: which advice is the right one, why did the father lie at some point? Let's take a closer look at all three advices with a little help of physical and cognitive sciences, but we'll start in the reverse order.

3. The most important thing is to be strong
The weak are meat the strong do eat. Being strong is a basic principle of life, we were shaped by the evolution to maximize our chances of survival and reproduction, otherwise we wouldn't be here. So that's it, the end of the song presents the ultimate wisdom, which can also be applied to the companies or the nations and help us mentally endure during the bad times.
Well, not so fast, there are some catches. First of all being strong can lead to an arms race, stifling the cooperation and possibly leading to a risky confrontation, it also consumes an energy, which we'll examine later on. Secondly it doesn't change our fate, which is death, so maybe the resistance is futile. Even if we come up with a recipe for immortality, the stars will burn out and the whole Universe will become cold and inhabitable, we can't win with an entropy.

2. Only money counts
Money makes the world go round. This saying depicts the role of the money in our society, which is an equivalent of the energy in physics, nothing happens without it. Connection between the money and the energy is more than symbolic, because for example we need the money to buy a fuel or an electricity, and without them all the present social structures would die, just like a living creature without a food. So focusing on the money (or the energy in general) seems like a very good advice.
Life needs the energy to fight with the entropy, but the energy comes from the outside world, making life a predator. Becoming stronger in order to grab more energy creates an addiction to the higher energy needs, which can backfire when the environment changes and the energy supply becomes short. That’s why the nature doesn’t blindly seek for more, but rather reach some equilibrium and minimize the energy consumption where possible.

1. Always listen to your heart
There seems to be a more precious resource than the energy, which is our limited time. We can spend the time to get more energy, but we can’t buy the time back. Think about it for a while, you can even measure with a stopwatch what really matters in your life. Here we reach our first advice, listen to your heart to know what really matters. It may seem a bit cheesy or sentimental, but it has another strong justification. Every second you process a huge amount of data from your senses. Most of this information is discarded and the emotions filter what gets attention, what gets analyzed and remembered, which is very efficient and saves a lot of energy. We can even think of ourselves as the patterns of neurons getting excited by the certain inputs.
Listening to the emotions which provide the optimal default hints for our specie to survive and reproduce in the Stone Age may not always be the best in the modern times. Evolution never optimized us for a precise reception of the reality, we get it as a side effect to a degree in which it helps us to survive and reproduce at the minimal energy costs, keep this in mind and don’t treat your world image too literally. Our genes didn’t have enough time to adapt to the abundance of food, to the lack of most dangers, to the longer lifespan and to the complexity of the modern world, instead our cognition is full of biases, which make us vulnerable and are ruthlessly abused by the marketing folks. Of course we can rely on the science for the better hints and practice Buddhist like discipline to retain a better control of our emotional life, but it’s very difficult as those things are so deeply wired in our brains.

Reading between the lines
After analyzing all three advices we can see that none of them is perfect, they all have the strong bases, but can fail us in the certain situations, they can also produce either similar or contradictory hints. Father didn’t lie, things are just more complicated. There are no golden rules and there can’t be, because it all depends on both our abilities and the external conditions. What used to work for some great person, probably won’t work for us, because we are different and the world has already changed since then, otherwise everybody would simply do it. Luck is an important ingredient of all great successes, because the right abilities must meet the right conditions at the right moment, the world may not be technologically or socially ready for your great start-up or it can be already too late, because the competition is too fierce. Fortunately we don’t have to depend on the luck, but should rather help it by adapting to the changing environment conditions, which happens to be a definition of an intelligence.

Intelligence
Even a behavior of a simple creature fleeing from a danger and seeking the opportunities is considered intelligent and our capacities are much bigger. We can adjust our patterns of behavior, we can predict the changes instead of being surprised by them, we can even change the environment to better suit us. It may all sound so simple, but is actually the most difficult thing in the world, life is the art of making choices. First difficulty comes from the fact that we can even choose what we want to optimize. If you don’t believe in some divine powers, then there are no objective values and the whole meaning is just local and subjectively created by the individuals or the society. It’s even worse, different people represent different values, which you have to take into account when optimizing for your own values, and each person including you can have a conflict among their values. Now let’s add the complexity of the external world and we can imagine the scale of the problem. I really admire how our simplified thinking often leads to the surprisingly good results, but sometimes it fails miserably, in such cases we can only adapt again and again. There is an interesting alternative definition of the intelligence, which is maximizing your choice options. This may come at some cost, but in the long run should allow for a better choice and avoid reaching a dead-end, where you’ll no longer be able to adapt. This sounds familiar to the notion of freedom, but they are not always the same.

Cooperation
Our specie excels in a cooperation. We have defeated the Neanderthals by outnumbering them, even though they were stronger and smarter, but the bigger brain and more muscles required more energy and the same area of land could feed a smaller group. Cooperation of similar yet diverse individuals have many benefits: common problems get better solutions as more people work on them or some specialize in them, resources are used more efficiently when they can be shared, risk is minimized when people help each other. Contrary to the animals, which only trust their own herd, we also trust the strangers and can form the groups as big as the society, which can be compared to a meta-organism or a human hive. So maybe the final advice should be to join or create the best groups?
Being a group member comes at the cost of freedom, but can actually increase your choice options as the whole group has more possibilities. On the other hand being an outcast requires you to be more self-sufficient rather than specialized or managing, which can be beneficial when the whole group is in trouble.

Conclusion
My advice for the children is to adapt using the available information and other advices as the good hints. Don’t regret your choices, because they were the best what you could come up with at the given moment, failure is simply a part of a trial and error process, and if you don’t like the outcomes adapt again…

piątek, 25 października 2013

7 kryteriów wyboru idealnej pracy

Ciężko porównuje się jabłka do pomarańczy, ale nawet w takim przypadku można przyznawać punkty za doznania zmysłów, wartości odżywcze, cenę, itp. Wybór owocu odbywa się najczęściej intuicyjnie, natomiast nad pracą w której spędzamy jedną trzecią życia warto się lepiej zastanowić.

1. Ciekawa branża
Czy firma pracuje w branży pokrywającej się z naszymi pasjami, czy umieramy w niej z nudów? Czy zmieniamy świat na lepsze, czy zamiast tego mamy dylematy etyczne? W przypadku firm informatycznych rozważania dotyczą również dziedziny z której pochodzą klienci.

2. Zespół i kultura organizacji
Czy wolę szalony start up czy spokojną pracę w korporacji? Jacy ludzie pracują w firmie, czy jest dużo rówieśników?

3. Wynagrodzenie
Czy firma płaci średnią rynkową dla odpowiednich stanowisk, czy odbiega od niej w którymś kierunku?

4. Rozwój umiejętności
Czy posiadam umiejętności potrzebne do pracy w firmie i czy będę mógł je dalej rozwijać?

5. Dodatkowe atrakcje
Lista zachęt może być długa, począwszy od zagranicznych delegacji i imprez integracyjnych po różne inne bonusy.

6. Perspektywy kariery
Czy firma rozwija się i jest wystarczająco duża by można było w niej awansować? Jak wygląda struktura hierarchiczna?

7. Udogodnienia i uciążliwości
Jak blisko lub daleko będę miał do pracy? Czy godziny pracy są elastyczne a może można pracować z domu?

Pora teraz na algorytm, dla każdego kryterium przyznajemy +1/-1 lub 0 gdy nie możemy się zdecydować albo +2/-2 gdy firma bardzo się pod jakimś względem wybija, sumujemy et voila!

Oceny są oczywiście subiektywne i ta sama firma może zostać różnie oceniona przez inne osoby. Co więcej nawet ocena tej samej firmy przez tą samą osobę może ulec zmianie w czasie. Ciekawym ćwiczeniem jest wykonanie porównania byłych, obecnego i potencjalnych pracodawców. Dla byłych pracodawców można nawet policzyć dwie wersje - jak przychodziliśmy i odchodziliśmy z firmy. Miłej zabawy i owocnych wyborów!

piątek, 3 maja 2013

Imagine

Wyobraź sobie piękny film o odwadze upadania i życia w pełni możliwości, o iluzoryczności naszych doznań i wyobrażeń, o ponadprzeciętnej zmysłowości. Głębokie filozoficzne studium teorii poznania i tego czym jest prawda. A teraz wyobraź sobie, że jest to historia o osobach niewidzących. Obraz ten powinien zobaczyć każdy niewidomy, który patrzy a nie widzi.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Pora umierać


Film ten to nostalgiczna opowieść o czasie odmierzanym biciem zegara, piciu herbaty z porcelanowej filiżanki, dbałości o język, szacunku dla drugiego człowieka i o przemijaniu. Prosta historia w pięknych obrazach pobudza do refleksji.

Tik tak, tik tak, memento mori, memento mori, nowe zegarki i komórki już nie tykają. Nie biją też co pół godziny rozpoczynając kolejne rytuały dnia, zamiast tego mamy ciągły napływ strumienia informacji.

Włożenie choć odrobiny dodatkowego wysiłku w daną czynność, zmienia całkowicie jej odbiór i nadaje jej sensu. Dołóżmy jeszcze do tego piękno i mamy znany od wieków sposób na jakość życia, niestety zapomniany już i na nowo odkrywany kawą w starbucks.

Język, którym się posługujemy kształtuje nasze myśli i nasz obraz świata, stąd dbałość o niego nie jest przesadną pedanterią, bo długoterminową alternatywą jest "me like", "me no like".

Empatia umiera w pośpiechu, egoizm odbiera szacunek innym, ale również nam samym, a bez tego nie ma człowieczeństwa.

Gorąco polecam, Pora Umierać.

poniedziałek, 11 marca 2013

Czy dziecko może być ciekawsze od internetu?


Treści dostępne w różnych mediach są tak atrakcyjne, że z łatwością wygrywają z rutyną i nudą dnia codziennego. W takim samym stopniu dotyczy to dorosłych jak i dzieci, co karykaturalnie możnaby ukazać na zdjęciu rodzinnym, na którym każdy patrzy w swojego smartfona. Proces ten jest już nieodwracalny, czy tego chcemy czy nie, warto więc chyba rzetelnie go przemyśleć.

Zainteresowani mogą w zasadzie nie dostrzegać problemu w tej sytuacji, ale strumień informacji powoli osłabia więzi międzyludzkie i odzwyczaja od bycia off-line, mogąc doprowadzić do uzależnienia podatne osoby. Nie sądzę, by rozwiązaniem było odcięcie się od nowoczesnego świata, chodzi raczej o umiejętne korzystanie z jego dobrodziejstw.

Nic tak nie cieszy jak uśmiech dziecka, no chyba że ten sam uśmiech po paru godzinach prostych zajęć i nie ważne, że psychologowie wciąż podkreślają jak ważny jest kontakt z potomkiem. Skoro problem leży w przepaści pomiędzy atrakcyjnością dwóch sposobów spędzania czasu, to trzeba tą przepaść zasypać, a nie z poświęceniem i z obowiązku ciągle przez nią skakać. Wiadomości ze świata dorosłych, wysoko wyspecjalizowana praca czy hobby raczej nie będą atrakcyjne dla dzieci, podobnie jak bajki, gry edukacyjne czy idole nastolatków dla dorosłych. Trzeba zatem poszukać innych pomysłów.

Odkrywanie wspólnych zainteresowań wymaga trochę wysiłku i kreatywności, zajrzenia w głąb swojej duszy, przypomnienia dawnych marzeń. Niezrealizowane fantazje wydają się być dobrym rozwiązaniem, gdyż niwelują przewagę nad dzieckiem jaka jest w innych dziedzinach, ale wymagają wejścia na nieznany grunt i pokazania własnych słabości. "Zawsze chciałem przestudiować hisotrię muzyki klasycznej, jazzu, malarstwa itp. ale jakoś nie było na to czasu", to może teraz razem z dzieckiem. "W liceum uczyłem się francuskiego jako drugiego języka i zawsze mi się podobał", a może zajęcia manualne jak np. majsterkowanie czy szycie, pograć razem w pokera zamiast nudnych gier edukacyjnych, pouprawiać sport, potańczyć, pośpiewać karaoke, poczytać zakurzoną księgę religijną albo filozoficzną, od biedy nawet pograć na konsoli. Możliwości jest wiele i warto też wykorzystywać czas na obowiązki domowe, które dzięki temu zlecą szybciej i przyjemniej.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Przeminęło


Za nami kolejny arbitralny punkt kontinuum czaso-przestrzennego, masowa euforia i histeria na sylwestrze z Polsatem, okresowy przypływ wrażliwości, by znów spokojnie wrócić do normalności... a raczej codzienności.

czwartek, 3 stycznia 2013

Syzyf


Dzień dobry Entropio,

Dziś już na pewno zrobię porządek w swoim domu, życiu i głowie.
Nie wygląda to jednak dobrze, świat wciąż dorzuca mi swój chaos.
Moje małe zwycięstwo i tak przybliżyłoby Cię do wygrania wojny na innych frontach, więc jak zwykle Prokrastynacja ocali trochę niskiej entropii dla przyszłych pokoleń.
Jedyna nadzieja w cofnięciu czasu, bo na razie przegrywam 11874 do zera.

piątek, 28 grudnia 2012

Wampiry


Ten interesujący mem potrafi przekształcić przydługą historyjkę o problemach nastolatków w Sagę Zmierzch.

Jakie jest jego źródło, bo przecież, jak z dobrymi dowcipami, musi być w nim ziarenko prawdy. Pewne etapy rozkładu pośmiertnego człowieka mogą bardzo pobudzać fantazję, czerwony kolor można zinterpretować jako wypitą krew, zmianę pozycji jako nocne wędrówki, nabrzmienie jako nadludzkie moce a odgłos uchodzących gazów po wbiciu kołka jako krzyk wampira.

Cóż zatem nadaje atrakcyjności tym zabobonom, że wciąż mają się tak dobrze? Pociągająca z pewnością jest nieśmiertelność - odwieczne pragnienie człowieka, jak też i inne moce. Picie krwi ma konotacje z brutalnym aktem seksualnym, nie przez przypadek w większości scen wampir gryzie młodą piękną kobietę. Został jeszcze drzemiący w człowieku pierwotny lęk przed pożarciem, niemal już zagłuszony z powodu braku naturalnych wrogów. Nowy wyimaginowany drapieżca oprócz przewagi fizycznej dorównuje ludziom intelektem, dzięki któremu ujarzmiliśmy inne bestie. Daje mu to poczucie wyższości, przynależności do elity mogącej wyznawać nietzscheańskie wartości - "The weak are meat the strong do eat".

Wampiry są uosobieniem wszystkiego tego, czym człowiek nie jest albo nie może być we współczesnym społeczeństwie, skrywanymi pragnieniami ciemnej strony natury ludzkiej i pewną formą katharsis. Tajemnicze i romantyczne stworzenia grane przez hollywoodzkich przystojniaków jak Brad Pitt i Pattinson są doskonałym towarem, na który jest zapotrzebowanie.

sobota, 15 grudnia 2012

Lajk




"Żegnaj słodkie życie, żegnaj piękny świecie, wyznam co lubiłem nim mnie zabijecie."
Czyżby słowa Thackeraya były prorocze, zapis strumienia świadomości w postaci lajków?

piątek, 7 grudnia 2012

Atlas chmur


Film ten określiłbym mianem kina totalnego, sześć historii w cenie jednego biletu, mieszanka gatunków, przeplatanie się przeszłości z teraźniejszością i przyszłością, ukazanie wielu stron natury ludzkiej i społeczeństwa, liczne parallele i powiązania między wątkami, wszystko w doborowej obsadzie i przy wysokich nakładach. Gorąco polecam.



Mnie osobiście najbardziej zainspirował cytat z Sołżenicyna mówiący o tym, że system kontroluje jednostki dając im to czego pragną, ale zabierając im wszystko traci nad nimi kontrolę. Sam dodałbym do tego dwie rzeczy: ludziom daje się to czego pragną albo wmówi im się że chcą; jednostka może uwolnić siebie sama, zrzekając się wszystkiego.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Zakład

Właśnie założyłem się z tatą o to, że w ciągu najbliższych 20 lat nie będziemy chodzić do sklepu po większość rzeczy, lecz wybierać przedmioty on-line i drukować je na domowej drukarce 3d.

Już dziś możemy tworzyć przedmioty z kolorowego plastiku w urządzeniu, które można samemu złożyć w domu lub kupić w rozsądnej cenie:


Trwają też prace nad tworzeniem w ten sposób elektroniki: http://www.youtube.com/watch?v=Wnu4lmOnX00

Nic nie stoi na przeszkodzie, by wyobrazić sobie wydrukowanie ubrań, całego samochodu lub domu, a może i obiadu przyrządzonego przez kucharza z ekskluzywnej restauracji. Konsekwencją takiego postępu byłaby ogromna zmiana modelu biznesowego, eliminująca pośredników i koszty transportu, a stawiająca na piedestale twórców - artystów, projektantów i inżynierów. Skaner 3D i maszyna do automatycznego recyklingu idealnie uzupełniałyby zestaw.

Dalszy rozwój technologii i ruchu open source może w znaczący sposób wpłynąć na koncepcję "posiadania rzeczy".

wtorek, 15 maja 2012

Sunset Limited

Prawda jest taka, że widząc formy na ulicach, nie widzę już ich zawartości.
To tylko kształty: pociąg, ściana, świat, człowiek.
Formy wiszące w bezsensownych tunelach olbrzymiej pustki.
Bez jakiegokolwiek przesłania.
Po co miałbym żyć na takim świecie?

Dwa i pół miliona lat temu w wyniku duplikacji genu SRGAP2, mózg zyskał więcej czasu na rozwój a neurony bardziej skomplikowany kształ [1]. Ta niewielka zmiana przemieniła australopiteka w homo i w efekcie zaowocowała powstaniem obecnego społeczeństwa. Film Sunset Limited traktuje jednak o efektach ubocznych tego przypadku, o sytuacji w której inny gen decyduje że jesteśmy mniej towarzyscy i zawodzi stronniczy optymizm [2]. Gorąco polecam, jeśli masz odwagę!

[1] http://www.newscientist.com/article/mg21428644.400-the-humanity-switch-how-one-gene-made-us-brainier.html
[2] http://www.ted.com/talks/tali_sharot_the_optimism_bias.html

środa, 4 kwietnia 2012

poniedziałek, 19 marca 2012

Wstyd i wrażliwość

Wstyd to strach przed odrzuceniem. Każdy go doświadcza, ale nikt nie chce o tym mówić, a im mniej o tym rozmawiasz, tym więcej go masz. Wstyd narasta w tajemnicy i ciszy, z osądzania, remedium na to jest empatia. U podnóża wstydu leżą wrażliwość i przekonanie że "nie jestem wystarczająco dobry". U kobiet wstyd wywołuje nie sprostanie wszystkim, często wykluczającym się, oczekiwaniom, u mężczyzn - bycie postrzeganym jako słaby. Nie należy mylić wstydu ze zdrowym poczuciem winy, przyznaniem się przed sobą do błędu.

Z kolei poczucie własnej wartości bierze się z miłości i poczucia przynależności, które wymagają wiary, że jesteśmy tego warci, rzec można błędne koło. Najłatwiej zaszczepić to dziecku, zamiast wmawiać mu że jest doskonałe, czemu później nie sprosta.

Pełne życie to pasja i odwaga do bycia niedoskonałym, współczucie dla siebie i innych, bycie sobą a nie tym kim powinienem być oraz akceptacja wrażliwości. Wrażliwość to emocjonalne ryzyko, narażenie się, niepewność. Mylona ze słabością jest tak naprawdę odwagą by jako pierwszy powiedzieć "Kocham Cię", nawet jeśli nie ma żadnych gwarancji. Wrażliwość jest niezbędna do szczęścia, wdzięczności, kreatywności.

Uśmierzamy wrażliwość różnymi półśrodkami, ale nie można wybiórczo wyłączać emocji, a jedynie stłumić całość życia uczuciowego, zostając w żałosnym poszukiwaniu sensu i stając się jeszcze bardziej wrażliwym na zranienie. Czynimy niepewne pewnym, udoskanalamy wszystko, udajemy że to co robimy nie ma wpływu na innych, ale to nie działa, nie tędy droga do duchowego przebudzenia.

Na podstawie:
http://www.ted.com/talks/brene_brown_on_vulnerability.html
http://www.ted.com/talks/brene_brown_listening_to_shame.html