piątek, 27 czerwca 2008

Nic nie jest takie, jakim się wydaje

W każdym poznaniu jest tyle prawdy ile jest w nim matematyki.

Naturalne dążenie dziecka do poznania zasad kierujących światem na wyższym poziomie przyjmuje postać fizyki. Świat, który obserwujemy na co dzień, choć zbudowany z cząstek elementarnych jest zbyt duży by obserwować zjawiska wynikające z mechaniki kwantowej. Z drugiej strony, pomimo że jesteśmy fragmentem całego kosmosu, nie ujrzymy efektów teorii względności. W codziennym życiu wystarczy nam uproszczenie, jakim jest fizyka klasyczna, ale gdyby tak kilka wielkości fizycznych miało inną wartość…

Załóżmy, że prędkość światła zmalała z 300 000 km/s do 100 km/h. Żaden pojazd nie mógłby przekroczyć tej szybkości, zatem podróże trwałyby dłużej. Osoba dużo przemieszczająca się jak np. komiwojażer w pewnym momencie byłaby młodsza niż jej wiodąca stateczne życie wnuczka! Inny czas wskazywałyby zegary u ludzi żyjących na szczycie i u podnóża tej samej góry. Dla każdego oczywiste byłoby, że długość życia jest zbliżona, ale w jego układzie odniesienia jednym osobom czas płynie szybciej a drugim wolniej, w zależności od prędkości, z jakimi się poruszają i pod wpływem jakich pól grawitacyjnych się znajdują. Czas przestałby być postrzegany jako stale, jednostajnie upływający i każdy wiedziałby, że jedyną pewną rzeczą jest prędkość światła. W naszych warunkach wszystkie te efekty są pomijalnie małe, ale uproszczony sposób myślenia dalece mija się z prawdą.

Jeszcze ciekawsze zjawiska można by obserwować przy większej o wiele rzędów wielkości stałej Plancka. Przezabawnie musiałby wyglądać mecz piłki nożnej, podczas którego piłkarze mieliby problemy z ustaleniem położenia i prędkości piłki. Codziennym zdarzeniem byłoby samoczynne przeskakiwanie obiektów przez ściany i każdy nauczyłby się nic nie mówić o rzeczach, o których nic nie wie. Na szczęście w naszym świecie masy ciał są na tyle duże, że prawdopodobieństwo zajścia opisanych zjawisk jest nieporównywalnie mniejsze niż wygranej w totka, aczkolwiek nie niemożliwe.

Na zakończenie przyjrzyjmy się naszemu Wszechświatowi, powstał on ok. 13,73 mld lat temu w wyniku Wielkiego Wybuchu. Z czasem formowały się galaktyki, gwiazdy i planety, w tym nasza Ziemia. Ale co znajduje się na jego krańcu, na co natknąłby się lecący rakietą podróżnik gdyby starczyło mu życia? Końca nie ma, podobnie jak przy okrążaniu kuli ziemskiej wrócimy na początek, tylko tu musimy wyobrazić sobie jeszcze jeden wymiar przestrzeni. Wszechświat nie ma również środka, więc ci, którzy się czują jego pępkiem są w błędzie :). Ewolucja Wszechświata nie dobiegła wcale końca, wciąż rozszerza się on i stygnie, gwiazdy wypalają swoje paliwo a czarne dziury pochłaniają wszystko, co znajduje się w zasięgu ich pola grawitacyjnego. To co możemy obserwować na nocnym niebie w rzeczywistości wydarzyło się milenia temu, a tak długo zajęło światłu dotarcie z odległych zakątków kosmosu. Rzeczy, które są dalej, jeszcze nie widzimy, ale to tylko kwestia czasu :). Ogrom wszechświata powoduje, że nie uda nam się spotkać lub nawet skomunikować z kosmitami, jeśli takowi istnieją, o ile nowe odkrycia fizyków kolejny raz nie odmienią naszego sposobu postrzegania świata.

Zainteresowanym tematem polecam książkę "Pan Tompkins w Krainie Czarów" oraz film:


Brak komentarzy: