Zainspirowany wcześniejszym eksperymentem, postanowiłem zgłębić tematykę rynku wymiany walut. Jako pierwsze nasuwa się pytanie, czy da się na tym faktycznie zarobić, czy tylko bierze się udział w zabawie, w której wygrywa wyłącznie kasyno?
Próżno szukać odpowiedzi w optymistycznych poradnikach dla żółtodziobów, ale następujący artykuł sugeruje, że jest to teoretycznie możliwe. Występowanie trendów odróżnia naszą zabawę od rzucania monetą i daje szansę na sukces.
Skoro można, to jak? Tego jeszcze nie odkryłem, ale wiem jak na pewno nie :). O ile nie jesteś wróżbitą, to nie polecam zgadywania przyszłej wartości kursu. Proste metody dają gorsze rezultaty niż założenie że będzie to samo co teraz (patrz tabela 1 w następującym artykule) a zaawansowane są lepsze na granicy błędu (patrz tabela 2).
Jeszcze gorszym pomysłem są strategie martyngałowe, czyli słynne podwajanie zakładu po przegranej. Nie chodzi tu nawet o prowizje brokera (ruletkowe 0), ale o rozkład prawdopodobieństwa kursu, który w końcu tak się wahnie, że stracimy wszystko, próbując zarobić 1 dolara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz