Wstyd to strach przed odrzuceniem. Każdy go doświadcza, ale nikt nie chce o tym mówić, a im mniej o tym rozmawiasz, tym więcej go masz. Wstyd narasta w tajemnicy i ciszy, z osądzania, remedium na to jest empatia. U podnóża wstydu leżą wrażliwość i przekonanie że "nie jestem wystarczająco dobry". U kobiet wstyd wywołuje nie sprostanie wszystkim, często wykluczającym się, oczekiwaniom, u mężczyzn - bycie postrzeganym jako słaby. Nie należy mylić wstydu ze zdrowym poczuciem winy, przyznaniem się przed sobą do błędu.
Z kolei poczucie własnej wartości bierze się z miłości i poczucia przynależności, które wymagają wiary, że jesteśmy tego warci, rzec można błędne koło. Najłatwiej zaszczepić to dziecku, zamiast wmawiać mu że jest doskonałe, czemu później nie sprosta.
Pełne życie to pasja i odwaga do bycia niedoskonałym, współczucie dla siebie i innych, bycie sobą a nie tym kim powinienem być oraz akceptacja wrażliwości. Wrażliwość to emocjonalne ryzyko, narażenie się, niepewność. Mylona ze słabością jest tak naprawdę odwagą by jako pierwszy powiedzieć "Kocham Cię", nawet jeśli nie ma żadnych gwarancji. Wrażliwość jest niezbędna do szczęścia, wdzięczności, kreatywności.
Uśmierzamy wrażliwość różnymi półśrodkami, ale nie można wybiórczo wyłączać emocji, a jedynie stłumić całość życia uczuciowego, zostając w żałosnym poszukiwaniu sensu i stając się jeszcze bardziej wrażliwym na zranienie. Czynimy niepewne pewnym, udoskanalamy wszystko, udajemy że to co robimy nie ma wpływu na innych, ale to nie działa, nie tędy droga do duchowego przebudzenia.
Na podstawie:
http://www.ted.com/talks/brene_brown_on_vulnerability.html
http://www.ted.com/talks/brene_brown_listening_to_shame.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz