Pobawmy się w mały
eksperyment myślowy, w projektowanie idealnego świata a konkretniej
w projektowanie idealnej firmy. Każdy start-up dąży do
wyskalowania w korporację, w trakcie tego procesu początkowi
założyciele i właściciele kapitału staną się bajecznie bogaci
a późni pracownicy korpo będą niemalże niewolnikami. Oryginalna
myśl komunistyczna zakładała zmiany przedsiębiorstw w
spółdzielnie będące współwłasnością pracowników, co
niestety nie sprawdziło się, zwłaszcza przy skalowaniu na całe
Państwa. Spróbujmy rozważyć model łączący te dwa pomysły,
które oddzielnie mają swoje wady i może na wzór zachodnich
socjaldemokracji wyjdzie z tego coś ciekawego. Jako jedyne założenie
filozoficzne przyjmuję równą wartość pracy i kapitału, co jest
ewidentnie zachwiane w obecnym świecie.
Pomysł jest prosty:
przedsiębiorstwo posiada dwie odrębne pule akcji – jedne dla
pracowników i drugie powiązane z kapitałem. Obie pule są sobie
równe pod względem prawa głosu i prawa do dywidend, ale akcje z
obu pól są różne i wzajemnie niewymienne. Każdy pracownik
dostaje po 100 akcji pracowniczych po przepracowaniu roku (lub
odpowiedni ułamek przy niepełnym etacie albo części roku), prawo
głosu i dywidendy są proporcjonalne do ilości posiadanych akcji.
Akcje powiązane z kapitałem powinny być sprzedawane po rosnących
cenach (np. wykładniczo – każda następna 1,01 raza droższa), by
finansować wzrost firmy i premiować wczesnych inwestorów, którzy
ponieśli większe ryzyko, prawo pierwokupu mają pracownicy.
Trochę
namieszaliśmy tworząc dwie pule akcji, ale jakie to przyniesie
korzyści? Pracownicy mając z definicji równe prawo głosu nie będą
potrzebowali związków zawodowych. Jakość ich pracy będzie
realniej przekładać się na ich wynagrodzenie, psychologicznie będą
bardziej utożsamiać się z firmą będąc jej współwłaścicielami.
Jeżeli ponadto przyjmiemy zasadę, że akcje pracownicze nie
przepadają po odejściu z firmy, to będzie to forma emerytury (choć
systematycznie malejącej). Każdy z nas ma tylko określoną i
zbliżoną ilość lat życia, poświęcenie ich danej firmie byłoby
sprawiedliwie wynagrodzone. Wisienką na torcie byłby fakt, że
pracownicy sami pilnowaliby finansowych przekrętów, by nie
uszczuplić własnych dywidend.
Jakieś minusy?
Zmiana sposobu myślenia a zmiany nie są łatwe i nikt chętnie nie
oddaje władzy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz