czwartek, 16 lutego 2012

Wybory 2020

...czyli historia generacji Anonimowych. Political-fiction albo przyszłość, wszystko zależy od Ciebie!

Cała ta historia brzmi niesamowicie, jak sobie teraz o tym pomyślę. Wszystko na dobre zaczęło się w 2012 roku, gdy chciwe zysków korporacje wpłynęły na rządne podatków rządy, które postanowiły podpisać porozumienie ACTA. Ściślejsza ochrona własności intelektualnej miała się odbywać kosztem potencjalnych naruszeń wolności, jakby mało im było aktów myszki miki przesuwających w nieskończoność przechodzenie czarno-białych kreskówek do domeny publicznej. Niestety w swym niezrozumieniu zmieniającego się świata, nikt nie przewidział, że młodzi ludzie wyjdą tłumnie na ulice, zaczną skandować, skakać, ach to były czasy...

Wtedy chyba poczuli swą siłę, zrozumieli że po Wietnamie, Solidarności przyszedł czas na nich, żeby coś zmienić, żeby nie zostać czarną kartą historii. Jak w większości tego typu opowieści wszystko zaczyna się od przypadku i drobnych kroczków prowadzących do celu. Grupa osób postanowiła zakpić z demokratycznych struktur i wprowadzić do sejmu Partię Króla Juliana. Julian Król mieszkał w Koluszkach Dolnych, był malarzem pokojowym i chyba nie do końca rozumiał, czego od niego chcą te dzieciaki. Spotykali się co tydzień w barach całego kraju, edytowali w wiki swój Manifest, zbierali podpisy, drukowali ulotki.

Ówczesny rząd zamówił nawet, odtajnioną później, analizę socjologiczną: "Obecna młodzież nie jest w stanie stworzyć partii politycznej, gdyż kieruje się doraźnym egoistycznym interesem a nie poświęceniem wyższym celom. Brakuje jej systematyczności, determinacji oraz funduszy na reklamę w telewizji i na billboardach.". Jakież musiało być ich zdziwienie na późniejsze wydarzenia.

Do wyborów poszli z hasłami rewolucji francuskiej "Wolność, Równość, Braterstwo" rozszerzonymi o "Demokracja, Przejrzystość, NIE Monopolom". Zupełnie abstrahowali od poglądów prawicowych czy lewicowych, wiódł nimi tylko nieokiełznany zew wolności. Kampania prowadzona niemalże wyłącznie w mediach społecznościowych okazała się na tyle skuteczna, że pozwoliła im zdobyć trzeci wynik wyborczy, po PiS i skompromitowanym PO. Zebrane drobne fundusze na kampanię przekazane zostały na cele charytatywne, podobnie jak późniejsze subwencje.

PiS potrzebowało koalicjanta by stworzyć rząd, wyjaśnić katastrofę Smoleńską i spojrzeć na ręce poprzedniej ekipie, co mieściło się w sumie w haśle Przejrzystość. Zawiązała się wpółpraca, w zamian za obietnicę przyjęcia kilku ustaw, myśleli że to niewielka cena za "głosy dzieciaków". Darmowy podpis elektroniczny z rządowego serwera dla każdego obywatela, umożliwiający zdalne głosowanie w wyborach, niby nic wielkiego, dodatkowo zmniejsza możliwość cudów przy urnach, przeszło gładko. Stworzona infrastruktura rozszerzona została o możliwość przeprowadzania referendów i zbierania podpisów pod społecznymi projektami, po co wam to pytali, ale obiecali i dotrzymali. Gdy po kilku społecznych projektach ustaw wszyscy zrozumieli co się stało, było już za późno, w referendum przeszła zmiana konstytucji wprowadzająca demokrację bezpośrednią.

W tym miesiącu głosujemy nad przeznaczeniem rządowych pieniędzy na badania i wysłaniem wojsk do Gruzji. Nigdy nie będę za wojną, ale na czytanie tych naukowych analiz nie mam czasu, chyba przychylę się do zdania tego doradcy z którym zgadzałem się poprzednio, skubany ma już pięćset tysięcy fanów na fejsie i nieźle żyje z reklam na blogu. Niedługo też koniec kwartału, sprawozdanie premiera ze stanu budżetu i wykonania zadań. Wskaźniki są ok i szybko posprzątał tą ostatnią aferę, więc powinien przejść kwartalne wotum zaufania, ale jakby bardziej się poci, jak mu ostatnio uchwaliliśmy wygłaszanie mów z wykrywaczem kłamstw, he he...

Podoba mi się ten twój projekt ustawy "Starożytni Grecy mawiali idiota na osobę nie biorącą udziału w życiu publicznym... w związku z czym wprowadźmy dla nich dodatkowy podatek, mający naprawić szkody wyrządzone ich biernością Państwu", ale narusza wolności obywatelskie i chyba nie zbierze wystarczającej ilości głosów, by trafić do legislatorów. A swoją drogą, kto by pomyślał, reguły demokracji wzorowane na Wykopie.

Pytasz, jak ludzie mogli wcześniej żyć. Ich umysły były zniewolone, jak w średniowieczu "jeśli nie feudalizm i dziesięcina, to co?", albo bali się wolności i idącej z nią odpowiedzialności...

Polecam również: My, dzieci Sieci

Brak komentarzy: