niedziela, 6 września 2009

Przebudzenie

Kim jesteś?
Przyszedłeś i odejdziesz z niczym.
Nie jesteś lepszy od innych.
Nie masz prawa niczego od nich żądać.
Nie zmieniaj innych, jeśli o to nie poproszą.
Gdy niczego nie wymuszasz, zmiana pojawia się sama.
Jeśli nic nie przeszkadza umysłowi, myślisz. Jeśli serce nie przeszkadza, prawdziwie kochasz.
Miłość albo strach. Nigdy obiektywnie nie widzimy tego, czego się boimy.
Zło zniknie, jeśli tylko zostanie zrozumiane. Niewiedza rodzi strach i nienawiść, które rodzą zło.

Moje przebudzenie trwało 10 lat. Pod koniec liceum pod wpływem zetknięcia ze współczesną fizyką i darwinizmem zacząłem zadawać pytania. Dzięki intensywnemu treningowi fizycznemu miałem również mocno rozwiniętą świadomość własnego ciała. Odrzucając religię, zacząłem poszukiwać w obszarze filozofii a następnie psychologii. Odnalazłem książki Ericha Fromma zawierające jeden z możliwych opisów właściwej odpowiedzi, ale niewiele z nich zrozumiałem. Zamiast być a nie mieć, zamiast wyzbycia się pychy i egoizmu, wzbogaciłem tylko swój zbiór etykietek rzeczywistości.

Studia, praca, małżeństwo, dom, samochód, rodzina, uznanie, podróże do pięknych miejsc przyszły nazbyt łatwo. Społeczeństwo podsuwając te cele sprawnie sprawuje kontrolę nad jednostkami, gonisz za nimi jak opętany by potem kurczowo się ich trzymać. Ale co jeśli dotrzesz tam za szybko, albo jeszcze gorzej gdy zorientujesz się, że tak naprawdę to nie są twoje marzenia. Takie zawieszenie w pustce trwało jakiś czas.

Źródłem zmian jest cierpienie, w moim przypadku było to przemęczenie i deprawacja snu związane z wychowaniem trójki malutkich dzieci. Brak czasu na zaspokajanie wyimaginowanych pragnień powodował frustrację i umysłowy paraliż. Postanowiłem przejść na dietę, by odzyskać dawną energię, co miało rozwiązać wszystkie problemy. Oczywiście tak się nie stało, ale było to bardzo cenne doświadczenie. Przyznałem się przed swoim ego do problemu ze sobą, odkryłem jak niewiele jedzenia potrzeba do życia, musiałem jeść wolniej i chociaż w tym obszarze zmniejszyć tempo życia, dzięki temu na nowo odkryłem smak jedzenia i faktycznie odzyskałem dużo energii po utracie wagi.

Przełomem okazał się wykład dotyczący buddyzmu zen. Znając już wcześniej teorię postanowiłem wykonać eksperyment - nie myśleć przez 24 godziny. Taki prosty zabieg powoduje, że wyłączamy lewą półkulę mózgową i zaczynamy świat odbierać prawą odpowiedzialną za uczucia, za zorientowanie na chwilę, na ludzi i na ogólny obraz, za uczenie się i za zdolności artystyczne. Potocznie mówiąc patrzymy sercem, trochę tak jak w pierwszym szalonym etapie zakochania, ale odbieramy w ten sposób cały świat a nie tylko jedną osobę. Dokładniejszą relację zawarłem we wcześniejszym wpisie.

Po duchowym przebudzeniu sięgnąłem po książkę Anthony'ego De Mello Przebudzenie (tekst on-line), gdzie znalazłem opis tych doświadczeń w bardziej przyjaznej dla mnie niż wschodnia terminologii.

Szkoda dalszych słów, "Przeżyj to sam" i zaśpiewaj "Och, życie kocham cię nad życie"...

2 komentarze:

Przemysław Bielicki pisze...

Bardzo ciekawy wpis - musimy o tym pagadać przy piwku :)

Zgadzając się właściwie ze wszystkim nie zgadzam się bardzo z Twoim stwierdzeniem "Studia, praca, małżeństwo, dom, samochód, rodzina, uznanie, podróże do pięknych miejsc przyszły nazbyt łatwo". Pisząc tak nie doceniasz pracy, jaką włożyłeś w zdobycie swojego wykształcenia, swojej wiedzy i doświadczenia. Jest jeszcze wiele gór do zdobycia przez Ciebie - po przebudzeniu pewnie widzisz inne cele (mniej materialne), ciekawsze, wymagające większego poświęcenia, myślenia.

Ja moje przebudzenie (nie wiem czy w pełni) przeżywam zagranicą, gdzie tak naprawdę żyjemy od weekendu do weekendu, gdzie naszą największą radością jest wyjazd w góry na łono natury lub do jakiegoś pięknego miasteczka na spacer. Czynności nader pierwotne i proste, na które nie było czasu w rodzinnym mieście.

Na prawdę fajny wpis - trzymaj przemyślenia na mój przyjazd w grudniu :)

Pozdrawiam

maciek pisze...

Faktycznie nic nie przychodzi łatwo, chodziło mi raczej o szybko - duża część ludzi goni za tym całe życie.
Te "nader pierwotne i proste czynności" to właśnie sama esencja, jeśli już to poczułeś, to w pełni zrozumiesz De Mello. Czytając wiele lat temu teorię bez takiego doświadczenia zrozumiałem mało. Czy to już pełnia? Przypomnij sobie jeden z takich fajnych momentów, jeśli czujesz się tak cały czas, za darmo, bez chemii, cokolwiek robisz, przez całe życie... to zostaje jeszcze nirwana:
http://www.ted.com/index.php/talks/jill_bolte_taylor_s_powerful_stroke_of_insight.html
Carpe diem!