Jeszcze więcej figli płata nam pamięć, gdyż tak naprawdę z danego wydarzenia pamiętamy tylko kilka migawek z najbardziej emocjonalnych momentów, a resztę na bieżąco dopowiadamy. Nowa historia musi przede wszystkim pasować do teraźniejszości, często przeinacza fakty i skleja się z innymi wspomnieniami. Czasem paradoksalnie malujemy swoją przeszłość w ciemniejszych barwach, by wyolbrzymić postęp jakiego dokonaliśmy i np. uzasadnić dalszą stagnację. Kiedy ludzie wspominają swoje działania niezgodne z ich obecnym obrazem własnej osoby, opowiadają o nich w trzeciej osobie, z perspektywy postronnego obserwatora. Kiedy zaś wspominają działania zgodne ze swym aktualnym obrazem własnej osoby, opowiadają o tych zdarzeniach w pierwszej osobie, jak gdyby patrzyli na swoje dawne ja własnymi oczami.
Niezwykłą cechą samousprawiedliwania jest to, że pozwala nam ono w mgnieniu oka przechodzić pomiędzy rolą ofiary i sprawcy, przy czym w żadnej z ról nie stosujemy tego, czego nauczyliśmy się w tej drugiej. Dotkliwe poczucie niesprawiedliwości, jakiego doświadczamy w jednej sytuacji, nie powstrzymuje nas przed niesprawiedliwym potraktowaniem innej osoby ani nie sprawia, że stajemy się bardziej empatyczni w stosunku do ofiar niesprawiedliwości. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że cierpienie, którego sami doświadczamy zawsze wydaje się bardziej intensywne od tego, jakie zadajemy innym, nawet jeśli rzeczywisty rozmiar cierpienia jest w obu sytuacjach taki sam. Biblijne "oko za oko, ząb za ząb" nie jest nawoływaniem do zemsty a do sprawiedliwości, mającym powstrzymywać naturalną eskalację przemocy. Samousprawiedliwienie minimalizuje negatywne emocje, które moglibyśmy odczuwać jako sprawcy krzywdy oraz potęguje poczucie własnej szlachetności, jakiego możemy doświadczać jako ofiara. Sprawca uwalnia się od nieprzyjemnego poczucia winy, traktując dane zdarzenie jako sprawę zamkniętą, zaś ofiara rozpamiętuje długotrwałe negatywne skutki konfliktu, nie mówiąc jednak o tym sprawcy. Wyjściem z takiej sytuacji jest szczere wyznanie skruchy i przeprosiny sprawcy oraz wyrażenie swego cierpienia zamiast gniewu przez ofiarę.
Samousprawiedliwianie jest główną przyczyną rozwodów, gdyż tylko niektóre małżeństwa rozpadają się z powodu katastrofalnego wyznania, aktu zdrady bądź przemocy. Różnice charakteru uzupełniają się i często stanowiły o atrakcyjności partnera, konflikty też nie są przeszkodą o ile pięć razy częściej odnosimy się do siebie pozytywnie, prawdziwym problemem jest dwójka ludzi mających zawsze rację. Pary rozchodzą się powoli, stopniowo, w wyniku postępującego procesu wzajemnego obwiniania i samousprawiedliwiania, którego owocem są ukryte teorie dotyczące zachowania drugiej osoby. Nic nie przepowiada przyszłości związku równie trafnie, jak sposób, w jaki partnerzy opowiadają o swojej przeszłości. Dobrym barometrem są również emocje, gniew jest wołaniem o pomoc oraz nadzieją na rozwiązanie problemów, zaś pogarda rezygnacją i poddaniem się. Samousprawiedliwianie czyni głuchym na głos empatii.
Na zakończenie kilka dobrych rad:
na podstawie: Elliot Aronson, Carol Tavris, Błądzą Wszyscy (Ale Nie Ja), Kraków 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz